Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Andrzej Zwoliński
|

Chwilówki w Polsce. Kto gra na zablokowanie zmian w prawie?

0
Podziel się:

Zmiany w przepisach napisano pod dyktando potentatów branży pożyczkowej - zarzucają przedsiębiorcy. To próba zablokowania zmian ograniczających koszty chwilówek - odpowiadają firmy.

Chwilówki w Polsce. Kto gra na zablokowanie zmian w prawie?
(Lukasz Ostalski/REPORTER)

- To co robi konkurencja, to gra o zablokowanie zmian w prawie, dotyczącego pożyczek chwilowych - mówi przedstawiciel Providentu, jednej z największych w Polsce firm pożyczkowych. Odpowiada w ten sposób na zarzuty Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, który projekt zmian w ustawie o nadzorze finansowym nazwał "Lex Provident". Związek ostrzega, że co najmniej 30 firm pożyczkowych będzie musiało wycofać się z rynku, jeśli przyjęty zostanie projekt nowelizacji prawa pożyczkowego w formie zaproponowanej przez Ministerstwo Finansów. Rynek pożyczek chwilowych urósł w Polsce już do 4 mld złotych, a z tradycyjnymi potentatami walczą firmy pożyczające w internecie.

Dziś sejmowa podkomisja zajmie się projektem nowelizacji ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym, ustawy Prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw, przygotowany przez Ministerstwo Finansów. Celem nowelizacji jest przede wszystkim wzmocnienie nadzoru nad firmami pożyczkowymi, ograniczenie kosztów pożyczek i zapobieżenie popadania przez klientów tych firm w spiralę długów.

Jak czytamy w uzasadnieniu ustawy, chodzi też o: zwiększenie poziomu ochrony konsumentów korzystających z usług firm udzielających kredytów i pożyczek konsumenckich, nieobjętych obowiązkiem uzyskania zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego.

Nowelizacja przepisów ma bowiem wyeliminować z rynku usług finansowych firmy działające nielegalnie, bez wymaganego zezwolenia. Chodzi zwłaszcza o firmy-krzaki, które często żerują na fatalnej sytuacji finansowej klientów (brak zdolności kredytowej) i na ich nieznajomości prawa.

Chodzi o dobro klientów czy największych firm?

Prace nad projektem ciągną się już dwa i pół roku, a im bliżej ich sfinalizowania tym walka o ostateczny kształt ustawy zaostrza się. Przed tygodniem do pojedynku ostro włączył się Związek Przedsiębiorców i Pracodawców i oskarżył o manipulowanie projektem ustawy pod dyktando Providenta.

Prace legislacyjne nad ustawą o kredycie konsumenckim, w ramach której działają firmy pożyczkowe, zmierzają w naszej ocenie do zmonopolizowania rynku pożyczkowego - przekonuje w przesłanej do Money.pl opinii Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP. I dodaje: założenia projektu nowelizacji prawa pożyczkowego początkowo były neutralne. Jednak wraz z kolejnymi zmianami, rozwiązania korzystne dla większości uczestników rynku oraz konsumentów były usuwane. Zastępowały je rozwiązania korzystne dla lidera rynku, firmy Provident.

Zdaniem władz związku, mogą o tym świadczyć stopniowo wprowadzane do projektu ustawy rozwiązania realizujące założenia lobbingowe Providenta, takie jak limit kosztów pożyczek, który ma wyeliminować drobniejsze firmy działające w sieci. Jak prognozują w opublikowanym przed tygodniem raporcie: co najmniej 30 firm pożyczkowych będzie musiało wycofać się z rynku, jeśli przyjęty zostanie projekt nowelizacji prawa pożyczkowego w formie zaproponowanej przez resort finansów.

- Regulacja rynku pożyczkowego w kształcie zaproponowanym przez Ministerstwo Finansów budzi bardzo duże kontrowersje także z punktu widzenia konsumentów, którym ograniczy się dostępną ofertę pożyczkową - mówi Marcin Nowacki, wiceprezes ZPP. Obawiamy się, że pozbawieni dostępu do źródła finansowania krótkoterminowych potrzeb, będą zmuszeni poszukiwać źródeł finansowania poza rynkiem, a tym samym zwiększać szarą strefę - dodaje.

Provident z ministerstwem odpowiadają i...oskarżają

Wiceminister finansów Izabela Leszczyna określiła zarzuty co do procesu prac nad ustawą jako "haniebne insynuacje". - Ministerstwo Finansów nie przeprowadzało bilateralnych uzgodnień, czy spotkań z firmą Provident w związku z prowadzonymi pracami legislacyjnymi - podkreśliła Leszczyna.

- List i oskarżenia Związku Przedsiębiorców i Pracodawców to zadziwiający krok i próba zablokowania zmian w prawie, które mają uporządkować rynek pożyczek - odpowiada Roman Jamiołkowski Provident Polska S.A. Przez dwa lata związek nie brał udziału w pracach nad nową ustawą oraz nie ma wśród swoich członków żadnej firmy pożyczkowej, którą mógłby w ramach tego procesu reprezentować. Ten atak i oskarżenia to inspiracja przeciwników jakiejkolwiek regulacji na rynku i próba odciągnięcia uwagi od meritum, którym jest zakaz rolowania pożyczek przez chwilówki. Czołowe firmy pożyczkowe popierają uregulowanie rynku i dzisiaj właściwie tylko jeden podmiot bije na alarm przeciwko regulacji- skupiający właśnie firmy, które zarabiają na rolowaniu klientów. Sposób obliczania maksymalnych limitów kosztów pożyczki, które w sumie w ciągu pierwszego miesiąca nie mogą przekroczyć 27,5 procent, a w ciągu roku 55 procent, nie wypchnie z rynku małych firm, działających w internecie. Takie stanowisko przedstawiają również właśnie
firmy internetowe- wyjaśnia.

Odrzuca też oskarżenie o "załatwienie" nie wliczania w koszty pożyczki, opłat za obsługę domową. Zdaniem konkurentów miało to preferować Providenta, który znany jest z dostarczania gotówki bezpośrednio do mieszkań klientów. - Włączenie kosztów obsługi domowej do limitu zostało zgłoszone przez Związek Firm Pożyczkowych i uwzględnione przez Ministerstwo Finansów zgodnie z obowiązującym prawem europejskim - tłumaczy Jamiołkowski. Poza tym jak podkreśla, Provident właśnie obniżył te opłaty do stałego poziomu 5-6 złotych.

- Wszystko co robimy jest w pełni transparentne. Jeśli Provident zleca jakiś raport rynkowy to w jego treści jest informacja o tym kto go finansował. Natomiast w czyim interesie działa ZPP nie dowiedzieliśmy się do dzisiaj mimo wielokrotnych pytań - dorzuca. Jego zdaniem konkurentom tak naprawdę chodzi o zablokowanie prac nad ustawą i przeciągnięcie ich do wyborów. Liczą na to, że po wyborach zmieni się władza, a do projektu już nikt nie będzie chciał wrócić - mówi Jamiołkowski.

O co biją się firmy? Rynek chwilówek to miliardy

Jak szacują Narodowy Bank Polski i PwC, zadłużenie wobec firm pozabankowych to 4 mld złotych. To co prawda niewiele w porównaniu do całkowitej kwoty zadłużenia Polaków, które z końcem stycznia przekroczyło 607 mld złotych. Z drugiej strony udział firm pożyczkowych w rynku chwilówek jest znaczący i według różnych szacunków rynkowych sięga nawet 30 proc. jego całości.

src="http://static1.money.pl/i/h/212/art339668.GIF"/>Źródło: Money.pl na podstawie danych NBP i PwC.

Obecnie nawet 200 tys. gospodarstw domowych jest zadłużonych w firmach pożyczkowych. Według innych źródeł firmy te udzielają nawet 2 mln pożyczek rocznie. Średnia wielkość chwilówki to około 1100 złotych.

Znajdź najtańszy kredyt gotówkowy

Jakiej kwoty kredytu potrzebujesz? ZOBACZ OFERTY; )

O skutkach zmian w prawie oraz o lukach w nowej ustawie czytaj na drugiej stronie

Koniec żniw dla firm chwilówkowych

Jednym z najważniejszych zapisów w projekcie jest to, że cała suma kosztów pozaodsetkowych kredytu nie będzie mogła przekroczyć 25 proc. całkowitej kwoty kredytu konsumenckiego i dodatkowo 30 proc. całkowitej kwoty kredytu konsumenckiego w stosunku rocznym czyli 2,5 proc. miesięcznie. W ciągu roku daje to 55 procent. To ma ograniczyć żniwa firm pożyczkowych, ale z drugiej strony pozwolić im na utrzymanie się na rynku.

Z szacunków Ministerstwa Finansów wynika, że koszty stałe i koszty ryzyka ponoszone przez pożyczkodawców w przypadku mikropożyczek (do 2000 złotych) sięgają od około 26 proc. do 38 proc. pożyczanej kwoty.

Nowa ustawa wprowadzi też maksymalną wysokość odsetek za opóźnienie w spłacie oraz odsetek od odsetek. Przewidziano także ograniczenie całkowitych kosztów kredytu konsumenckiego. To najmocniej uderzy w najmniejsze firmy opierające swoją działalność na udzielaniu chwilówek. W przypadku takich pożyczek odsetki od udzielonego kredytu są dla pożyczkodawców marginalnym źródłem dochodu.

Jak wynika z analiz Federacji Konsumentów, ich główny zysk pochodzi z wysokich opłat za udzielanie pożyczki, opłat za przedłużenie spłaty oraz refinansowanie poprzedniego zobowiązania kolejną pożyczką (tzw. rolowanie). Koszt tych wszystkich usług jest bardzo wysoki, a większości przedłużeń można dokonywać wielokrotnie - pod warunkiem zapłaty prowizji lub innych opłat za opóźnienia.

Tego typu praktyka ma ogromne znaczenie dla konsumentów, szczególnie tych których nie stać na spłatę pożyczki w terminie. W przypadku prolongowania terminu spłaty o 90 dni (trzykrotnie) oraz opóźnienia w spłacie o 31 dni konsument musi się liczyć z kosztem nawet dwa i pół razy większym niż kwota udzielonej pożyczki. Pożyczając 1000 złotych musi oddać 3500 złotych.

src="http://static1.money.pl/i/h/226/art339682.GIF"/>Źródło: Money.pl na podstawie analiz Federacji Konsumentów, *Pożyczka w wysokości 1000 złotych na 30 dni prolongowanej przez klienta trzykrotnie oraz opóźnionej o miesiąc wraz z kosztami czynności windykacyjnych i upominawczych.

Dodatkowo odsetki i karne opłaty za opóźnienie w spłacie nie będą mogły przekroczyć sześciokrotności stopy kredytu lombardowego Narodowego Banku Polskiego (wynosi ona obecnie 2,5 proc.). Oznaczałoby to, że wyniosą one nie więcej niż 15 proc. Limit odsetek za opóźnienie będzie obejmował również opłaty związane z windykacją należności.

Obecnie średni koszt karnych opłat i odsetek waha się od 20 do nawet 50 proc. wartości pożyczki.

src="http://static1.money.pl/i/h/225/art339681.GIF"/>Źródło: Money.pl na podstawie danych Federacji Konsumentów, *Pożyczka w wysokości 1000 złotych na 30 dni i miesiąc po minięciu terminu spłaty.

Przewidziano też, że całkowity koszt kredytu z wyłączeniem odsetek nie może przekroczyć 100 proc. całkowitej kwoty kredytu. Jak argumentuje resort finansów, ochroni to konsumentów pożyczających na dłuższe terminy spłat przed ponoszeniem nadmiernych kosztów.

Drastycznie podwyższone będą kary za prowadzenie działalności bankowej bez wymaganego zezwolenia. Kara więzienia wzrośnie do 5 lat, a grzywna do 10 mln zł. Dziś kary są niemal dwukrotnie niższe (5 mln zł i 3 lata).

Kto odmówi współpracy z KNF lub będzie utrudniał jej działania, popełni przestępstwo zagrożone grzywną do 500 tys. zł oraz karą więzienia do dwóch lat - głosi projekt ustawy. W razie potrzeby kontrolerzy KNF dostaną wsparcie policji. Firmy telekomunikacyjne będą miały obowiązek dostarczania nieodpłatnie bilingów rozmów telefonicznych oraz danych umożliwiających identyfikację abonentów (obecnie takie uprawnienia mają np. ABW, wywiad, CBA). KNF uzyska także dostęp do stanowiących tajemnicę bankową informacji o finansach podejrzanej piramidy.

Projekt MF wprowadza ustawowe wymogi, których spełnienie jest warunkiem wykonywania działalności polegającej na udzielaniu kredytów konsumenckich. Chodzi o działanie spółki we wskazanej formie prawnej (musi to być spółka kapitałowa), obowiązek posiadania kapitału zakładowego w wysokości co najmniej 200 tys. zł (utworzonego ze środków niepochodzących z pożyczki, kredytu, emisji obligacji lub źródeł nieudokumentowanych) oraz niekaralność za określone przestępstwa osób będących we władzach spółki i prokurentów.

Określa on również zasady dostępu, przekazywania i wymiany informacji o udzielonych kredytach konsumenckich przez banki i pozabankowe firmy pożyczkowe. Firmy pożyczkowe będą mogły np. korzystać z rejestrów kredytowych i te rejestry zasilać. Ma to pozwolić na lepszą ocenę zdolności kredytowej nie tylko dla firm pożyczkowych, ale także banków, co - jak mówiła Leszczyna - powinno zmniejszyć nadmierne zadłużanie się konsumentów.

Nie biorący udziału w sporze punktują projekt, ale...

Nie kryjąc zastrzeżeń, za dalszymi pracami i szybkim przyjęciem opowiadają się przedstawiciele Wonga. Ich zdaniem projekt ustawy ma luki, ale jego wejście będzie pierwszym krokiem w stronę ograniczenia zjawiska rolowania pożyczek.

- W naszych uwagach do projektu zgłoszonych w procesie konsultacji społecznych zwracamy uwagę na kilka istotnych punktów - ostrzega Marcin Borowiecki, dyrektor zarządzający wonga.com w Polsce.

- Nierozwiązana pozostaje kwestia braku rejestru, bez którego kontrola sektora i ocena społecznych skutków regulacji jest niemożliwa - wskazuje Borowiecki. Rejestr firm pożyczkowych wypadł z projektu, bo jak uzasadnia resort finansów, tę kwestię ma w przyszłości regulować implementowana do naszego prawa unijna dyrektywa. Kiedy miałoby to nastąpić nikt nie jest w stanie określić.

Projekt posiada też luki, m.in. dotyczące limitowania zjawiska rolowania pożyczki. Naszym zdaniem zjawisko rolowania powinno być ograniczane na poziomie całej grupy kapitałowej, a nie jednej spółki, aby nie dochodziło do przedłużania pożyczki lub udzielania kolejnej przez inną spółkę w grupie - wyjaśnia Borowiecki.

Przedstawiciele firm pożyczkowych - podobnie jak Wonga - wskazują też na wyłączenie spod planowanych limitów niektórych produktów, np. kart kredytowych czy limitów zadłużenia na kontach osobistych. Firmy pożyczkowe mogą - rejestrując działalność poza granicami Polski - oferować w naszym kraju pożyczki pod postacią różnego rodzaju kart bez oglądania się na limity kosztów długu.

Mimo zastrzeżeń do obecnego projektu ustawy, Marcin Borowiecki zwraca uwagę, iż jej całkowite zablokowanie, do którego dąży część rynku, będzie mieć bardzo negatywne skutki dla klientów. - Jeżeli ustawa wejdzie w życie w obecnej formie, będzie półśrodkiem. W sytuacji jaką mamy obecnie na rynku, gdzie konsument często jest aktywnie zachęcany przez firmy do przedłużenia pożyczki i może to robić wielokrotnie, lepszy jednak półśrodek niż jego brak. Ustawa w obecnej formie jest pierwszym, koniecznym krokiem do ograniczenia zjawiska rolowania pożyczek - mówi Borowiecki.

Szef Wonga w Polsce obala też stwierdzenie, iż w wyniku ustawy internetowe firmy pożyczkowe znikną z rynku. Nie boimy się regulacji w ich obecnej formie i uważamy je za słuszny krok w stronę skutecznego nadzoru nad sektorem pożyczkowym - podkreśla Borowiecki.

Zobacz także: Czarne listy dłużników drastycznie się wydłużą. Łatwiej będzie na nie trafić:
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)