Wiceprezes LPR Wojciech Wierzejski powiedział we wtorek PAP, że - jego zdaniem - nie ma potrzeby doprecyzowania zasad współpracy w koalicji rządowej, ponieważ "są one wypracowywane na bieżąco".
W ten sposób Wierzejski odniósł się do wypowiedzi wicepremiera Andrzeja Leppera, który na konferencji prasowej poinformował, że chce dodatkowego aneksu do umowy koalicyjnej. Aneks ten - według Leppera - miałby doprecyzować zapis mówiący o "solidarnej współpracy" koalicjantów na forum rządu i w poszczególnych resortach.
Była to reakcja na wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", w którym szef PiS zapewnił, że ludzie Samoobrony nie wejdą do kierownictwa nowych służb specjalnych, ani do resortów siłowych.
"Jeśli chodzi o stanowiska, to LPR nie dla stanowisk weszła do rządu, ale dla odpowiedzialności za kilka ważnych resortów, m.in. za edukację i gospodarkę morską. W kilku innych resortach również będziemy mieli swoich przedstawicieli, już mamy w ministerstwie sportu, będziemy mieli w ministerstwie gospodarki" - podkreślił Wierzejski.
Jak dodał, LPR tam, gdzie ponosi odpowiedzialność, "chce to robić w sposób pełny". "Natomiast samo zabieganie o stanowiska w resortach, na które nie mamy bezpośredniego wpływu, nas tak naprawdę nie interesuje. Nie jesteśmy ugrupowaniem kadrowym w tym znaczeniu, że musimy koniecznie mieć wpływ na wszystkie dziedziny, za które nie odpowiadamy" - zaznaczył wiceprezes LPR.
Według niego, obecna współpraca z PiS "jawi nam się jako może nie doskonała, ale prawidłowa, idąca w dobrym kierunku".
Zdaniem Wierzejskiego, z Samoobroną "jest ten problem, że zasilają ją w ostatnich dniach różne osoby o postkomunistycznym rodowodzie".
"Opór ze strony PiS wobec tych osób, które chcą tylnymi drzwiami wejść na stanowiska rządowe, jest uzasadniony. Nie dziwimy się PiS. Dlatego jesteśmy za kontynuowaniem współpracy i z Samoobroną, i z PiS, natomiast angażować się w przepychanki personalne nie będziemy" - oświadczył wiceszef LPR.