Premier Donald Tusk spotkał się w piątek wieczorem z ministrem sportu i turystyki Mirosławem Drzewieckim. Dziś okaże się, czy minister zostanie na stanowisku. Dużo zależy od tego, jak wytłumaczy się przed dziennikarzami.
W czasie wczorajszej rozmowy Tuska z Drzewieckim zapadła decyzja, że minister zostanie na stanowisku pod jednym warunkiem. Jak dowiedziała się _ Gazeta Wyborcza, _ stanie się tak, jeśli dobrze wytłumaczy się ze swojej roli w aferze hazardowej na dzisiejszej konferencji prasowej. Konferencja rozpocznie się w południe.
Rozmowę z Drzewieckim premier zapowiedział w piątek. _ - Będę oczekiwał bardziej szczegółowych wyjaśnień od ministra Drzewieckiego _ - powiedział premier.
Podkreślił, że _ oceni, na ile Drzewiecki może pełnić swoją funkcję (w rządzie), a Platforma podsumuje, na ile minister może dalej pełnić funkcję w partii . Dopytywany, czy pozostawienie Drzewickiego na stanowisku nie jest przesądzone, szef rządu powiedział: _ - _ Nic nie mówię w tej chwili na sto procent _.
Czwartkowa _ Rzeczpospolita _ podała, że w piśmie dotyczącym prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej CBA ostrzegło prezydenta, premiera, władze Sejmu i Senatu, iż na tych zmianach budżet państwa może stracić 469 mln zł. Taka kwota miała pochodzić z dopłat nałożonych na firmy hazardowe, ale - według gazety - o skreślenie z projektu zapisu o dopłatach mieli zabiegać u polityków PO biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek.
Według _ Rzeczpospolitej _ dwaj zamieszani w sprawę politycy PO to: szef klubu Platformy Zbigniew Chlebowski (jednocześnie szef komisji finansów publicznych, gdzie miał trafić projekt) oraz minister sportu Mirosław Drzewiecki (pieniądze z dopłat miały być przeznaczone na przygotowanie Euro2012). Gazeta podała, że obaj mieli lobbować w interesie firm hazardowych.
Według najnowszych ustaleń dziennika _ Polska _ afera hazardowa zaczęła się w Karpaczu. Na ślad powiązań biznesmenów branży hazardowej z politykami Platformy Obywatelskiej agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego wpadli tropiąc samorządowców.
Funkcjonariusze interesowali się znajomościami biznesmena z branży hazardowej Ryszarda Sobiesiaka z samorządowcami z Karpacza. Właśnie tam wrocławski biznesmen chce zbudować wyciąg narciarski, co wywołuje protesty miejscowej ludności. Na telefonie Sobiesiaka agenci założyli podsłuch. Wtedy też zaczęły się nagrywać jego rozmowy z posłem PO, szefem klubu parlamentarnego tej partii Zbigniewem Chlebowskim.
Raport Money.pl | |
---|---|
*O jaką stawkę chodziło w aferze hazardowej? * Rynek gier hazardowych w Polsce rośnie w tempie 40 proc. rocznie. Wart jest 17 mld złotych. Czytaj w Money.pl |