Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
RKE
|
aktualizacja

LPP w kryzysie. Władze spółki komentują

Podziel się:

W poniedziałek odbyła się konferencja prasowa prezesa LPP Marka Piechockiego i wiceprezesa Przemysława Lutkiewicza. To reakcja na raport amerykańskiej firma Hindenburg Research ws. zwijania biznesu w Rosji polskiego giganta odzieżowego. - LPP nie prowadzi handlu w Rosji - zapewniał prezes spółki. Wyjaśnił też, że spółka rozważa tzw. buy-back.

LPP w kryzysie. Władze spółki komentują
LPP złożyło wniosek do prokuratury. W poniedziałek władze spółki zorganizowały konferencję (East News, Artur Szczepanski/REPORTER)

W piątek, po amerykańskich doniesieniach ws. zwijania biznesu w Rosji, akcje giganta odzieżowego potaniały aż o 35 proc. "Tak duży spadek wartości rynkowej w czasie jednej sesji to ewenement na GPW" - napisał "Dziennik Gazeta Prawna". I dodał, że "wartość rynkowa jednej z największych spółek notowanej na GPW obniżyła się o niemal 12 mld zł, do 21,2 mld zł".

Jest mi przykro, szczególnie że musimy mierzyć z tego typu pomówieniami. Wierzę, że każdy, kto stracił na tej manipulacji, szybko odrobi. Bo firma ma bardzo dobre fundamenty i perspektywy rozwoju - mówił Marek Piechocki, prezes LPP na początku konferencji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rektor jednej z najlepszych uczelni biznesowych na świecie - prof.Grzegorz Mazurek :Biznes Klasa #22

LPP: Nie działamy w Rosji

Odniósł się też ponownie do zarzutów postawionych w piątek przez Hindenburg Research.

LPP nie prowadzi handlu w Rosji. Nie prowadzi na terenie Rosji działalności operacyjnej, ani handlowej. LPP sprzedało biznes rosyjski w czerwcu 2022 roku. Nie jest właścicielem spółki rosyjskiej, nie ma nad nią kontroli. Spółka rosyjska we własnym imieniu i na własny rachunek sprzedaje towary na terenie Rosji. W tym i towary nabyte w ramach umowy przejściowej - dodał prezes spółki.

W następnej części konferencji omówił wyniki spółki osiągnięte w roku ubiegłym i prognozy na rok bieżący.

Piechocki przyznał, że przed wybuchem wojny LPP zamierzała rozwijać się również na Wschodzie. - Wybuch wojny spowodował, że musieliśmy zmienić nastawienie. Musieliśmy się skupić na czymś innym - stwierdził szef LPP. Wyjaśnił, że w pierwszych tygodniach firma skupiła się na pomocy partnerom z Ukrainy, a w kolejnym o wyjściu z Rosji.

- Ta decyzja była dla nas bardzo trudna. Biznes w Rosji był budowany przez lata - mówił szef LPP. Zaznaczył też, że firma pogodziła się, że poniesie z tego tytułu straty.

"LPP nie wróci do Rosji"

Szef spółki zapewnił jednocześnie, że LPP "nie posiada możliwości odkupu rosyjskiego biznesu". Zapewnił, że firma "utraciła kontrolę nad biznesem rosyjskim". - LPP nie ma wglądu w rachunki, nie ściąga pieniędzy. Całkowite zarządzanie zapasami jest przejęte przez spółkę rosyjską - zapewniał prezes.

- LPP ani osoby z zarządu nie planowały i nie planują powrotu do działalności na rynku rosyjskim - mówił szef odzieżowego giganta.

Spółka odniosła się też do zarzutów o transfer towarów do Rosji przez Kazachstan. Stanowczo zaprzeczyła, jakoby spółka realizowała jakiekolwiek dostawy do Rosji przez terytorium Kazachstanu. Sprzedaż LPP do spółki w Kazachstanie, która zarządza działającymi na tym rynku 23 salonami, wyniosła w 2022 roku 15 mln USD.

Dwie wersje tego samego raportu? LPP wyjaśnia

W kolejnej części konferencji władze LPP omówiły doniesienia mediów na temat dwóch wersji raportu - polsko- i angielskojęzycznej. W dokumentach znalazły się dwie zupełnie inne liczby przedstawiające sprzedaż LPP w kategorii pozostałych marek.

Mówimy o takiej różnicy 3 mld zł. Skąd się wzięła? Pracujemy nad raportem rocznym zawsze na wersji polskiej, w pewnym momencie dajemy go do tłumaczenia, aby został przetłumaczony sam wording. Tabele, które tam są, nie są jeszcze wersjami ostatecznymi. Wysłaliśmy do tłumaczenia, to zostało zrealizowane i wróciło do nas. Pech chciał, że jedna tabela zawierała nieprawidłowe, nieprzeliczone dane - mówił wiceprezes LPP.

