Jakby było mało czterech ton materiałów wybuchowych, którymi pewien obywatel chciał wysłać do diabła nasz Sejm, to swoje dołożył do pieca jeszcze Jarosław Gowin. Minister sprawiedliwości spotkał się wczoraj z Jarosławem Kaczyńskim, co wywołało pewne zmieszanie w szeregach Platformy Obywatelskiej.
Niby wszystko jest w porządku i wreszcie normalnie. Szef resortu spotyka się z liderem największej partii opozycyjnej by rozmawiać o planowanych zmianach w prawie. Taki obraz sytuacji starał się już po spotkaniu dwóch Jarosławów przedstawić Donald Tusk, nawołując media by nie doszukiwały się w tym żadnej sensacji.
Trudno jednak przejść do porządku dziennego nad takim _ tete-a-tete _, zwłaszcza, że w samej Platformie nie zabrakło takich, którzy się dziwili. Bo też okoliczności owego _ spotkania na szczycie _, jak nazwał je rzecznik PiS, dają spore pole do interpretacji.
Wystarczy wspomnieć, że nie dalej jak w piątek Sejm przy wydatnym udziale partii Jarosława Kaczyńskiego odrzucił informację Gowina o szykowanej przez jego resort reorganizacji sądów rejonowych. Wczoraj nastąpiła jednak cudowna odmiana i politycy PiS z prezesem na czele obsypywali ministra komplementami, w rodzaju: _ że ktoś z rządu stosuje tego rodzaju metody, jak rozmowa _ oraz _ że stara się wyjść ponad to, co prezentuje premier Tusk, czyli nieufność i ataki wobec opozycji _.
Jeśli dodamy, że Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego PiS podkreślił, że _ PiS jest otwarty na wszystkie sprawy, jakie będzie chciał poruszyć minister Gowin, _ można w tym odczytać już pewną zachętę do ewentualnego mariażu. A wiadomo przecież nie od dziś, że politykowi z Krakowa w wielu sprawach bliżej do prawicowej opozycji, niż po drodze z własną formacją. Z pewnością też prezes Kaczyński nie czyniłby wstrętów, gdyby przyszło co do czego i jego imiennik postanowiłby zmienić polityczne barwy. Bo w końcu każde osłabienie Platformy to zysk dla PiS.
Nasuwa się jednak pytanie, o co, oprócz kompromisu w sprawach reformy prawa, gra minister. Mało prawdopodobne wydaje się bowiem, by jego niesubordynacja nie spotkała się ze stanowczą reakcją Tuska. A skoro premier gładko przełknął pogawędkę podkomendnego z głównym wrogiem, to może jest w tym drugie dno. Choćby takie, żeby przy następnym nawrocie histerii, w którą co rusz popada PiS, móc powiedzieć opinii publicznej: _ Rozmawialiśmy z nimi, ale sami widzicie... _ i dalej demonizować Jarosława Kaczyńskiego.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Platforma? To bardzo przykre, ale... Paweł Śpiewak, socjolog podsumowuje pięć lat rządów Donalda Tuska. | |
Od Tuska nic nie zależy. Oddał Polskę Berlinowi Witold Waszczykowski komentuje unijne negocjacje premiera. | |
PiS poprze Platformę, ale... Marek Suski mówi o unijnym budżecie i trotylu na pokładzie Tu-154. |
Autor jest dziennikarzem Money.pl