*W 2002 roku - w czasie, gdy wybuchła afera Rywina - pułkownik Adam Dębiec, były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, zażądał od spółki Eurozet - właściciela Radia Zet - 10 procent udziałów w firmie lub wypłacenia pieniędzy. *
"Rzeczpospolita" opisuje, jak esbek próbował wymusić uznanie udziałów na podstawie sfałszowanej umowy pożyczki. Gazeta ustaliła, że w tym samym czasie do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zaczęły nadchodzić anonimowe donosy na temat rzekomego nielegalnego pochodzenia pieniędzy, za które założona została spółka.
Dziennik pisze, że sprawę badała prokurator Katarzyna S., i podkreśla, że robiła to zaskakująco nieudolnie. Gazeta dodaje, że Katarzyna S. nie ściga już przestępców, ponieważ rok temu prokuratura postawiła jej zarzut prania brudnych pieniędzy. Dziennik podkreśla, że jedynym rezultatem tajemniczej próby przejęcia Radia Zet jest skazanie drobnej oszustki spod Białegostoku, która była tylko figurantem. Podpisała się ona na sfałszowanej umowie, z którą Dębiec zjawił się w Eurozecie.
Gazeta zastanawia się, kto za tym naprawdę stał i czy to przypadek, że koło Radia Zet kręcił się ktoś w tym samym czasie, kiedy ktoś inny kręcił się wokół Agory.