Biuro Ochrony Rządu potwierdza, że wzmocniło ochronę premiera Jarosława Kaczyńskiego. Tygodnik Wprost na swojej stronie internetowej podaje, że BOR otrzymało sygnał o planowanym zamachu na szefa rządu.
Informację miał przekazać Lech Grobelny, główny bohater głośnej przed laty afery Bezpiecznej Kasy Oszczędności.
Biuro Ochrony Rządu nie komentuje tych doniesień. Dariusz Aleksandrowicz z BOR w rozmowie z IAR powiedział, że funkcjonariusze w tej sprawie ściśle współpracują z policją. Zaznaczył, że Biuro Ochrony Rządu nie bagatelizuje żadnego sygnału na temat zagrożenia lub potencjalnego zagrożenia, a wszystkie tego typu sygnały są bardzo dokładnie sprawdzane. Zapewnił też, że osobom ochranianym nic nie zagraża.
Rzecznik rządu Jan Dziedziczak nie komentuje tych informacji. Podaje jedynie, że są to rutynowe działania Biura Ochrony Rządu, które w żadnym wypadku nie wynikają z inicjatywy premiera.
_ Grobelny twierdzi, iż na premiera wydano wyrok śmierci. Jego wykonawcą miałby być, według zeznań byłego szefa BKO, gangster o pseudonimie "Szczur". _Tygodnik dodaje, że choć rewelacje Grobelnego wydają się mało prawdopodobne (według śledczych podejrzewany bandyta nie żyje), służby ochraniające Jarosława Kaczyńskiego podjęły nadzwyczajne środki.
Po raz pierwszy od czasu, gdy został premierem, Jarosław Kaczyński porusza się po Warszawie specjalnie osłanianą kolumną pojazdów na sygnale.
Ostrzeżenia Grobelnego to nie pierwszy w ostatnich dniach sygnał o zagrożeniu życia jednej z najważniejszych osób w państwie. W nocy z soboty na niedzielę policja zatrzymała w Warszawie 20-latka, który napisał w Internecie, że jest w stanie otruć prezydenta Lecha Kaczyńskiego w czasie ingresu abp. Stanisława Wielgusa. Ostatecznie okazało się, że był to tylko głupi żart.