Nowy brytyjski premier, konserwatysta David Cameron, chce ukrócić wysokie premie w biurokracji państwowej, zwłaszcza na jej najwyższych szczeblach. Liczy, że zmniejszenie premii o 2/3 pozwoliłoby mu zaoszczędzić około 15 mln funtów rocznie.
ZOBACZ TAKŻE: Cameron zawiązał koalicję
W niedzielnym wywiadzie dla BBC Cameron nazwał niektóre z wydatków Partii Pracy szalonymi i zapowiedział, że nowo utworzony urząd ds. Odpowiedzialnej Polityki Budżetowej dokona audytu finansów państwa przejętych po Partii Pracy.
Audyt będzie elementem szerszego programu, mającego na celu przygotowanie cięć w resortach rządowych na najbliższe trzy lata, po to by zmniejszyć deficyt wydatków rządowych, sięgający w w tym roku 12 proc. PKB.
Na czele komisji dochodzeniowej, która dokona przeglądu premii w urzędach państwowych, stanie wiceprzewodniczący Fundacji Pracy, lewicowy publicysta Will Hutton.
Obok niego na stronę konserwatywno-liberalnej koalicji przeszedł też poseł Partii Pracy Frank Field. Przypadnie mu zadanie opracowania programów walki z nędzą - podaje tygodnik _ Sunday Mirror _. Field w pierwszym rządzie Tony'ego Blaira odpowiadał za reformę systemu świadczeń socjalnych.
_ - To, co jak dotąd wyszło na jaw, to tylko odosobnione przykłady złych procedur i złego zachowania _ - powiedział Cameron BBC, wskazując, że niektórych decyzji finansowych laburzystowskiego rządu nie da się racjonalnie wytłumaczyć.
Jako przykład podał przyznanie w zeszłym roku 75 procentom wysokiej rangi urzędników państwowych premii w czasie, gdy kondycja finansów państwowych gwałtownie się pogorszyła: _ _
_ - Nie jest to żaden fiskalny bodziec dla pobudzenia gospodarki. To szaleństwo. Zaczynamy ujawniać poszczególne decyzje tego rodzaju _ - oświadczył.
Cameron podkreślił, że zarobki menedżerów publicznej służby zdrowia i innych wysokiej rangi urzędników państwowych nie powinny być dwadzieścia razy wyższe od zarobków najniżej opłacanych pracowników w służbie zdrowia i administracji.
Jednym z pierwszych posunięć rządu Camerona była decyzja o zmniejszeniu zarobków ministrów o 5 proc., o czym poinformował na inauguracyjnym posiedzeniu gabinetu, wyłonionego w wyniku wyborów 6 maja.