Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Martyna Kośka
|

Elektromobilność tylko w deklaracjach. Więcej aut rejestrują nawet Węgry i Rumunia

19
Podziel się:

Jesteśmy w ogonie Unii Europejskiej, gdy brać pod uwagę liczbę ładowarek do samochodów elektrycznych. Jeśli ich dostępność się nie zwiększy, raczej nie mamy co marzyć, że przyjazne dla środowiska pojazdy kiedykolwiek się u nas spopularyzują.

Widok ładowarki to w Polsce prawdziwa rzadkość
Widok ładowarki to w Polsce prawdziwa rzadkość (Adam Burakowski/REPORTER/EAST NEWS)

Premier Mateusz Morawiecki kilkakrotnie powtarzał zapewnienie, że do 2025 r. w polskich urzędach będzie zarejestrowany okrągły milion aut elektrycznych. Już po pierwszych deklaracjach u odbiorców przeważał sceptycyzm, a dziś można się tylko uśmiechnąć z pobłażaniem. Tegoroczne rejestracje aut zasilanych wyłącznie prądem stanowią zaledwie 0,09 proc. nowo rejestrowanych pojazdów osobowych. Mało? To i tak spadek w stosunku do roku poprzedniego, gdy stanowiły 0,1 proc. rejestrowanych samochodów – cytuje dane Europejskiego Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych (EAFO) "Dziennik Gazeta Prawna".

Zobacz także: Samochód elektryczny droższy od spalinowego jeszcze przez 4 lata

Ładowarek na lekarstwo

Polacy nie przesiadają się do bardziej ekologicznych samochodów elektrycznych nie tylko dlatego, że są droższe od spalinowych, lecz również w związku z tym, że zwyczajnie brakuje miejsc, w których można samochód naładować. Z danych EAFO wynika, że w całej Polsce działają zaledwie 582 ładowarki. Dla porównania – w czterokrotnie mniejszej Austrii jest ich siedem razy więcej niż u nas!

Najwięcej ładowarek oferuje kierowcom Holandia (prawie 36 tys.). O 10 tys. mniej jest dostępnych w Niemczech i Francji. Te dwa kraje zajmują też odpowiednio drugie i trzecie miejsce pod względem rejestracji samochodów czysto elektrycznych. Zestawienie otwiera jednak Norwegia, w której w pierwszej połowie 2018 r. zarejestrowano 20 145 takich aut.

W Polsce zdecydowało się na to tylko 279 kierowców, informuje "Dziennik Gazeta Prawna". W tym samym czasie w dużo mniejszych Czechach zarejestrowano 318 samochód elektrycznych, a na Węgrzech - 609. Wyprzedziła nas także Rumunia (297 samochodów).

Wśród kupujących przeważają firmy, które taki samochód w swojej flocie traktują jako dowód na prestiż. Z wyliczeń Europejskiego Funduszu Leasingowego wynika, że koszt użytkowania auta elektrycznego przez pierwsze trzy lata jest o 45 proc. wyższy niż w przypadku samochodu z silnikiem spalinowym. Próg rentowności jest osiągany po 50 tys. km rocznie i to w perspektywie 5 lat.

Inna sprawa, że problem z dostępem do infrastruktury zasilającej dotyczy nie tylko naszego kraju, lecz całej Europy. Z danych Stowarzyszenia Europejskich Producentów Samochodów (ACEA) wynika, że 76 proc. wszystkich ładowarek na terenie UE jest rozlokowanych w zaledwie 4 krajach (Niemcy, Francja, Holandia, Wielka Brytania).

Niska dostępność ładowarek będzie powodowała, że liczba rejestrowanych u nas aut elektrycznych będzie się kształtowała na poziomie błędu statystycznego. Jednocześnie mała liczba takich samochodów na drodze przyczynia się do nikłego zainteresowania operatorów stawianiem ich, więc błędne koło się zamyka.

Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego jest przekonany, że niezbędne są inwestycje w dużą liczbę ładowarek, nawet jeśli początkowo nie będzie się to opłacać. W przeciwnym razie rozwój elektromobilności nie będzie miał szans, by przyspieszyć.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(19)
rei
6 lat temu
Nie ma to jak zapach diesla z rury wydechowej (najlepiej samochodu sprzed paru lat lub parunastu by dało się w niego wlać nawet mazut) o poranku prosto w twarz waszych dzieci :-)
Grzechu2020
6 lat temu
Nic nie robimy w temacie elektromobilności - jest źle, cos sie zaczelo krecic, ładowarki greenway'a zaczely sie pojawiac w kluczowych punktach - to juz slyszymy komentarze ze niepotrzebnie i ze to i tak za malo i ze przyszlosc w Polsce to jednak nie sa elektryki... No blagam! Od czegos trzeba zaczac - cos wdrozyc, rozkrecic. Przeciez budowa takich sieci to jednak inwestycja na lata a nie jednorazowy strzał - potrzebny jest zcas na rozkrecenie
Igo
6 lat temu
1. Nie mamy przemysłu motoryzacyjnego to po co mamy lansować modę na coś co nie jest wcale ekologiczne a chodzi o sprzedaż obcych fabryk. 2. Jeśli chodziło by o ekologię to załatwione by sprawę starych piecy, węgla. 3. Mamy potencjał aby napędzać auta LPG czy CNG ale co tam nikt nawet o tym nie wspomni. 4. Nie mamy ani jednej elektrowni jądrowej chociaż takie mają wszyscy nasi sąsiedzi. To tak jakby dalej jeździć parowozem ze strachu przed samochodem. Gdzie składować odpady? Głęboko w starych kopalniach pod ziemią czyli tam skąd wyszły
Oczy
6 lat temu
Wiekszosc "elektrykow" w rekach prywatnych ladowana jest nie w stacjach szybkiego ladowania, tylko nocami we wlasnych garazach, czy pod domami. Szczegolnie w Polsce ma to sens, bo elektrowni weglowych nie da sie na noc wygasic, tylko "zjezdza" sie na 80% wydajnosci. Najwiekszy odbiorca energii, przemysl, nocami jej prawie nie potrzebuje, wiec jej nadmiar po prostu jest MARNOWANY. Skoro oplaca sie budowanie elektrowni przepompowych, oplaca sie wydawac ludziom "nocne taryfy" ulgowe, to nocne ladowanie TEZ sie bedzie kalkulowalo. Tu argument o "brudnej energii" traci sens, bo albo zostanie ona zmarnowana jak do tej pory, albo uzyta do ladowania.
Prawdomówny
6 lat temu
Polacy są modrzy i nie dadzą sobie wcisnąć ekologicznego bubla Nie dajcie sobie wcisnąć kolejnego ekologicznego bubla, pamiętajcie że wyprodukowanie baterii do samochodu elektrycznego jak i samego samochodu nie jest obojętne dla środowiska. I wytwarza tyle co2 jak jazda starym dizlem przez osiem lat informacje ogólnodostępne w sieci Wiemy co wyszło z dpf samochody zaczęły więcej palić żeby ten dpf wypalić co najmniej raz w miesiącu trzeba samochód przegonić po autostradzie (dodatkowe 100 km) w zamian rozrzedza nam olej silnikowy w samochodzie często powodując zatarcie silnika czyniąc naprawę nieopłacalną co kończy się wyprodukowaniem nowego samochodu w konsekwencji kolejną emisją zanieczyszczeń. W mojej ocenie należało by rozwijać technologie wodorowe. A ekologia polega na jak najdłuższym użytkowaniu produktu raz wyprodukowanego Komisja Europejska niech zaprojektuje napęd, który będzie alternatywą dla silników spalinowych. Bo jak na razie napęd elektryczny jest drogi, ma słaby zasięg, długi czas ładowania, krótką żywotność i jest nie ekologiczny przy utylizacji zużytych akumulatorów. Jeżeli uwzględnimy fakt, że energię elektryczną produkuje się z węgla atomu. Co z odpadami radioaktywnymi już jest problem gdzie je składować ? to brak jakichkolwiek zalet. Projekt ten dotyczy tylko pojazdów osobowych. A co z ciężarowymi? Jeśli piece C.O. miałyby tak wykręcone normy emisji jak dzisiejsze diesle, to problem zanieczyszczenia powietrza by nie istniał. Jaki jest cel wprowadzania tak niedoskonałej technologii? Może lobbing?