Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartłomiej Dwornik
|

Zamieszki w Warszawie nie psują nam opinii

0
Podziel się:

Można się oburzać, ale nikt nie powinien się dziwić - pisze Bartłomiej Dwornik.

Zamieszki w Warszawie nie psują nam opinii

Kto spodziewał się spokojnego, pokojowego przebiegu Marszu Niepodległości poczuć się wczoraj musiał jak ostatni naiwniak. A przecież nie mogło być inaczej. I wbrew pozorom, choć można się na to oburzać, nie jesteśmy pod tym względem najgorsi w Europie.

Już kiedy organizatorzy marszu oficjalnie apelowali do policjantów, żeby zostali w domach, bo bezpieczeństwo zagwarantuje Straż Marszu, można było tylko z politowaniem się uśmiechnąć. W ciemno można było też zakładać, że awantury skończą się przerzucaniem odpowiedzialności. Organizatorzy będą oskarżać policję o prowokacje i wypierać się jakiejkolwiek odpowiedzialności zgraną do bólu mantrą _ to nie my! _, pozostali będą się oburzać na przyzwolenie na chuligańskie, a momentami bandyckie zachowania uczestników przemarszu.

I tak właśnie się stało. Z małą dygresją - zabawnie (choć może lepsze określenie w tych okolicznościach to _ żałośnie _?) brzmiały komentarze tych samych ludzi, którzy wcześniej chcieli pozostawić policję w domach, bo o bezpieczeństwo zadbają, że funkcjonariusze nie poradzili sobie z zapewnieniem porządku w zapalnych punktach. Atak na squot przy ul. Skorupki, spalenie tęczy przy pl. Zbawiciela, incydenty przy rosyjskiej ambasadzie... _ To nie my! _ Jak zwykle. To widać taka nowa, świecka tradycja. Od trzech lat co najmniej kultywowana.

Trudno jednak zgodzić się z opinią, wczoraj dość często padającą, że zadymy w Warszawie wystawiają nam fatalną wizytówkę na świecie. To nieprawda, choćby nie wiem jak zaklinać rzeczywistość. Nawet na tle Europy, tej ponoć cywilizowanej i godnej naśladowania, nie wyróżniamy się jakoś szczególnie. Londyn dwa lata temu, Madryt w roku ubiegłym, Paryż wiosną, Belfast latem, Moskwa miesiąc temu i Rzym kilka
dni potem
, regularne bitwy na ulicach miast w Grecji. Przykładów nie trzeba wcale szukać daleko.

Dlaczego więc dziwić się, że u nas jest tak samo? Problemy mamy podobne, poziom agresji porównywalny, więc i efekty w pewnym sensie analogiczne. I tylko potwierdza się powiedzenie: mądry będzie chciał coś zmienić, inteligentny będzie rozmawiał, głupi rzuci kamieniem. Jak widać, niezależnie od kraju. Szkoda, że tych ostatnich widać i słychać najbardziej. Za rok będzie tak samo.

Czytaj więcej w Money.pl

autor jest redaktorem Money.pl

dziś w money
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)