IPN sporządził listę nazwisk około 500 osób pełniących obecnie ważne funkcje w życiu publicznym, które w świetle ustawy lustracyjnej były współpracownikami komunistycznych służb. Istnienie listy osób, które miały być tajnymi współpracownikami służb PRL, a obecnie "kreują się bądź też występują w roli autorytetów", potwierdził w sobotę Janusz Kurtyka w rozmowie z dziennikarzami Newsweeka i w RMF FM.
ZOBACZ TAKŻE:
Prominenci SLD na "liście 500"Wczoraj IAR, powołując się na "źródła zbliżone do IPN", podała kilka nazwisk prominentnych polityków związanych z SLD znajdujących się na tzw. liście 500. Z kolei "Rzeczpospolita Online" podała, że na liście umieszczono nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego.
"Gdyby nie wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. ustawy lustracyjnej i tego typu katalogi mogłyby być legalnie publikowane, to pewnie po paru latach mielibyśmy katalog liczący kilkaset tysięcy nazwisk" - powiedział Kurtyka podczas konferencji prasowej w Kołobrzegu.
_ Prezes IPN zapewnił, że nie istnieje żadna "lista 500" nazwisk spisanych na kilkunastu stronach. W IPN są materiały, które przed wyrokiem TK były poddane redakcji w celu opracowania katalogów. "Teraz żadne prace nie są prowadzone, a w moim przekonaniu informacje są w IPN dobrze chronione" - twierdzi. _
Odpowiadając na pytania dziennikarzy odnośnie zarzutów, jakie pod adresem IPN i jego prezesa kieruje opozycja, Kurtyka powiedział, że na pewno nie jest politykiem i nie działa na zlecenie żadnej partii.
"IPN pracuje normalnie i będzie działał w ramach prawa po wyroku Trybunału" - dodał Kurtyka.
Obecny na konferencji ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, autor książki "Księża wobec bezpieki", powiedział natomiast, że jedynym rozwiązaniem problemu lustracji jest ujawnienie akt.