Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Witold Orłowski
Witold Orłowski
|

"Od razu złamał obietnicę". Ekonomista ocenia expose Tuska [OPINIA]

181
Podziel się:
Przedstawiamy różne punkty widzenia

Było to expose wygłaszane we mgle niepewności, dość ogólne w zakresie deklarowanej filozofii prowadzenia polityki gospodarczej i skąpe w zakresie szczegółów. Ale pewnie tylko takie dało się dziś wygłosić - pisze prof. Witold Orłowski w opinii dla money.pl.

"Od razu złamał obietnicę". Ekonomista ocenia expose Tuska [OPINIA]
Premier Donald Tusk (East News, Jacek Dominski/REPORTER)

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Będący po raz pierwszy od 8 lat w opozycji PiS ma powody do zadowolenia: nowy premier od razu złamał obietnicę. Miał mówić przez godzinę, a mówił przez 2 godziny i 4 minuty. Oczywiście, że jest to jakiś postęp w stosunku do ponad trzygodzinnego expose sprzed 16 lat, pokazujący wyraźnie, że Donald Tusk się uczy. Ale wiele jeszcze pozostało do zrobienia.

Nieco ważniejsze od tego, jak długie było expose, jest to, co zawierało. Dobre expose to nie nudny referat jak na zjazdach partii komunistycznej. Dobre expose powinno pokazać nie tyle listę szczegółowych zamierzeń nowego rządu, ile raczej filozofię rządzenia, której będzie się trzymać. A jest o czym mówić.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Kwaśniewski o nowym rządzie Tuska i erozji PiS

Expose we mgle (niepewności)

Dlaczego ta filozofia jest dziś tak ważna? Przede wszystkim dlatego, że rząd przejmuje kraj w bardzo szczególnym stanie, a gospodarkę w bardzo trudnej sytuacji. Od kilku kwartałów mamy gospodarczą stagnację (a jak ktoś woli - płytką recesję), a złe nastroje u naszego głównego partnera handlowego zza Odry sugerują, że na poprawę sytuacji trzeba będzie jeszcze poczekać. Jednocześnie musimy zmagać się z inflacją.

Oczywiście, jest ona niższa niż przed kilkoma miesiącami, ale jest to – wbrew opiniom prezesa NBP – nadal inflacja wysoka, a co gorsza inflacja, która nabiera cech trwałości. Płace nominalne rosną w tempie dwucyfrowym, przy zerowym wzroście wydajności pracy, co wyraźnie sugeruje, że zaufanie Polaków do polityki pieniężnej jest bardzo niskie, a oczekiwania inflacyjne wysokie. Z szybkim wzrostem płac radzi sobie jakoś przemysł, ale w usługach mamy nadal perspektywę dynamicznego wzrostu cen.

Do tego wszystkiego dochodzi stan finansów państwa. No właśnie, nie wiadomo jaki, wiadomo tylko, że niedobry. Poprzedni rząd, miotając się w celu utrzymania popularności, w ciągu ostatnich dwóch lat utracił kontrolę nad wzrostem deficytu finansów publicznych i długu publicznego. Początkowo znakiem firmowym jego polityki było bardziej lub mniej zręczne ukrywanie długu poprzez przerzucanie go do tych instytucji państwowych, które zwykłymi ustawami można było wyłączyć z rachunku. Jej ukoronowaniem było natomiast swobodne rozrzucanie pieniędzy i zaciąganie wielomiliardowych zobowiązań w ciągu ostatnich tygodni działania "rządu tymczasowego".

Mamy więc bez wątpienia ogromny wzrost długu. Ale co jeszcze ważniejsze, mamy też ogromny spadek wiarygodności polityki finansowej państwa. A skrajnym symbolem tego bałaganu jest brak przygotowanego przez poprzedni rząd budżetu państwa, mającego choć pozory wiarygodności.

Mało konkretów od Donalda Tuska

W takiej sytuacji w sprawach gospodarczych nie mogliśmy usłyszeć od premiera wielu konkretów. Nie bardzo da się powiedzieć, czy jest jakakolwiek możliwość podwyższenia kwoty wolnej od podatku PIT, jeśli w ogóle nie wiadomo, w jakim stanie znajduje się budżet i jaki jest poziom zadłużenia. Nie bardzo wiadomo, co można zaoferować w kwestii wsparcia zakupu mieszkań, jeśli nie wiadomo, ile kosztuje i jak działa system "kredytu 2 proc.". Do tego trzeba jeszcze dodać, że w końcu chodzi o gabinet koalicyjny, i to tworzony przez koalicjantów, którzy w kwestiach polityki gospodarczej mogą się między sobą znacznie różnić. Słowem, kwadratura koła.

