Ministrowie finansów strefy euro podejmą kolejną próbę zwiększenia funduszu ratunkowego dla państw stojących na skraju bankructwa. Okazją będzie nieformalne spotkanie pod koniec tygodnia w Kopenhadze.
Na zdjęciu Jean-Claude Juncker, szef eurogrupy.
Teraz działa tymczasowy fundusz, z którego pomoc otrzymały już Grecja, Portugalia i Irlandia. Pozostało w nim jeszcze około 250 mld euro. W połowie roku powinien zacząć działać właściwy fundusz, który zastąpi tymczasowy. Środki jakimi będzie dysponować to pół biliona euro.
Eksperci obawiają się jednak, że w razie większego załamania europejskich gospodarek i wydłużenia kolejki potrzebujących pieniędzy może zabraknąć.
Do tej pory na zwiększenie funduszu ratunkowego nie chciały zgodzić się Niemcy, które ponoszą największy ciężar pomocy potrzebującym krajom. Jako wyjście z tej sytuacji wskazuje się możliwość równoległego funkcjonowania tymczasowego i właściwego funduszu przez najbliższy rok. Do dyspozycji byłoby wtedy około 750 mld euro.
O kryzysie w strefie euro czytaj w Money.pl | |
---|---|
Grecy zasłużyli? Dadzą im 40 mld euro Kraje strefy euro formalnie upoważniły fundusz ratunkowy do odblokowania pierwszej raty pomocy w wysokości 39,4 mld euro. | |
Twierdzą, że Merkel mięknie i sypnie gotówką Zdaniem niemieckich komentatorów, kanclerz gotowa jest ustąpić pod międzynarodową presją. | |
Tyle podatnicy zapłacą za ratowanie Grecji Eksperci ujawniają, ile będzie kosztowała plajta Aten. |