Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Lepiarz
|

Polityka zagraniczna Kaczyńskich może być zgubna

0
Podziel się:

Polska polityka zagraniczna zagraża bezpieczeństwu kraju, przestrzega niemiecki publicysta.

Polska polityka zagraniczna zagraża bezpieczeństwu kraju, przestrzega niemiecki publicysta.

Ze słusznych spostrzeżeń dotyczących Rosji oraz obszaru między Bałtykiem a Morzem Czarnym polskie władze wyciągają całkowicie błędne wnioski - pisze warszawski korespondent niemieckiego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Konrad Schuller w analizie poświęconej stosunkom Polski z Niemcami i Rosją. Materiał ukazał się w najnowszym, dostępnym od czwartku wydaniu miesięcznika "Internationale Politik", wydawanym przez Niemieckie Stowarzyszenie Polityki Zagranicznej.

Jak zaznacza Schuller, Polska ma rację, krytykując Europę Zachodnią za niedocenianie strategicznego znaczenia krajów położonych między Bałtykiem a Morzem Czarnym, nazywanych w Polsce "obszarem Giedroycia". Jego zdaniem niezdecydowana polityka wschodnia Unii Europejskiej grozi "zaprzepaszczeniem szansy". Wobec powrotu Rosji do "imperialnych odruchów" zrozumiała jest także czujność wykazywana przez Polskę - uważa autor.

Obsesja appeasementu

"Od czasu przejęcia władzy przez parę bliźniaków Jarosława i Lecha Kaczyńskich Polska wyciąga z tych spostrzeżeń dwa błędne i fatalne wnioski, które mogą mieć zgubne następstwa dla bezpieczeństwa kraju" - pisze Schuller.

Pierwszym błędnym wnioskiem jest - jego zdaniem - założenie, że każdy przejaw porozumienia ze wzbudzającymi lęk sąsiadami jest powrotem do "appeasementu" okresu międzywojennego - polityki ugody, która tylko ośmieliła agresorów. W stosunkach z Berlinem bracia Kaczyńscy pozbawiają się "krok za krokiem" wszelkich możliwości przyjaznej współpracy - ostrzega autor.

Pisze, że nieuzasadnione jest przesadne szermowanie hasłem o zagrożeniu "historycznym rewizjonizmem", domaganie się "60 lat po wojnie" reparacji wojennych lub też celowe wykorzystywanie niemiecko-polskich tragedii rodzinnych do "tworzenia problemu mniejszości" w Niemczech.

Wywoływanie takich sporów - kontynuuje Schuller - wynika z "postawy konfliktowej", która sprawia wrażenie, jakby "zatrzymała się w roku 1939". Grozi to zniszczeniem zbudowanej w latach 90. współpracy polsko-niemieckiej - dodaje autor. "Jeżeli dodać do tego uprawiane równocześnie izolowanie się od Rosji, powstaje obraz samosprawdzającej się przepowiedni: bracia Kaczyńscy będą tak długo mówili o samotności Polski między dwiema bestiami po prawej i lewej stronie, aż stanie się ona faktem" - czytamy.

Grzech drugi - eurosceptycyzm

Za drugi błąd publicysta uznał "lekceważenie Europy" przez polską prawicę. Widzi ona w Europie "instrument rzekomej polityki hegemonialnej Niemiec" i dlatego w sporach o konstytucję UE zabiega przede wszystkim o uzyskanie jak największej siły blokującej decyzje Wspólnoty - pisze Schuller. Uwadze polskiego rządu umknął fakt, że Europa jest jedynym środkiem, który może na dłuższą metę integrować Niemcy i powstrzymać Rosję - zauważa publicysta.

Niekonstruktywne - zdaniem Schullera - stanowisko Polski w kwestii konstytucji "nikomu nie szkodzi tak bardzo jak samej Polsce". Niesprawny system głosowania może zgotować całej Unii taki los, jaki 250 lat temu stał się udziałem I Rzeczypospolitej, paraliżowanej przez liberum veto i podzielonej przez sąsiadów. Niebezpieczeństwo paraliżu grozi teraz nie tylko Polsce, lecz całemu kontynentowi. "Warszawa nie powinna mieć złudzeń co do skutków - istnieje ścisły związek między finis Europae i finis Poloniae" - czytamy w konkluzji.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)