*"Ktoś odgórnie ustala, w jakim banku jesteś? Nie bądź ofiarą fuzji! Zmień bank!". Zaczęła się reklamowa batalia o klientów Pekao i BPH - analizuje Gazeta Wyborcza. Jest zresztą o kogo walczyć - łączące się banki mają 5 mln klientów. *
Wielu klientów Pekao i BPH od dwóch miesięcy żyje w niepewności, w jakim banku wkrótce się znajdzie - zauważa dziennik i dodaje, że włoski UniCredit nie ujawnia żadnych szczegółów zbliżającej się fuzji. Wiadomo jedynie, że BPH zostanie wchłonięty przez Pekao. Włosi wydzielą też 200 placówek (być może będą to oddziały obu banków, nie tylko BPH) i wraz z marką BPH sprzedadzą innemu właścicielowi (nie wiadomo jeszcze komu). Kryterium wyboru placówek do sprzedaży owiane jest tajemnicą.
Kampanię rozpoczął już Raiffeisen na swej stronie internetowej, ale austriacki bank nie jest pierwszy. W połowie maja mBank rozpowszechniał w Rywale Pekao i BPH już od początku planów wielkiej fuzji odgrażali się, że będą chcieli na niepewności klientów ubić dobry interes. Teraz przechodzą do czynów.
internecie hasło: "Słyszałeś o wielkiej fuzji dwóch banków? Kogo trafi? Ciebie w kieszeń!? Przejdź do mBanku!".
Mimo oczywistych skojarzeń rzeczniczka Raiffeisena Joanna Cegłowska zapewnia, że reklama nie jest wymierzona w żaden konkretny bank. - Kierujemy ją do wszystkich, którzy są niezadowoleni z usług swego dotychczasowego banku - zapewnia.
"Nie widziałem tej reklamy. Ale to prawda będziemy żądali jej usunięcia" - mówi Robert Moreń, rzecznik banku Pekao. Tak było w przypadku reklamy mBanku. Po ostrych protestach zniknęła z sieci w ciągu dwóch dni.
Zdaniem eksperci rynku bankowego to i tak walka z wiatrakami, bo podobnych reklam, obliczonych na wyłuskanie niezadowolonych z fuzji klientów Pekao i BPH, będzie coraz więcej.