Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Zyski banków znów wzrosną. Sprawdź, ile za to zapłacisz

0
Podziel się:

Fatalna sytuacja panuje na rynku kredytów hipotecznych. W tym roku przyjdzie poprawa?

Zyski banków znów wzrosną. Sprawdź, ile za to zapłacisz
(forca/iStockphoto)

Banki najgorszy okres mają już za sobą. W tym roku zarobią _ na czysto _ co najmniej 16 miliardów złotych. Klienci nie mają jednak co liczyć na to, że zapłacą mniej za kredyty. Na lokatach również będzie trudno zarobić. Wreszcie same akcje banków też raczej nie dadzą zysków inwestorom.

- _ W ostatnich latach banki nauczyły ludzi, że sporo produktów można mieć za darmo, a do tego dopłacą im jeszcze do zakupów _ - mówi w rozmowie z Money.pl Tomasz Bursa, doradca inwestycyjny z OPTI Capital, specjalizujący się w sektorze bankowym. - _ Te czasy jednak się skończyły i klienci detaliczni przechodzą teraz trudną lekcję wejścia w normalność _.

Według niego, raczej nie ma co liczyć na to, że 2014 rok upłynie im pod znakiem tańszych usług bankowych. Instytucje finansowe chcą bowiem maksymalnie skorzystać na ożywieniu gospodarczym, a to oznacza ambitny plan poprawienia wyników. Jak szacuje Komisja Nadzoru Finansowego, banki w ubiegłym roku zarobiły na czysto 15,42 miliarda złotych. W porównaniu do 2012 roku to symboliczny spadek z 15,46 miliarda złotych. A skoro w okresie spowolnienia bankom udało się utrzymać rekordowy wynik, to rok 2014 powinien być o wiele lepszy.

Źródło: Money.pl na podstawie danych KNF i analityków. *Prognozy.

- _ Wyniki banków za 2013 rok powinniśmy ocenić bardzo pozytywnie. Udało się wypracować taki zysk, pomimo spowolnienia na rynku kredytowym _ - zauważa Tomasz Bursa i prognozuje, że w tym roku zysk netto sektora bankowego może wynieść 16,5 miliarda złotych. - _ To bardzo konserwatywna prognoza, której spełnienie nie powinno być trudne _.

Banki postawią na kredyty hipoteczne

Analitycy, z którymi rozmawiał Money.pl, są zgodni, że w najbliższych miesiącach w segmencie detalicznym banki skupią się na sprzedaży kredytów hipotecznych. Ubiegły rok był pod tym względem fatalny. Ludzie wstrzymywali się z decyzjami o kupnie mieszkania i tym samym o zaciągnięciu tak dużych zobowiązań.

Jak wynika z najnowszego raportu AMRON-SARFiN dla Związku Banków Polskich, ubiegły rok na rynku kredytów hipotecznych był najgorszy od 2005 roku. Klienci podpisali 176,8 tysiąca nowych umów o kredyt hipoteczny, co oznacza spadek o 10 procent w porównaniu do 2012 roku. Wartość nowych kredytów hipotecznych w 2013 roku sięgnęła tymczasem 36,5 miliarda złotych, czyli prawie 7 procent mniej niż rok wcześniej. Co ciekawe, działo się to pomimo rekordowo niskich stóp procentowych, które teoretycznie powinny przecież zachęcać ludzi do zaciągania nowych zobowiązań.

Źródło: Money.pl na podstawie danych ZBP.

Stopy będą niskie prawdopodobnie jeszcze tylko w tym roku, więc najlepszy okres, by zachęcać klientów do zaciągania hipotek, powoli się kończy. Z drugiej strony na rynku nieruchomości widać, że ceny się stabilizują. - _ Ci, którzy czekali na spadek cen mieszkań, dochodzą do wniosku, że najlepszy moment na kupno być może już minął. Banki będą wreszcie korzystać na lepszych prognozach gospodarczych, które sprawiają, że ludzie zaczynają czuć się pewniej na rynku pracy _ - wyjaśnia Michał Sobolewski, analityk sektora bankowego z DM IDM SA.

To, że banki postawią w tym roku na kredyty hipoteczne, potwierdza Dariusz Solski, dyrektor Departamentu Produktów Kredytowych w mBanku. Przyznaje jednak, że nie liczy na to, by nowy program rządowego wsparcia MdM miał znaczący wpływ na rynek. - _ Jego znaczenie będzie na pewno mniejsze niż Rodziny na Swoim _ - uważa.

To nie oznacza, że zapłacisz mniej za kredyt

Walka banków o klienta, który rozgląda się za kredytem hipotecznym, teoretycznie powinna oznaczać, że instytucje finansowe będą ich kusić atrakcyjniejszą ofertą. Tak się jednak nie dzieje. Powód? Rekordowo niskie stopy procentowe (2,5 procent w przypadku głównej stopy referencyjnej) powodują, że bankom łatwiej jest sprzedać klientowi kredyt z wyższą marżą, bo jego całkowite oprocentowanie wciąż nie będzie wysokie. Dopiero wówczas, gdy stopy procentowe, a wraz z nimi stawka WIBOR - od której uzależnione jest oprocentowanie - zaczną rosnąć, klient poczuje to w swojej kieszeni.

