W Czechach nie maleje napięcie wokół tarczy antyrakietowej. Tym razem burzę wywołała wypowiedź sekretarza obrony USA.
Robert Gates podczas wizyty w Pradze zasugerował umożliwienie dostępu do przyszłej bazy radarowej dla Rosjan.
Rozgniewanych polityków i zwyczajnych Czechów musiał uspokajać przed kamerami telewizji publicznej premier Mirek Topolanek. Zapewnił, że chodzi o "burzę w szklance wody".
Topolanek dodał, że zdaje sobie sprawę z tego, iż Czesi są szczególnie wyczuleni w sprawie stacjonowania Rosjan na terytorium ich kraju. Dodał, że sam przeżył boleśnie inwazję wojsk Układu Warszawskiego w 1968 roku. "Byłbym ostatnim człowiekiem, który chciałby powrotu wojsk sowieckich" - powiedział premier Czech.
Topolanek uspokaja, że rosyjscy eksperci byliby tylko obecni podczas montażu radaru. Potem mogliby przeprowadzać inspekcje w terminach wyznaczonych przez rząd.
| CZESI NIE CHCĄ TARCZY |
| --- |
| Baza radarowa w Brdach 100 kilometrów od Pragi miałaby powstać do 2011 roku. Ostateczna decyzja zostanie podjęta w przyszłym roku przez parlament. Rząd Mirka Topolanka nie planuje rozpisania referendum, mimo że opozycja i większość Czechow nie chce budowy radaru. |