Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Osiecki
|

Czapiński: Frustracja zrodziła zamieszki

0
Podziel się:
Czapiński: Frustracja zrodziła zamieszki
Rozmowa z profesorem psychologii społecznej Januszem Czapińskim

Money.pl Dlaczego w momencie, w którym ujawniono, że rządzący na Węgrzech kłamali doszło do takich zamieszek? Przecież wszyscy wiedzą, że rządzący zazwyczaj kłamią...

*Janusz Czapiński: *To była kropla, która przelała czarę goryczy. Tam się rzeczywiście nienajlepiej działo. Tempo wzrostu zamożności Węgrów radykalnie spadło. Dopóki wierzyli w dobre intencje rządzących to dusili w sobie tę gorycz i frustrację

Money.pl: To jest pierwszy od dłuższego czasu wypadek buntu społecznego na taką skalę w Europie Środkowo Wschodniej. Czy coś się dzieje z nami, mieszkańcami krajów, które przeszły tę drogę przemiany od komunizmu do kapitalizmu czy to jest przypadek który mógłby się zdarzyć wszędzie, gdyby zaistniały tylko pewne określone okoliczności? *
*
J.Cz:
W Polsce nie doszłoby do tego, bo mamy jednak dosyć wysoki wzrost gospodarczy i on jest odczuwalny także w budżetach gospodarstw domowych. Więc nie ma istotnego powodu [do takiego wybuchu buntu społecznego - red.].

Możemy być oczywiście zawiedzeni i zdegustowani polityką, ale z tego powodu Polacy oczywiście na ulicę nie wyjdą.

W Czechach też nie ma takiego kryzysu jak na Węgrzech. Innymi słowy mówiąc, podłoże jest ekonomiczne, a ujawnienie tych taśm [ z nagraniami premiera mówiącego bolesną prawdę o sytuacji polityczno gospodarczej] z posiedzenia węgierskich władz było rodzajem lontu, który zapalił tę beczkę prochu w złej sytuacji ekonomicznej Węgrów i złych perspektyw na przyszłość. A to jest dużo ważniejsze od tego jaka jest sytuacja ekonomiczna. Ważniejsze są perspektywy. A tu Węgrzy przekonali się, zę ten rząd jest bezradny.

Money.pl :W Polsce mija rocznica wybrania nowego rządu i on też niewiele zrobił choć było bardzo wiele obietnic. Do tego Węgry były takim beniaminkiem Europy, a my się znajdowaliśmy w ogonie i dalej się w nim znajdujemy.

J. Cz.: Nie. Myśmy się tak ścigali. Raz Polska była na przodzie, innym razem Węgry były na przodzie. Istotne jest to co się dzieje w poszczególnych rodzinach. W Polsce jednak cały czas idziemy do przodu. I to wszystkie grupy społeczne.

Nie ma żadnego powodu żeby wychodzić na ulice. Oczywiście w poszczególnych środowiskach pracowniczych takich jak górnicy czy pracownicy służby zdrowia jest apetyt żeby zamanifestować swoje niezadowolenie, ale to zawsze się dzieje w takich uładzonych czy cywilizowanych formach.

Nie wyobrażam sobie żeby raptem 10 tys. warszawiaków ruszyło na ulice, skoro świt zaczęło demolować wystawy czy też szturmem objęło stację telewizji publicznej.

Tego sobie nie wyobrażam nie dlatego, że my jesteśmy mniej ogniści od Węgrów, ale dlatego że nie ma przesłanek czysto ekonomicznych
Polacy się buntują nieustannie tylko, że w innej formie.

Money.pl: A w jakiej formie się buntujemy?

J. Cz.: W formie oceny tego co się dokonało przez ostatnie 17 lat w Polsce.

Money.pl: Buntujemy się przez wybory. Dając władzę na przemian ugrupowaniom z różnych biegunów politycznych?

J.Cz.: Nie, nie w wyborach. Gdyby spytano Polaków ogólnie rzecz biorąc reformy zapoczątkowane w 1989 roku się udały czy też nie. To zwolenników twierdzenia, ze ogólnie rzecz biorąc się udały jest tylko siedem procent. Połowa twierdzi, że zmiany poszły w złą stronę, że się nie udały.

Polacy są niezadowoleni z III czy już może nawet z IV Rzeczpospolitej. Ale są zadowoleni z własnych słodkich winogron które przy okazji tych reform udało im się nazrywać.

Money.pl: Pan wspomniał, że my [Polacy] mamy podobny temperament do Węgrów, ale tak jak sobie przypominam te ostatnie demonstracje nawet górników to nie było wielkich ekscesów. *
*
J. Cz:
Dlatego, że to była manifestacja wykalkulowana. Tam chodziło żeby [dostać] więcej, a nie zatrzymać zjazd w dół. Górnikom chodziło o to żeby zniechęcić parlamentarzystów do przyjęcia ustawy, która nie da im pewnych korzyści.

Money.pl: A gdyby taka sytuacja jak na Węgrzech miała miejsce w Polsce również doszłoby do podobnych ekscesów?

J. Cz. A pamięta pan nie tak dawno Plac Zamkowy?

Money.pl: Chodzi o tę noc gdy Legia zdobyła mistrzowsko Polski? [Upojeni nie tylko sukcesem kibice zdemolowali warszawską starówkę - red.]

J.Cz. Tak. Naprawdę niewiele trzeba

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)