Rekordziści potrafili czekać na 5-6 lat na to, by któryś ze szpitali wreszcie zoperował im zaćmę. Polskie szpitale nie wyrabiały. Szybko więc utworzył się rynek prywatny. Na operację jeździło się do Czech (głównie mieszkańcy południa Polski) lub na Litwę (głównie Podlasie, a w szczególności mieszkańcy Suwalszczyzny). Wszystko za darmo, za pieniądze z polskiego Narodowego Funduszu Zdrowia, bo tak nakazuje unijne prawo. Możesz leczyć się gdzie chcesz.
- Biznes uruchomiliśmy w maju, w czerwcu mieliśmy pierwszego pacjenta, a w lipcu już był dochodowy – mówił money.pl Waldemar Garwol, prezes OneDayClinic. Wmoney.pl opisaliśmy ten proceder już w 2017 roku. I zaczęła się bitwa. O odzyskanie polskich pieniędzy.
Ministerstwo Zdrowia zmieniło więc przepisy. Jak? Wcześniej NFZ płacił za całą kompleksową usługę, czyli operację i późniejszą konsultację. Teraz świadczenia rozbito na dwie płatności. A to sprawia, że pacjent za powrót do szpitala musi zapłacić w zasadzie ze swoich pieniędzy. Operacje przestały się więc tak opłacać.
- Czechy to jest mit. Nawet na Śląsku to nie było więcej niż 5 proc. operacji zaćmy. Dużo osób zrobiło jednak na tym biznes, bo to się po prostu opłacało. W skali kraju to ponad 200 tys. operacji rocznie, z czego tylko kilka tysięcy było robionych w Czechach i na Litwie - mówi money.pl wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński.
I zapowiada, że teraz resort chce teraz wcześniej rozładowywać tego typu kolejki. Jak? Każdym możliwym sposobem. Jak tłumaczy Cieszyński, zwykle pacjenci czekają na operację w szpitalu X, podczas gdy kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów od ich domu kolejki na zabieg nie ma. Wiceminister zapewnia, że jakość usług jest często tu kluczowa, ale resort chce informować na swoich portalach dokładnie np. o skuteczności leczenia w poszczególnych szpitalach.
Dodatkowo już zniesiono limity na leczenie zaćmy. Razem z nimi zniknęły też obostrzenia dotyczące liczby wykonywanych rezonansów magnetycznych oraz tomografii komputerowych. A to oznacza, że skończyć mają się czasy, w których drogi sprzęt stał, bo limit się skończył.
Cieszyński wskazuje, że dzięki temu skróciły się kolejki. Na przykład liczba wykonywanych rezonansów wzrosła aż o 30 proc. w ciągu roku. (z 922 tys. do niemal 1,2 mln świadczeń do listopada 2019). Kolejki nadal są jednak spore. Na pilny rezonans w skali kraju czeka 50 tys. pacjentów. Rok temu było to jednak ponad 76 tys. osób.
Czego by jednak nie promować i jakimi sztuczkami nie skracać kolejek, najważniejsze żeby były na to pieniądze. A te mają być dużo większe niż dotąd obiecywano. W 2020 roku rząd przeznaczy więc ok. 5,30 proc. PKB na służbę zdrowia. To więcej niż wynika z podpisanych porozumień.
Przekładając procenty na kwoty mowa o 112,4 mld zł. W skrócie to nie mal trzy razy więcej niż rocznie idzie na program 500+. Nieco ponad połowa z tej sumy pójdzie na finansowanie szpitali. Kolejne 13 proc. przeznaczone będzie na podstawową opiekę zdrowotną, a niecałe 6 proc. na ambulatoryjną. Ponad 9 proc. pochłonie refundacja leków.
Rok | Wysokość środków wydatkowanych na rezydentury | Liczba finansowanych rezydentów |
---|---|---|
2009 | 388 982 331 | 9 737 |
2010 | 460 159 088 | 10 909 |
2011 | 527 007 754 | 12 475 |
2012 | 566 611 251 | 13 238 |
2013 | 628 033 207 | 14 555 |
2014 | 615 780 547 | 15 164 |
2015 | 624 112 152 | 15 633 |
2016 | 691 857 637 | 17 398 |
2017 | 767 923 359 | 17 980 |
2018 | 1 028 627 191 | 18 263 |
2019 (III kwartały) | 1 404 000 000 | 18 294 |
Dane: Ministerstwo Zdrowia dla money.pl
- Jeśli sobie porównamy, to w 2015 roku wydatki na służbę zdrowia to było 77 mld zł, a teraz będzie to ponad 110 mld zł. To nie jest kreatywna księgowość, jaką nam się zarzuca. To są realne wydatki - mówi Cieszyński. Jak dodał, nawet mimo tego że rząd walczy o zrównoważony budżet w 2020 roku, to nikt do resortu zdrowia nie zwrócił się o cięcie kosztów.
Z samymi rezydentami ministerstwo chce się szybko spotkać i rozmawiać o konkretnych wydatkach i pieniądzach na służbę zdrowia. Resort ujawnia jednak money.pl, że już teraz kwota na rezydentów wzrosła rok do roku o minimum 40 proc. W całym 2018 wydano na nich miliard złotych, a tylko do końca trzeciego kwartału już ponad 1,4 mld.
- Dodatkowo wzrosła liczba rezydentur i jest na rekordowym poziomie 18,3 tys. rezydentów - deklaruje wiceminister.
Czy to przekona rezydentów? Ci chcą dojścia do 6,8 proc. PKB na służbę zdrowia. Resort na rozmowy zaprosił ich już 17 stycznia.
- Jeśli nasze postulaty nie zostaną spełnione, szykujemy protest, o którym jeszcze nikt nie słyszał. O rezydentach na pewno będzie głośno - zapowiedział Piotr Pisula, Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (PR OZZL) kilka dni temu w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij na #dziejesie