Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Gazociąg Pólnocny - Niemcy nie są solidarne

0
Podziel się:

Niemcy przejawiają brak "solidarności" z innymi krajami UE, czego przejawem ma być niemieckie porozumienie z Rosją w sprawie budowy Gazociągu Północnego po dnie Bałtyku - krytykuje minister obrony narodowej Radosław Sikorski .

Niemcy przejawiają brak "solidarności" z innymi krajami UE, czego przejawem ma być niemieckie porozumienie z Rosją w sprawie budowy Gazociągu Północnego po dnie Bałtyku - krytykuje minister obrony narodowej Radosław Sikorski .

"Podejmowanie decyzji, a potem konsultowanie - to nie jest nasza idea solidarności" - powiedział Sikorski, który wziął udział w konferencji na temat współpracy UE-USA i globalnym wyzwaniom w dziedzinie energii. Dodał, że gazociąg ten, prowadzący z Rosji do Niemiec, ma m.in. służyć ominięciu Białorusi i Polski, a zatem w domyśle - odcięciu dostaw gazu dla tych krajów "bez zakręcania kurka dla Niemców". Powołał się przy tym na niedawną wypowiedź rosyjskiego ambasadora na Białorusi Aleksandra Surikowa. Radosław Sikorski, MON: Jest to rozwiązanie kosztowne dla odbiorców, bowiem budowa gazociągu po dnie Bałtyku będzie o 6 mld dolarów droższa niż budowa analogicznej nitki biegnącej przez terytorium Polski. Sikorski powiedział też, że polski rząd zwrócił się do kanclerz Niemiec Angeli Merkel o wycofanie się z porozumienia z Rosją. "Prosiliśmy. Odmówiła" - powiedział. Minister przypomniał w tym kontekście, że podczas zeszłorocznym obchodów 25-lecia "Solidarności" niemiecki prezydent Horst Koehler obiecał, że
Niemcy i Rosja już nigdy nie będą się porozumiewały ponad głowami Polski. "Tymczasem (wkrótce później) zostało podpisane porozumienie o gazociągu bałtyckim" - dodał Sikorski. "Polska nie jest już ciemiężona przez przemożnych i zawistnych sąsiadów, którzy łączą się na jej szkodę ponad głowami jej mieszkańców" - powiedział w Gdańsku Koehler. - "Nic o nas bez nas" - taki jest wymóg Polski, a my Niemcy z chęcią pomożemy w tym, aby akceptowano go jak coś oczywistego". W cytowanej przez Reutera wypowiedzi dla prasy Sikorski dodał w Brukseli, że "Polska jest szczególnie wrażliwa na punkcie korytarzy i porozumień ponad naszymi głowami. To była tradycja Locarno, to jest tradycja paktu Ribbentrop-Mołotow. To był XX wiek. Nie chcemy powtórki". Minister powiedział także, że między Rosją jako dostawcą surowców energetycznych a Unią Europejską, która w znacznym zakresie uzależniona jest od rosyjskich dostaw, nie ma równowagi. "Niepokojące jest, że po jednej stronie mamy zasady wolnego handlu i deregulacji rynku, zaś po
drugiej - argument siły, oparty na bolszewickiej zasadzie "kto kogo?" - powiedział. I dodał: "Łatwo zgadnąć, kto w tej sytuacji wygra". Sikorski podkreślił, że Rosja używa swoich surowców i dostaw jako argumentu w sporach politycznych. Tak samo - zauważył - "motywowane politycznie" są inwestycje w dziedzinie energetycznej - nie tylko zresztą w Rosji, ale także w innych krajach świata. "Chcemy kupować energię, ale nie chcemy monopolu ani szantażu. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że niezależność w dziedzinie energetyki kosztuje" - dodał minister. Unia Europejska, która pokrywa rosyjskimi dostawami jedną czwartą swego zapotrzebowania na gaz, protestuje przeciwko niedopuszczaniu obcego kapitału do rosyjskich spółek gazowniczych i naftowych.
"Wszystkie inwestycje powinny opierać się na zasadach wolnorynkowych" - podkreślił unijny komisarz ds. energii Adris Piebalgs, który wziął udział w dyskusji z Sikorskim.

Dzień wcześniej na tej samej konferencji przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso wezwał Stany Zjednoczone, by podczas lipcowego szczytu G-8 w Petersburgu wsparły dążenia UE do liberalizacji rosyjskiego rynku energetycznego.

"Musimy wzmocnić naszą zewnętrzną (transatlantycką) współpracę i stworzyć niezbędne warunki rynkowe w krajach produkcji bądź tranzytu surowców energetycznych, na które gospodarka światowa liczy jako na dostawców energii. Nie możemy sobie więcej pozwolić na nieprzewidywalność rynku energetycznego, ani nie możemy jej zaakceptować" - powiedział Barroso. Nawiązał w ten sposób do perturbacji w dostawach rosyjskiego gazu ziemnego do UE w rezultacie sporu cenowego Rosji z Ukrainą w styczniu bieżącego roku.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)