Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Smoleński trotyl jak madonna na szybie

0
Podziel się:

Należymy przecież do najbardziej wierzących narodów Europy - tłumaczy Jan Płaskoń.

Smoleński trotyl jak madonna na szybie

To nie przypadek, że na froncie politycznej wojny o katastrofę smoleńską dominującym kwantyfikatorem jest kryterium wiary. Należymy przecież do najbardziej wierzących narodów Europy.

Gdy więc dziennik _ Rzeczpospolita _ dokonał największej w dziejach Rzeczypospolitej malwersacji profesji dziennikarskiej, nie należało się spodziewać, że sondażownie prześwietlą opinię publiczną w aspekcie faktologii. Stawiając np. pytanie: czy uważasz, że redakcja gazety minęła się z rozumem? Zapytano po właściwej linii: czy wierzysz w zamach w Smoleńsku? 36 proc. respondentów odpowiedziało twierdząco.

Jeszcze na początku października wyznawców tej opcji było o 10 proc. mniej. Komentując wyniki sondażu tygodnik _ Wprost _ zauważył wówczas, że wiara w spisek wiążę się religijnością ankietowanych. Im kto mocniej praktykuje, tym bardziej jest przekonany, że 96 ofiar Smoleńska to wynik zamachu na prezydenta Kaczyńskiego.

Skąd zatem nagła i znacząca zwyżka nastrojów? Wiara ma to do siebie, że jedni zanurzają się w niej metafizycznie, zaś innych utwierdzają w wierze zacieki na brudnym oknie układające się w podobiznę Matki Boskiej. Jedni zadają dociekliwe pytania, innym wystarczy eksplozja trotylu w wyobraźni red. Cezarego Gmyza z _ Rzeczpospolitej _. Choć trzeba przyznać, że w przypadku Smoleńska oraz pochodnych teorii spiskowych wierzenia stają się coraz bardziej porażające.

Nie dziwi, że ledwie gazeta trafiła do kiosków, a już Bronisław Wildstein zaczął zwoływać przez internet narodowe pospolite ruszenie w celu obalenia rządu Tuska. To u niego oczywista norma. Zastanawia natomiast, że w religię smoleńską uwierzył w pierwszym odruchu Tomasz Lis. Przyznając się kilka dni później do aktu chwilowej ekspiacji naczelny _ Newsweeka _ powiedział, że dał się nabrać, gdyż nie mieściło mu się w głowie, że uchodzący za opiniotwórczy dziennik mógł wyssać z palca trotyl i nitroglicerynę.

Skoro nawet Lis zapomniał, że całkiem niedawno _ Gazeta Polska Codziennie _ informowała z równym przekonaniem o broni termobarycznej użytej przez Rosjan do zabicia polskiego prezydenta, czyż muszą o tym pamiętać konsumenci mediów? Skoro Lis w mgnieniu oka nie zaskoczył, że nawet początkujący terroryści stosują dużo lepsze środki niż archaiczny trotyl, czy powinna zdawać sobie z tego sprawę zdezorientowana opinia publiczna?

Zwłaszcza gdy utwierdza ją w wierze Jarosław Kaczyński przy wsparciu wybitnego znawcy lotnictwa Antoniego Macierewicza. Wysuwając na bazie rewelacji _ Rzeczpospolitej _ jawne oskarżenie o zamordowanie 96 Polaków szef PiS rozgrzeszył tym samym Rosjan z odpowiedzialności za katastrofę smoleńską. Bo trotyl w samolocie można było umieścić tylko przed startem z Warszawy. Dla zaślepionego wiarą prezesa patrioty taki antypolski _ drobiazg _ nie ma widać znaczenia. Liczą się tylko rosnące szeregi wyznawców.

Kaczyński uznawany przez swoje otoczenie za genialnego stratega musiał dojść do wniosku, że szkoda czasu na zabawy z technicznym premierem do planowanych za trzy lata wyborów. Jeśli _ Rzeczpospolita _ podsunęła gotowca, trzeba próbować wysadzić Tuska z Komorowskim niezwłocznie. Bez względu na pożar, jaki zazwyczaj wybucha, gdy wiara mija się z rozumem.

Z wierzeniami Jarosława Kaczyńskiego różnie zresztą bywa. Znająca go od dwóch dekad Teresa Torańska uważa, że prezes ani przez moment nie uwierzył w zamach nad Smoleńskiem i gra spiskiem wyłącznie w celach politycznych. Prof. Staniszkis twierdzi z kolei, że szef PiS jest bezkrytycznym wyznawcą religii smoleńskiej. Nawet jeśli fakty przeczą dogmatom.

Sama pani profesor nie wierzy w samobójstwo gen. Petelickiego, choć nie ujawnia żadnych poszlak przeczących oficjalnej wersji. Sandra Lewandowska nie wierzy natomiast w samobójczą śmierć Andrzeja Leppera. To ta posłanka Samoobrony, która zapisała się w historii parlamentaryzmu dzięki smarowaniu pleców posła Maksymiuka na egipskiej plaży. Pewnie chce wrócić do polityki i dobrze wyczuwa koniunkturę krzewienia teorii spiskowych.

Chwała Bogu, że nie zginęły ofiary wypadku motoszybowca koło lotniska na warszawskim Bemowie. Maszynę pilotował członek Komisji Badania Wypadków Lotniczych, będącej od czasu katastrofy smoleńskiej potencjalnym obszarem penetracji zamachowców. Dwuosobowy samolocik zahaczył skrzydłem o latarnię i natychmiast runął na ziemię. Zgodnie z ogólną teorią aerodynamiki Antoniego Macierewicza powinien natomiast dolecieć do pasa. _ Rzeczpospolita _ musi niezwłocznie wyjaśnić kto stoi za tą prowokacją.

Czytaj więcej o tej sprawie w Money.pl
Sprawdzą autora tekstu o trotylu w TU-154 Rada Nadzorcza i właściciel Presspubliki Grzegorz Hajdarowicz zapowiadają powołanie komisji, która zbada okoliczności publikacji Cezarego Gmyza.
Ekshumowane ciała ofiar są w Krakowie Przedstawiciele jednej z rodzin biorą udział w otwarciu trumien.
dziś w money
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)