Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Materiał sponsorowany przez InternetowyKantor.pl Materiał sponsorowany przez InternetowyKantor.pl

Maraton bankierów centralnych, czyli "wyścig żółwi" w walce z inflacją

Podziel się:

Po okresie zacieśniania monetarnego, gdzie główne banki centralne jak Fed, EBC, Bank of England czy nasza rodzima Rada Polityki Pieniężnej podnosiły stopy procentowe do poziomów dawno już niewidzianych, mamy okres zaciągnięcia hamulca i przyjęcie stanowiska wait&see. Banki dały teraz sobie czas by obserwować i zobaczyć jak te działania przyniosły skutek i czy "wróg" w postaci inflacji na dobre został unieszkodliwiony. Żadna też z w/w instytucji nie chce w tym momencie sugerować co dalej, czy następnym krokiem będzie cięcie stóp i kiedy, by zupełnie przypadkowo nie wpłynąć na wyższe oczekiwania inflacyjne.

Maraton bankierów centralnych, czyli "wyścig żółwi" w walce z inflacją
(materiały partnera)

Wiadomym jest, że sugestia obniżki kosztu pieniądza często utożsamiana jest z oczekiwaniem wyższej inflacji, tańszy kredyt wpływa choćby na zapędy konsumpcyjne, a jeśli popyt w tym wypadku jest coraz większy, to idzie to w parze ze wzrostem cen. A taki scenariusz nie jest absolutnie pożądany przez banki centralne, bo mógłby zniweczyć cały plan walki z inflacją. Dlatego też mamy do czynienia z pewnego rodzaju wyścigiem żółwi, a nikt nie będzie chciał być tym pierwszym, który obniży stopy procentowe i być może wywoła efekt, którego by nie chciał, czyli pobudzenie usypianej w tym momencie inflacji.

Co ciekawe rynki widzą to zupełnie inaczej i prześcigają się w prognozach, czy Fed obniży stopy o 100 pkt bazowych w 2024 roku, a być może bardziej, kiedy EBC ruszy z luzowaniem itd. Problem w tym, że decydenci z banków centralnych chcą zakłamywać rzeczywistość i twardo sygnują scenariusz, w którym próżno szukać terminu obniżek stóp. Twierdząc przy tym, że to jeszcze nie czas na takie decyzje. Mamy więc obraz, gdzie bankierzy centralni to jastrzębie, z kolei rynek jest zdecydowanie gołębi. I od paru tygodni trwa przeciąganie liny. Jeśli Fed wysunie się na czoło, to dolar amerykański słabnie, z kolei gdy EBC to euro tanieje i tak bez końca. Warto w tym miejscu powiedzieć, że mało mówimy o Bank of England, ale już przyjęło się, że Bank Anglii często nie wybija się z "tłumu" i śledzi drogę wybraną przez odpowiedników z USA i strefy euro.

Wspominaliśmy o wyścigu żółwi, który ma swoje uzasadnienie z prostej przyczyny, że od podwyżek stóp do obniżek musi minąć odpowiedni czas, i nie jest to kwestia tygodni, a raczej miesięcy, w tej materii pośpiech jest zdecydowanie złym doradcą. Pozostaje pytanie, czy jest coś, co mogłoby spowodować dynamizację działań banków centralnych? Zdecydowanie tak, a tą kwestią jest pogorszenie sytuacji gospodarczej. Jeśli pojawią się sygnały recesyjne to banki centralne będą zmuszone niejako wyjść ze strefy komfortu i przystąpić do działania, czyli obniżek stóp. Jeśli spojrzymy na aktualną sytuację makro to trzeba przyznać, że najlepiej wygląda ta amerykańska, a za nią strefa euro i Wielka Brytania. Gdyby tylko ta kwestia miała decydować to Fed jest bardzo daleko od powrotu do luzowania.

Inną sprawą jest fakt, że w USA stóp się nie obniża w sytuacji gdy inflacja bazowa góruje nad stopą bezrobocia, a na ten moment tak jest. Tyle tylko, że sytuacja na rynkach jest niezwykle dynamiczna i Ci ostatni mogą dość szybko zostać pierwszymi i trudno wyrokować kto wygra ten "wyścig żółwi", jednak na ten moment chyba nikt nie jest w stanie odpowiedzieć.

Autor: Krzysztof Pawlak - analityk walutowy w InternetowyKantor.pl

Materiał sponsorowany przez InternetowyKantor.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl