W zeszłym roku odnotowała najwyższą od 30 lat nadwyżkę budżetową - 18 mld euro, czyli 1,8 proc. PKB. Budżet jest w świetnej formie m. in. dzięki napływowi imigrantów.
Hiszpania już drugi rok z rzędu znalazla się w elitarnym klubie krajów, które wydają z publicznej kasy mniej niż mogą. Na całym świecie to wyjątek. W krajach strefy euro oprócz Hiszpanii udaje się to tylko Finlandii (liderowi pod tym względem), Irlandii i Holandii.
Bardziej roztropne są kraje, które wciąż nie wyrzekły się swojej waluty. Dania i Szwecja odnotowują nadwyżki budżetowe, podobnie jak trzy nowoprzyjęte państwa: Estonia, Litwa i najbiedniejszy kraj wspólnoty - Bułgaria.
_ Hiszpania prowadzi bardziej restrykcyjną politykę fiskalną, dlatego że rozwija się szybciej niż pozostałe kraje strefy euro, przez co wspólne dla wszystkich krajów stopy procentowe są dla niej zbyt niskie, co stwarza dodatkową presję inflacyjną. _"To wiarygodne odzwierciedlenie świetnej kondycji hiszpańskiej gospodarki, rynku pracy oraz pozytywnych rezultatów walki z korupcją", szczyci się hiszpański minister finansów Pedro Solbes.
Wzrost gospodarczy Hiszpanii był w 2006 roku najwyższy od sześciu lat i sięgną 3,9 proc. W tym czasie cała strefa euro rozwijała się w tempie 2,7 proc.
Dzięki temu kasę państwa zasiliło w zeszłym roku dodatkowe 18 miliardów euro. Minister Solbes zapowiedział, że nadwyżka zostanie wykorzystana do spłaty długu publicznego
Co ciekawe, uzdrawiający wpływ na finanse publiczne mogą mieć napływający szerokim strumieniem imigranci. Z rządowych danych wynika, że aż 2/3 nadwyżki Hiszpania zawdzięcza większym wpływom z tytułu ubezpieczeń społecznych, które rosną, bo rynek pracy zasilany jest przybyszami zza granicy.
W 2006 roku w Hiszpanii powstało 700 tys. nowych miejsc pracy - to około połowa wyniku całej UE. Mimo tego, że kraj przyjmuje najwięcej imigrantów w Europie, bezrobocie spadło do rekordowo niskiego poziomu 8 proc.