Co więcej, można śmiało powiedzieć, że marże kredytów hipotecznych w bankach zaczęły rosnąć. Jak podaje Expander, wynoszą one już średnio 1,99 procent dla kredytów z niskim, 5-procentowym wkładem własnym, podczas gdy jeszcze rok temu ten poziom nie przekraczał 1,9 procent nawet dla zobowiązań na 100 procent wartości nieruchomości.

- _ Przy tak niskich stopach procentowych trudno liczyć na to, by banki były skłonne jeszcze bardziej obniżać ceny kredytów _ - zauważa Tomasz Bursa.

Tym bardziej, że - jak dodaje - liczba potencjalnych klientów mogących skorzystać z kredytu hipotecznego w kolejnych latach będzie się kurczyć. Najprościej mówiąc, ma na to wpływ demografia, a także fakt, że coraz więcej młodych ludzi pracuje na umowach śmieciowych. Dodatkowo zalecenia nadzoru finansowego wymagają od banków, by klienci posiadali wkład własny: obecnie minimum to 5 procent, a od przyszłego roku ten poziom ma wzrosnąć do 10 procent. To jeszcze bardziej może ograniczyć liczbę klientów sięgających po _ hipoteki _.

- _ Z tych wszystkich powodów powiedziałbym, że z punktu widzenia banków sprzedaż kredytów hipotecznych na poziomie 40 miliardów złotych rocznie to próg szczęścia, który trudno będzie przekroczyć _ - prognozuje Tomasz Bursa.

Lokaty również nie będą atrakcyjniejsze

Klienci nie mają również co liczyć na korzyści w przypadku innych produktów oferowanych przez banki. Niskie stopy procentowe już od wielu miesięcy nie sprzyjają tym, którzy szukają bezpiecznego i w miarę zyskownego sposobu na pomnażanie oszczędności. Banki przestały walczyć ze sobą o depozyty klientów i nie mają potrzeby oferować im wyższego oprocentowania lokat.

Mają bowiem wystarczającą ilość gotówki, która pozwoli im rozwinąć akcję kredytową. Warto zwrócić uwagę na to, że wartość depozytów zgromadzonych przez osoby prywatne jest w tej chwili wyższa od wartości udzielonych im pożyczek i kredytów.

Źródło: Money.pl na podstawie danych NBP.

Dodatkowo banki przestały już liczyć tylko na depozyty klientów, z których mogłyby finansować akcję kredytową. W grę wchodzą między innymi listy zastawne. - _ Problemem dla banków nie jest teraz brak dostępności środków na kredyty _ - tłumaczy w rozmowie z Money.pl Dariusz Solski, dyrektor Departamentu Produktów Kredytowych w mBanku. - _ Natomiast trzeba pamiętać o tym, że lokaty są krótkoterminowe, a kredyt hipoteczny zaciąga się zwykle na trzydzieści lat. Listy zastawne zapewniają bardziej stabilne i długoterminowe finansowanie, które pozwala też obniżyć cenę kredytu _ - zapewnia.

Nie tylko lokaty nie są w tej chwili atrakcyjnym elementem oferty banków. Instytucjom nie spieszy się też, by zachęcać klientów darmowymi kontami, kartami płatniczymi czy popularną jeszcze w ubiegłym roku możliwością zwrotu części pieniędzy za zakupy, pod warunkiem, że klienci płacili kartą.

Teraz takich możliwości już nie ma. Ma to ścisły związek z obniżeniem tzw. opłat interchange, pobieranych przez banki od każdej transakcji kartą płatniczą. Od nowego roku jej stawka to pół procent, podczas gdy jeszcze w ubiegłym roku przekraczała półtora procent i dzięki temu banki mogły oferować klientom tego typu bonusy.

Inwestorzy też nie mają co liczyć na zyski

Tymczasem akcje banków notowanych na warszawskiej giełdzie już są bardzo drogie. Tylko w ciągu ostatnich sześciu miesięcy grupujący je indeks WIG-Banki wzrósł o ponad 15 procent, a w ciągu roku o prawie 40 procent.

Analitycy są zgodni, że nawet lepsze tegoroczne wyniki sektora bankowego są już uwzględnione w cenach akcji. A to oznacza, że inwestorom, którzy dopiero teraz zdecydują się na zakup, o zyski będzie bardzo trudno. Banki w Polsce są też stosunkowo drogie w porównaniu do instytucji finansowych na pozostałych giełdach europejskich.

Jeżeli z kolei banki zawiodą inwestorów swoimi wynikami, to można spodziewać się mocnej korekty ich notowań. Duże znaczenie będzie też miała sprawa OFE. Co prawda fundusze emerytalne na początku lutego przekazały już do ZUS 51,5 procent swoich aktywów, ale dopiero w połowie roku okaże się, ile osób faktycznie zdecydowało się przejść do ZUS. Duży odpływ klientów może oznaczać spadki akcji banków ze względu na spore zaangażowanie OFE w ich akcjonariatach.

Czytaj więcej w Money.pl

(red. BCh)

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)