Dane publikowane przez GUS nie zaskoczyły. Ekonomiści spodziewali się, że ceny wzrosną w listopadzie o 2,6 proc. i tak było w rzeczywistości. GUS podał tak zwany szybki szacunek wskaźnika inflacji. W porównaniu z październikiem ceny były o 0,1 proc. wyższe.
Jeszcze w październiku inflacja zeszła jednak do 2,5 proc., spadając drugi miesiąc z rzędu. Powrót wskaźnika do wartości z września oznacza, że tendencja do podwyżek cen sie nasiliła.
Zobacz też: Koszyk Kaczyńskiego. Taniej niż w 2010? "Efekt wysokiej bazy, inflacja jest odczuwalna"
Głównymi odpowiedzialnymi za wzrost w listopadzie są ceny żywności - poszły w ciągu roku w górę o 6,5 proc., a w ciągu miesiąca o 0,3 proc. Spadły ceny paliw o 5,5 proc. rdr (wzrost o 0,1 proc. w skali miesiąca) oraz energii o 1,7 proc. (wzrost o 0,2 proc. w skali miesiąca).
Ale w tym ostatnim przypadku nie mamy się co cieszyć. Od przyszłego roku musimy się przygotować na podwyżki rzędu nawet 30-40 proc., bo kończy się ustawa o rekompensatach dla dystrybutorów prądu.
Wzrost cen konsumpcyjnych do 2,6 proc. rdr to nieznacznie powyżej celu inflacyjnego NBP w wysokości 2,5 proc. NBP przewiduje co prawda widełki +/- 1 proc., czyli nawet jak dojdzie do 3,5 proc. to będzie w przyjętych ramach, ale jej dalszy wzrost może budzić niepokoje w Radzie Polityki Pieniężnej. Ewentualny wzrost stóp procentowych skończyłby się wyższymi ratami kredytów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl