Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Co dalej po Turkmenbaszy?

0
Podziel się:

Co zmieni się po śmierci Saparumada Nizajowa? Kto przejmie schedę po satrapie? Czytaj w analizie Money.pl

Co dalej po Turkmenbaszy?
(EPA)

Dziś w nocy na atak serca niespodziewanie zmarł Saparmurad Nijazow, dożywotni prezydent Turkmenistanu. Znany był bardziej jako Turkmenbasza czyli „ojciec Turkmenów”. Godność ta wyróżniała go z setek innych nadanych mu tytułów, choć – podobnie do nich – była zupełnie niezasłużona. Przytaczana niezwykle często przez zagraniczną prasę była jedynie formą szyderstwa. Ale zgodnie z prawdą na niczyj też szacunek w świecie zachodnim Nijazow nie zasłużył.

Choć zgodnie z rzymską maksymą: De mortuis aut bene aut nihil, czyli "O zmarłych [mówi się] albo dobrze albo nic’", w kontekście osoby turkmeńskiego przywódcy można zrobić wyjątek. Trafniejsze byłyby tu słowa króla Stefana Batorego o Samuelu Zborowskim: Canis mortuus non mordet czyli Martwy pies nie gryzie.

Na miano kaspijskiego Bokassy być może nie zasłużył, ale o tym przyjdzie się jeszcze przekonać, bo kanibalistyczne zapędy wymienionego środkowoafrykańskiego cesarza i zawartość pałacowych lodówek też były tajemnicą, dopóki rządził.

Kult jednostki

Sam „wódź Turkmenów” za sterami władzy zasiadał od przeszło dwudziestu lat, początkowo w czasach istnienia ZSRR, będąc I sekretarzem Komunistycznej Partii w Turkmeńskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej, a później w niepodległym już Turkmenistanie jako prezydent, premier, dowódca armii, przewodniczący Rady Ludowej – najwyższego organu władzy w kraju, Konwentu Seniorów, Rady Obrony i Bezpieczeństwa Narodowego, a także wódz jedynej partii politycznej – rzecz jasna „Demokratycznej”.

Choć, co prawda, Saparmurad Nijazow nie kazał wplatać swego imienia wzorem jednego z współczesnych afrykańskich prezydentów do modlitwy po słowach „Ojcze Nasz” i nie obwołał się tak jak on 13 apostołem, to jednak nie gardził dodatkowymi atrybutami.

Oblicze ogłoszonego „pierwszym olimpijczykiem Azji” zdobiło wszystkie miejscowe banknoty i monety, 12-metrowej wielkości pomnik pozłacany w centrum Aszchabadu wyposażony został w ruchomą głowę, dzięki czemu twarz wodza przez cały czas zwraca się ku słońcu, dzień jego narodzin ogłoszony został świętem państwowym.

Powołana przezeń komisja historyków uznała go za bezpośredniego potomka Aleksandra Wielkiego, a nazwę miasta Krasnowodsk zmieniono na Turkmenbaszy. To pewnie w ramach tradycji rodzinnych, aby nie ciążył na nim kompleks przodka założyciela kilkudziesięciu Aleksandrii. Sygnowany autorstwem Nijazowa dwutomowy poemat filozoficzno-religijny - stał się jedyną obok Koranu obowiązkową lekturą szkolną, a wszyscy urzędnicy turkmeńscy są co roku sprawdzani ze znajomości treści dzieła.

Polska spogląda na gaz Turkmenbaszy

Nie sposób wymienić wszystkich zaszczytów i dokonań Turkmenbaszy. Nigdzie ich tak nie doceniano jak w naszym kraju, bo właśnie ogłoszone przez Nijazowa szacunki rezerw gazu ziemnego w Turkmenistanie uznane zostały za najbardziej wiarygodne i mogące w przyszłości być elementem bezpieczeństwa energetycznego Polski.

Nie dawano wiary złośliwym plotkom rozpowszechnianym w Moskwie, jakoby Turkmenbasza kilkukrotnie sprzedał ten sam gaz różnym odbiorcom. Nawet jeśli zdarzenia te miały miejsce w przeszłości, to i tak poprawniej politycznie było uznać je za pomówienia, bo przecież sojusz z Turkmenistanem stwarzał szansę na uniezależnienie od dostaw z Rosji.

Nieoczekiwany zgon Saparmurada Nijazowa ma jednak znacznie poważniejsze konsekwencje polityczne niż zmiana potencjalnego partnera handlowych negocjacji. Należy spodziewać się bowiem poważnych zmian w skali makroregionu. Możliwych jest kilka wariantów. Oto one.

1. Status quo

Na pewno nie długoterminowe, ale w perspektywie najbliższych kilku miesięcy bardzo prawdopodobne. Dojdzie do niego jeśli schedę po Nijazowie przejmą jego krewniacy nieformalnie kontrolujący od dekady cały handel zagraniczny Turkmenistanu w tym wydobycie i sprzedaż ropy i gazu. Wiele na to wskazuje. Wicepremier Turkmenistanu Kurbankuły Berdymuchmmedow, którego ze zmarłym prezydentem łączą więzy krwi już zapowiedział kontynuowanie dotychczasowego kursu politycznego państwa

2. Kolorowa - zielona? - rewolucja

Prędzej czy później wydaje się nieuchronna. Mało prawdopodobne wydaje się jednak aby mogła przyczynić się do demokratyzacji kraju wzorem Ukrainy czy Gruzji. W społeczeństwie o typowo klanowo-plemiennej strukturze i przywykłym do totalitarnych praktyk ten wzorzec ustrojowy nie ma racji bytu. Efekt końcowy może być zbliżony do scenariusza wydarzeń z Kirgizji, gdzie działalność liderów „tulipanowej rewolucji” ożywiła promoskiewskie sentymenty. Przypuszczalnie jednak przewrót przyoblecze się w zieloną barwę islamu, choć Turkmeni - w przeciwieństwie do swych południowych sąsiadów - to przede wszystkim sunnici.

*3. Iranizacja *
Śmierć Nijazowa to nie do końca dobra wiadomość dla Iranu. Nie jest to najlepszy moment aby aktywizować swą politykę w regionie, a to wydaje się w zaistniałych okolicznościach niemal nieuchronne. Teheran nie ukrywa swych mocarstwowych ambicji a Turkmenistan zawsze pozostawał w sferze najściślejszych zainteresowań władz Republiki Islamskiej. Oba państwa łączy nie tylko niemal 1000 km granica ale też zależności gospodarcze. Być może tym właśnie one, a nie kwestie religijne posłużą jako narzędzie wciągnięcia tego kraju w geopolityczny krąg irańskich wpływów.

4. Wariant wojen postkolonialnych

Pewnych jego elementów nie da się uniknąć. Póki dane dotyczące zasobów naturalnych Turkmenistanu nie zostaną w sposób wiarygodny i naukowy zweryfikowane kraj ten będzie przedmiotem najazdu koncernów energetycznych. Niektóre z nich na pewno będą mogły liczyć na poparcie rządów swych rodzimych państw, inne kupią miejscowych polityków. Liczba potencjalnych scenariuszy rozwoju takiej sytuacji zasługuje na odrębny raport.
Nowy rok przyniesie obywatelom Turkmenistanu ogromne zmiany. Biorąc pod uwagę zakontraktowany pośrednio przez Ukrainę, pochodzący stąd gaz, być może nie ominą one również i naszych sąsiadów, a także i nas samych. Czego jednak życzyć sobie nie należy.

Autor jest wykładowcą stosunków międzynarodowych, autorem artykułów
i książek o tematyce bliskowschodniej. Naukowo zajmuje się
stosunkami politycznymi na obszarze Bliskiego Wschodu
oraz relacjami między polityką naftową a sytuacją polityczną w świecie.

wiadomości
gospodarka
polityka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)