Pod koniec października fundusz Michała Sołowowa kontrolujący nieco ponad 62% akcjonariatu Synthosa, ogłosił wezwanie na wszystkie pozostałe walory spółki (ok 496 mln akcji). Przy cenie 4,78 zł wartość wezwania wynosiła ok. 2,37 mld zł. Teraz wzrosła do ok. 2,44 mld zł. Po ogłoszeniu wezwania kurs skoczył chwilowo do poziomu 4,95zł za akcję, aby następnie ustabilizować się na poziomie 4,74 -4,78 zł i jest praktycznie zbieżny z ostatnią rekomendacją wydaną przez dom maklerski mBanku, który wycenił walory spółki na 4,73 zł.
Już wtedy analitycy oceniali, że pierwotnie oferowana przez FTF Galleon cena 4,78 zł dawała dobrą okazję do wyjścia z inwestycji. W tym kontekście oferta funduszu Sołowowa musi być tym bardziej atrakcyjna dla funduszy inwestycyjnych (OFE i TFI), które mają ponad 20% udziałów w europejskim potentacie produkcji kauczuków.
Podniesienie ceny następuje prawie w ostatniej chwili. Ostatnim dniem kiedy będzie się można zapisać na sprzedaż akcji Synthosa w wezwaniu to poniedziałek 18 grudnia 2017.
- Duża liczba wezwań ogłoszonych w ostatnim czasie na GPW oraz sygnały płynące z rynku i od inwestorów skłoniły wzywającego do podniesienia ceny w wezwaniu w celu zaspokojenia oczekiwania akcjonariuszy mniejszościowych - komentuje Jan Rekowski, dyrektor ECM PKO BP Securities.
**4,93 zł - wisienka na torcie**
Nawet bez podniesienia ceny w wezwaniu, Synthos dał bardzo dobrze zarobić długoterminowym inwestorom. Wyższa cena to dodatkowy zysk dla wszystkich akcjonariuszy, a dla niektórych, to nawet tylko wisienka na torcie. Akcjonariusze zarobili zarówno na wzroście kursu akcji w ostatni latach, jaki i na hojnej polityce dywidendowej. Z samych dywidend od 2011 roku inwestorzy zarobili 2,3 zł na każdej akcji, a spółka wypłaciła z tego tytułu łącznie 3,9 mld złotych.
Uwzględniając cenę zakupu akcji w okresie od grudnia 2007 do grudnia 2017, oraz otrzymane dywidendy, zyski akcjonariuszy mogą wahać się od 17% do nawet 1343%. Na podstawie raportów spółki, można oszacować, że dwaj najwięksi akcjonariusze instytucjonalni uzyskali z samych dywidend co najmniej po 200 mln zł dodatkowego zysku, nie licząc wartości wzrostu kursu akcji.
**Perła w koronie żegna się z giełdą**
Pierwsze udziały (15%) w Synthosie, wtedy jeszcze pod nazwą Zakłady Chemiczne Dwory S.A., Sołowow kupił na giełdzie w 2004 roku. Od tego czasu Synthos zwiększył przychody ze sprzedaży z 1,063 mld zł do 4,75 mld zł w 2016. W 2007 roku firma przejęła czeską Kaucuk a.s. w Kralupach, a w 2016 INEOS Styrenics (mającej zakłady w Holandii i Francji) stając się liderem na europejskim rynku polistyrenu spienialnego (EPS). Obecnie we wszystkich swoich zakładach spółka zatrudnia ponad 2300 pracowników.
Wezwania ogłoszonego przez jednego z najbogatszych Polaków można było się spodziewać. Chociaż Michał Sołowow jeszcze w 2013 roku był największym inwestorem na warszawskiej giełdzie - Synthos to ostatnia publiczna spółka przemysłowca. Wcześniej podobny scenariusz zrealizował z Barlinkiem (2014) i Rovese (2016). Giełdowe Echo zaś sprzedał (2015). Z kolei jeśli weźmiemy pod uwagę warszawską giełdę, to Synthos podąża dobrze ubitą ścieżką – tylko w tym roku z parkietem przy ul. Książęcej w Warszawie pożegnało się 19 spółek.
Na tym tle Synthos wyróżniają dwie rzeczy: jest to największa spółka, która w ostatnim czasie opuszcza GPW, oraz jedna z niewielu po delistingu której akcjonariusze mogą być zadowoleni. 496 mln akcji Michał Sołowow chce kupić w momencie, gdy Synthos jest wyceniany blisko swoich historycznych maksimów.