Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Wiesław Gałązka
|

Gałązka: Pierwszy list prezesa do korytka pragnących

0
Podziel się:

Niemal od tygodnia media komentują list Jarosława Kaczyńskiego do członków PiS-u. Jego tekst liczył aż 18 699 znaków ze spacjami.

Gałązka: Pierwszy list prezesa do korytka pragnących

Niemal od tygodnia media komentują list Jarosława Kaczyńskiego do członków PiS-u. Jego tekst liczył aż 18 699 znaków ze spacjami. A przecież wystarczyło by ich tylko 81: _ Wszelkie informacje o mojej abdykacji czy dymisji są całkowicie nieprawdziwe _.

No, ewentualnie, biorąc pod uwagę zróżnicowaną percepcję adresatów, można uznać, że celowe było dopisanie 145 dodatkowych znaków (ze spacjami): _ Członkowie Klubu Parlamentarnego PiS i inne osoby z naszej partii zajmujące eksponowane stanowiska muszą wybrać lojalność lub pójść własną drogą. _

Po cóż było wspominać o powodach powrotu do - stosowanego kiedyś w Porozumieniu Centrum - obyczajupisania listów prezesa partii do jej członków? _ Chodzi o bezpośredni przekaz pewnych informacji i interpretacji wydarzeń, które albo nie docierają do Koleżanek i Kolegów za pośrednictwem mediów, albo też docierają, ale w formie mocno zniekształconej, niekiedy całkowicie opacznej, przekręconej, i to intencjonalnie - _twierdzi Jarosław Kaczyński.

Przecież tym samym przyznaje, że albo odpowiedzialny za kontakty z masami partyjnymi aktyw cechuje indolencja, albo Migalski miał rację, pisząc, iż wspomniana atmosfera w partii wynika z promowania polityków potulnych, biernych, plotkarzy i donosicieli. Co zresztą na jedno wychodzi.

Rzecz jasna, oczywistą oczywistością jest, że politycy kreują swój wizerunek. Jednak czynią to w wyniku dyskretnych konsultacji w bardzo zaufanym gronie i po wnikliwej analizie, czy prezentowane zmiany zachowań będą odbierane przez wyborców jako wiarygodne, czy jako fałszywe i nienaturalne. Publiczne przyznawanie się do bycia marionetką spindoktorów traktowane jest jako szczerość grożąca wypadnięciem mózgu. To po prostu przyznawanie się do świadomego okłamywania elektoratu.

Tymczasem Kaczyński napisał: _ Wiele wskazuje (choćby porównanie wyników w wielkich miastach z 2007 i 2010 roku), że skuteczność różnego rodzaju zabiegów mających zmienić mój wizerunek, a także znaczące ograniczenie tematyki kampanii, np. wykluczenie z niej niemal w całości kwestii związanych z postawą i poprzednią działalnością Bronisława Komorowskiego, nie przyniosło znaczących skutków. _

Kaczyński otwarcie wyjaśnia towarzyszkom i towarzyszom powody swojej kolejnej przegranej: _ Podstawą analizy, która jest prowadzona i która musi stać się przesłanką naszego dalszego postępowania, mogą być tylko fakty, liczba głosów, ich rozkład przestrzenny w poszczególnych regionach, miastach różnej wielkości, na wsi, porównania z wynikami poprzednich wyborów, analizy zachowań różnych typów elektoratów. Już wstępne rozpoznanie przeprowadzone tą metodą każe podać w wątpliwość różne głoszone w mediach stereotypy, np. ten o skuteczności tzw. miękkiej kampanii. _

Pewien klasyk sprawowania silnej władzy podobnie pouczał partyjne kadry, które według niego decydowały o wszystkim. - _ Jesteście beze mnie jak ślepe kocięta _ - mawiał - _ Wolę, gdy ludzie popierają mnie ze strachu niż z przekonania. Przekonania są zmienne, strach zawsze jest ten sam. _

Prezes PiS-u swoim listem otwiera kadrom oczy na problem lojalności podobnie jak bohater kultowego filmu _ Rejs _: _ Każdy może, prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczanie do krytyki panie to nikomu... Mmmm... Tak, nie... Nie podoba się. Więc dlatego z punktu mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było. Tylko aplauz i zaakceptowanie. Tych naszych prawda punktów, które stworzymy. _

I tu, trzeba przyznać, Kaczyński w pewnym sensie ma rację. Społeczeństwo, bez względu na polityczne sympatie, docenia partyjną stabilność i nie lubi nielojalności organizacyjnej. Wyznający wciąż miłość i wierność PiS-owipolitolog Migalski powinien o tym wiedzieć wcześniej i lepiej, niż przyboczni prezesa, którzy nawet bez czytania jego listu znają swoje miejsce.

Udowadniają to przed kamerami, na wyścigi recytując do mikrofonów - jak bohaterowie filmu _ Miś _ do szafy: _ Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki! Łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu. Niech żyje nam! _

Czytaj w Money.pl

Autor jest niezależnym konsultantem w zakresie marketingu politycznego i wyborczego

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)