Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. PRC
|

Koronawirus. Opery, teatry i filharmonie chcą grać. Mają jednak poważny problem

1
Podziel się:

Publiczność ograniczona do 25 proc., drastyczny spadek dochodów i w końcu odwoływane koncerty i spektakle. Mimo tego artyści chcą grać do końca. Jak na Titanicu.

Koronawirus. Opery, teatry i filharmonie chcą grać. Mają jednak poważny problem
Opera Wrocławska (Materiały prasowe)

Pandemia koronawirusa odbiła się na różnych gałęziach gospodarki i życiu społecznym. Uderzyła również w artystów. Żółta strefa, jaką objęty jest cały kraj, dodatkowo pogłębiła problem teatrów, oper czy filharmonii - pisze "Gazeta Wyborcza".

Dopóki obowiązuje żółta strefa i istnieje możliwość wystawienia spektakli, artyści chcą grać - nawet jeśli opłacalność jest wątpliwa.

Już granie dla połowy widowni narażało teatry i filharmonie na duże straty, ograniczenie przychodów z biletów o kolejne 25 proc. jeszcze pogarsza sytuację - pisze "Wyborcza".

- Od marca do tej pory odnotowaliśmy stratę w wysokości 7 milionów złotych - mówi dziennikowi Waldemar Dąbrowski, dyrektor naczelny Teatru Wielkiego - Opery Narodowej, która przez pół roku pozostawała nieczynna z powodu pandemii.

Zobacz także: Żółte strefy w całym kraju. Paweł Mucha: zdecydowane działania przynoszą wymierne efekty

Odwołanie występów to również poważne koszty. Ale czasem nie ma wyjścia, bowiem pandemia nie szczędzi nikogo. Wystarczy, że jeden muzyk zachoruje, albo ktoś w jego rodzinie jest narażony, trzeba odwołać występ, a czasem całą trasę.

Jak przekonują artyści i dyrektorzy teatrów, oper i filharmonii z którymi rozmawiała "Wyborcza", sytuacja jest bardzo poważna. Stąd też apel do rządu, aby wspomóc instytucje kultury, które w Polsce finansowane są z budżetu państwa dodatkowymi środkami.

- Mówimy o bardzo poważnym kryzysie, w jakim za sprawą koronawirusa znalazły się kultura, życie koncertowe i edukacja artystyczna. W jego opanowaniu ważna jest finansowa pomoc państwa - uważa Artur Szklener, dyrektor Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, który podkreślając zarazem, że kultura to ważna gałąź polskiej gospodarki.

Artyści jednak spotykają się z niechętnym nastawieniem polityków, o cznym świadczyć może choćby ostatni wpis europosła PiS Joachima Brudzińskiego.

"Macie rację, gdy mówicie, że rząd łaski nie robi, gdy pomaga dziś teatrom czy innym instytucjom kultury. Oczywiste jest, że ten rząd i ten minister takiej pomocy udzielą. Ale żenująca jest ta paskudna hipokryzja tych, którzy dziś kpią i szydzą a jutro pochlipują i proszą o pomoc" - pisze europoseł

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1)
Fan Zenka
4 lata temu
Jedyna słuszna kultura to disco polo. Po co komu teatry? Po co filharmonie? Kto ram chodzi? My wyborcy PiS jesteśmy za zdrową tkanką narodu a nie jakimiś duperelami, których nikt nie rozumie