W takiej sytuacji nowy premier wybrnął tak, jak okoliczności na to pozwalały. Potwierdził najbardziej jednoznacznie złożone obietnice wyborcze, takie jak wzrost płac dla służby zdrowia i sfery budżetowej. Z czysto ekonomicznego punktu widzenia właściwie nie ma podstaw do realizacji takich obietnic przed złożeniem w całość budżetu, ale rozumiem, że z punktu widzenia politycznego nie ma możliwości, by tego nie zrobić.

Tusk złożył deklarację, że zdoła odmrozić pieniądze czekające na Polskę w Brukseli (choć zamiast szczegółów dowiedzieliśmy się tylko, że "nikt go nie ogra w Unii Europejskiej", co zresztą w przypadku Donalda Tuska brzmi dość przekonująco). Potwierdził obiecane przedsiębiorcom wprowadzenie kasowego VAT (ruch bardzo potrzebny, choć finansowo ryzykowny) i urlopu od płacenia składek. I potwierdził zasadę, że "nic co dane nie będzie zabrane".

Z drugiej strony dodał, że wszystkie te działania będą robione w sposób odpowiedzialny, z uwzględnieniem sytuacji finansowej państwa. Chciałoby się powiedzieć, że to bardzo ogólna deklaracja – ale z drugiej strony, po festiwalu kłamstw na temat stanu finansów i absurdów typu "na wszystko nas stać", nie należy lekceważyć nawet deklaracji ogólnych. Zapowiedział też powołanie rady fiskalnej, opiniującej wydatki państwa, a - jak podpowiada logika - również określającej dozwolony poziom deficytu (taki postulat bardzo odpowiada ekonomistom, ale tylko pod warunkiem że rada będzie miała rzeczywisty wpływ na podejmowane decyzje).

Mówiąc krótko: było to expose wygłaszane we mgle niepewności, dość ogólne w zakresie deklarowanej filozofii prowadzenia polityki gospodarczej i skąpe w zakresie szczegółów. Ale pewnie tylko takie dało się dziś wygłosić. Szczerze mówiąc, mimo wszystko wolę je od gospodarczego steku bzdur, jakim było wygłoszone dzień wcześniej rzekome expose rzekomego poprzednika.

Prof. Witold Orłowski, ekonomista, publicysta, wykładowca akademicki

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(181)
Anna
4 miesiące temu
Czy Polacy muszą rządziec na podstawie instrukcji? Najpierw ze wschodu przez 50 lat a teraz z Niemiec? Boże pomóż Polakom zmądrzeć!!!
Ase
4 miesiące temu
Tusk to tragedia dla Polski. Ludzie obudźcie się ! Przejrzyjcie na oczy bo będzie za późno!!’
Sik
4 miesiące temu
Tusk sprzedawca Polski a Polacy tego nie rozumieją. Obudzą się wtedy poleje się krew!
Mama
5 miesięcy temu
100 obietnice nowego rządzącego są niedorzeczne. Dlaczego nauczyciele największe nieroby mają zarabiać tyle kasy skoro wszystkie nauczanie robi za nich rodzic w domu. Za 3 godz pracy mają mieć takie wynagrodzenia ?? To pielęgniarka powinna mieć za 8 godz 4 razy tyle co nauczyciel bo ma gorsze warunki . A zarobi takie same za większą ilość godz. Te zmiany to jakiś żart dla nierobow
Kasia
5 miesięcy temu
Skoro tvp ma być usunięte TVN też powinno. Były premier nie miał takich dziwnych pomysłów. Widocznie nowy premier boi się prawdy. W jego 100 obietnicach nie ma nic dla obywateli .tylko ciągle pisze o zmianach jakie chce nasiesc na PIS . Chore. Każdy ma prawo wyboru kanałów i wyboru mediów. Ale widzę że tusk chce robić jak putin- nakazać oglądać to co on narzuci.
...
Następna strona