- Prawidłową kwotą jest kwota 207 mln zł na działalności pozostałej. Te 3 mld zł nie są żadną kwotą przychodów z rynku rosyjskiego, to jest nasz błąd rachunkowy, nie dotyczy w żaden sposób rynku rosyjskiego - zapewniał.

Podczas konferencji padła też inna istotna deklaracja. - Rozważamy buy-back - ale to będzie decyzja akcjonariuszy - aby zapobiec takim właśnie atakom w przyszłości, z którymi mieliśmy do czynienia" - mówił szef spółki.

Buy-back to inaczej skup akcji własnych. To operacja, w której spółka nabywa z rynku część własnych walorów. W tym wypadku, by utrudnić "manipulowanie" akcjami.

LPP publikuje częściowe wyniki

Podczas konferencji spółka zaprezentowała też wstępne dane za czwarty kwartał. - Wracamy do dobrych dynamik sprzedażowych - mówił przedstawiciel spółki.

Wzrost sprzedaży w IV kw. 15 proc., sprzedaż online wzrosła o 9 proc., w sklepach stacjonarnych o 18 proc. - wyliczał.

Spółka zapewnia, że sytuacja grupy LPP jest stabilna i spółka ma obiecujące perspektywy rozwojowe w 2024 roku. Niezaudytowane dane szacunkowe za 4Q2023 pokazują dwucyfrowe wzrosty sprzedaży r/r osiągnięte dzięki otwarciom nowych sklepów, rosnącym LFL w salonach stacjonarnych oraz wzrostom sprzedaży w kanale online. Dane sprzedażowe za okres za okres od 1 lutego do 15 marca 2024 r. pokazują w przypadku marki Sinsay 60 proc. wzrost sprzedaży e-commerce i 29 proc. wzrost sprzedaży stacjonarnej, a w przypadku pozostałych 4 marek odpowiednio wzrost o 6 proc. i 4 proc.

Firma zapewniła też, że dysponuje sporymi rezerwami finansowymi. Spółka podała też w prezentacji, że celem jest ok. 21 mld zł przychodów i marża brutto na poziomie 52-53 proc.

Głośny raport. Firma odpowiada na oskarżenia

W piątek amerykańska firma Hindenburg Research opublikowała raport dotyczący tego, jak polski gigant LPP, który stoi za takimi markami, jak Reserved, Mohito i Sinsay, wychodził z rosyjskiego rynku po rozpoczęciu inwazji Putina na Ukrainę. Według Hindenburga LPP formalnie sprzedał swój biznes, ale w praktyce nadal go kontroluje przez inne spółki.

Spółka poinformowała, że nie prowadzi działalności handlowej na terytorium Federacji Rosyjskiej, a transakcja sprzedaży spółki rosyjskiej nie miała charakteru fikcyjnego i nie wiązała się z manipulacjami księgowymi lub rachunkowymi.

Spółka wskazuje, że raport przygotowany przez Amerykanów "jest elementem przygotowywanego od pięciu miesięcy zorganizowanego ataku dezinformacyjnego obliczonego na spadek kursu akcji Grupy LPP". Spółka twierdzi, że poinformowała o sprawie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Krajową Administrację Skarbową.

Co Hindenburg Research zarzuca LPP?

W swoim raporcie Hindenburg Research twierdzi, że LPP miało nadal sprzedawać swoje towary w Rosji po inwazji na Ukrainę, a poprzez skomplikowaną sieć powiązań spółek, miało rzekomo ukryć swoją obecność na rosyjskim rynku.

Według Hindenburga, LPP wciąż ma sprzedawać swoje produkty w Rosji poprzez sieć sklepów zarządzaną przez firmę "Far East Services". Pomimo ogłoszenia wycofania się z tego rynku w czerwcu 2022 r. Spółka rzekomo miała też wykorzystywać Kazachstan jako kanał dystrybucji towarów na terenie Rosji.

Hindenburg Research to znana amerykańska firma, specjalizująca się w dochodzeniach finansowych. Trzeba jednak podkreślić, że jest to także firma inwestycyjna, która specjalizuje się w tzw. "shortowaniu" akcji firm - to znaczy, gra na ich obniżki. Gdy kurs spółek spada, Hindenburg na swojej krótkiej pozycji zyskuje. Przy wielu raportach Hindenburg - i podobnie jest w przypadku LPP - podkreśla, że zajął krótką pozycję na akcjach danej spółki. Jest to więc mechanizm, w którym Hindenburg wykonuje pracę analityczno-śledczą, zajmuje krótką pozycję, po czym publikuje raport, który może powodować spadki kursu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl