Ustawa miała stać się rewolucyjnym instrumentem ożywiającym budownictwo. Czy tak się stanie? Pozornie ustawa jest bardzo korzystna, a w gruncie rzeczy wydaje się być adresowana do bardzo wąskiej grupy osób.
Przewiduje on dopłaty do kredytu przez osiem lat. O pomoc państwa mogliby się starać małżonkowie (również bezdzietni) lub osoby samotne z dzieckiem (do 25 roku życia, jeśli się uczy lub studiuje).
Państwo miałoby spłacać połowę odsetek kredytu - na 50 metrów kw. mieszkania lub 70 metrów kw domu. Przy czym mieszkanie objęte pomocą państwa nie mogłoby przekraczać metrażu 75 m.kw, a dom jednorodzinny 140 m. kw.
| Co jest w projekcie: |
| --- |
| - dopłaty do kredytów trwałyby osiem lat, - państwo pokrywałoby połowę odsetek kredytu, - kredyt preferencyjny mógłby być zaciągnięty na 50 metrów mieszkania lub domu jednorodzinnego, - aby dostać dopłatę, nie można mieć własnego mieszkania ani prawa do najmu mieszkania, - mieszkanie nie mogłoby mieć więcej niż 75 m.kw., a dom 140 m.kw. - kredyt zaciągany byłby wyłącznie w złotówkach, - referencyjnych kredytów udzielałyby banki, mające umowę z Bankiem Gospodarstwa Krajowego. |
Projekt ustawy po poprawkach komisji infrastruktury i ds. rodziny jest znacznie korzystniejszy od rządowego. Przede wszystkim daje możliwość dopłat także w przypadku mieszkań z rynku wtórnego oraz adaptacji strychów. Rząd chciał, aby ustawa obejmowała wyłącznie mieszkania i domy nowobudowane.
Według rządowych wyliczeń - przy założeniu, że kredyt byłby udzielany na 30 lat, w wysokości 80 proc. wartości mieszkania - dopłaty pozwoliłyby na obniżenie miesięcznej raty o jedna trzecią.
Zapisy ustawy wydają się bardzo korzystne, jednak jest w niej także zapis, który określa limit cenowy mieszkań i domów, do których miałyby być stosowane dopłaty. Cena takiego mieszkania nie mogłaby przekroczyć kwoty iloczynu powierzchni użytkowej mieszkania i średniego wskaźnika przeliczeniowego wartości odtworzeniowej 1 m.kw, obowiązującego w danej gminie.
Oznacza to, że mieszkania i domy, do których można dostać dopłaty, musiałyby być bardzo tanie.
Ustawa ma być głosowana przez Sejm 13 lipca, więc kredyty najwcześniej zaczną być udzielane jesienią.