Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Konrad Bagiński
Konrad Bagiński
|

Ile musisz pracować na iPhone'a? Ten indeks pokazuje, na ile nas stać

133
Podziel się:

Przeciętny Polak musi pracować na iPhone'a ponad 28 dni. Pod warunkiem, że nie wyda w tym czasie ani grosza. W krajach Starej Unii ten czas jest dużo krótszy. O tym, że odstajemy jeszcze od Zachodu, przypominają nam też inne statystyki.

Ile musisz pracować na iPhone'a? Ten indeks pokazuje, na ile nas stać
Na ile stać Polaka? Na tle Europy jesteśmy biednym kuzynem (Adobe Stock)

Na tego samego iPhone'a Niemiec zarobi w niecałe 10 dni, więc po dwóch tygodniach roboczych ma nowy telefon wysokiej klasy. A jeśli Szwajcar zacznie pracę w poniedziałek, to w połowie piątku będzie mógł iść do sklepu i wziąć nówkę z półki w salonie.

Polacy i tak nie są w aż tak złej sytuacji, bo statystyczny Węgier na swojego iPhone'a musi pracować ponad 35 dni, a Słowak prawie 30. Mimo wszystko w tzw. indeksie iPhone'a jesteśmy w ogonie europejskiego zestawienia - zajmujemy dziewiąte miejsce od końca.

Przygotowany przez firmę Picodi indeks pokazuje, ile w danym kraju trzeba pracować na nowy telefon Apple'a, w tym przypadku model 12 Pro ze 128 GB pamięci.

Twórcy indeksu przy przygotowaniu zestawienia biorą pod uwagę aktualne ceny w danych krajach. Telefon kosztuje w Stanach 999 dolarów, co przekłada się na 843 euro.

Zobacz także: Ostro o pensjach w budżetówce. "Za takie pieniądze nikt tam pracować nie będzie"

Ceny w innych krajach są wyższe. W Europie za iPhone'a najwięcej zapłaci Szwed – niemal 1240 euro. Polska cena, przeliczona na 1142 euro, jest jedną z niższych w Europie, choć trzeba przyznać, że różnice pomiędzy krajami w naszym regionie nie są zbyt duże. Na przykład Niemiec płaci za ten telefon tylko 7 euro więcej niż Polak.

Ile zarabiamy?

To, że odstajemy od europejskiej czołówki, widać także w innych statystykach. Jeśli chodzi o średnie zarobki w Unii, to według najnowszych dostępnych danych Eurostatu (za rok 2019), przeciętny obywatel UE zarabiał netto 17325 euro rocznie. Polak natomiast dostawał tylko 7124 euro, czyli 2670 złotych miesięcznie. Nasza roczna pensja stanowiła więc 41 proc. średniej europejskiej.

Najniższa płaca jest w Bułgarii – 4224 euro rocznie, czyli niecałe 1,6 tys. zł miesięcznie. W Czechach jest to niecałe 10 tys. euro rocznie, czyli 3750 zł miesięcznie. W porównaniu do Niemców, zarabiających ponad 23,5 tysiąca euro na rękę, wypadamy jeszcze gorzej - dostajemy 30 proc. ich zarobków.

W Niemczech pensja minimalna w ujęciu godzinowym wynosi 9,50 euro. Przy pracy w zwykłym trybie 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu, wychodzi 1520 euro, czyli prawie 6,9 tys. zł brutto.

A Niemcy mają pensje minimalne również dla poszczególnych grup zawodowych – na przykład wykwalifikowany pracownik budowlany zarabia nie mniej niż 15 euro na godzinę, co przy porównywalnym trybie pracy oznacza - lekko licząc - 11 tys. zł miesięcznie brutto.

- Warto przy tym pamiętać, że pensję minimalną ustalają władze. Wypłacają ją natomiast pracodawcy, przedsiębiorcy. Ale im wyższa pensja, tym więcej pieniędzy spływa do budżetu w postaci podatków. Można w ten sposób nieco reperować finanse publiczne - mówi w rozmowie z money.pl Maria Bukowska, ekonomistka.

Przypomina również, że władze zawsze mają wpływ pośredni na wysokość zarobków - chodzi o tworzenie odpowiedniego środowiska inwestycyjnego, podatkowego, wspieranie przedsiębiorczości. Duże różnice między zarobkami i siłą nabywczą w Polsce i krajach Starej Unii nie znikną od razu, bo są wynikiem kilku dekad innego modelu rozwijania gospodarek.

Na ile nas stać?

Średnia siła nabywcza w Polsce w 2020 roku wyniosła 7143 euro na mieszkańca - wynika z badania GfK Purchasing Power Europe 2020. To 51 proc. średniej unijnej. Dało to Polsce 28. lokatę w europejskim rankingu i, pomimo spadku wartości w liczbach bezwzględnych, nasz kraj awansował o jedną pozycję w stosunku do ubiegłego roku.

Pierwsze miejsce, z siłą nabywczą na mieszkańca, wynoszącą 12120 euro, zajmuje Warszawa. Jej mieszkańcy dysponują o niemal 70 proc. większą kwotą pieniędzy na wydatki konsumenckie i oszczędności, niż wynosi średnia krajowa.

Na drugim końcu rankingu znajduje się powiat szydłowiecki, w którym siła nabywcza na mieszkańca wynosi zaledwie 4721 euro.

Tylko w 17 powiatach siła nabywcza na mieszkańca jest o co najmniej 20 proc. wyższa od średniej krajowej. Natomiast 106 powiatów jest o co najmniej 20 proc. poniżej średniej krajowej.

Z kolei według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego średni parytet siły nabywczej (liczony nieco inaczej, niż w przypadku GfK) w Europie to 41,1 tys. dolarów.

Ten wskaźnik pokazuje siłę nabywczą statystycznego obywatela przy uwzględnieniu zarówno PKB kraju, jak i cen. W Europie Zachodniej parytet przekracza 50,5 tys. dolarów. W Polsce wynosi niecałe 36 tysięcy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(133)
BArt
3 lata temu
Mi wystarczy dwa dni pracy i mam takiego IPhona 😉
MaDmAn
3 lata temu
I tak bym nie kupił tego iPhone wolę androida ale mieszkam w Szwecji i faktycznie po 9,5 dnia był byś wstanie kupić jak by kosztował 8,5k
Sonnyvfr
3 lata temu
Te dane i tak są przekłamane ponieważ opierają się na średniej krajowej, a ta dla 70% społeczeństwa to tylko marzenia.P owinno sie oprzeć na minimalnej, wtedy te dane będą bardziej wymierne i pokażą że przepaść między resztą Europy a nami, jest o wiele większa.
Pawel
3 lata temu
Życie
Mukis
3 lata temu
Totalne bzdury. Zarabiam 1700 € ale za wynajem że wszystkimi opłatami płacę ponad 1300€
...
Następna strona