Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Iraccy politycy lobbują o pojednanie

0
Podziel się:

Trzej politycy iraccy, w tym premier i przewodniczący parlamentu, podróżują po Bliskim Wschodzie, aby uzyskać poparcie sąsiadów Iraku dla planu pojednania narodowego,
ogłoszonego przez rząd w Bagdadzie 25 czerwca w celu wygaszenia trwającej od trzech lat sunnickiej rebelii.

Trzej politycy iraccy, w tym premier i przewodniczący parlamentu, podróżują po Bliskim Wschodzie, aby uzyskać poparcie sąsiadów Iraku dla planu pojednania narodowego, ogłoszonego przez rząd w Bagdadzie 25 czerwca w celu wygaszenia trwającej od trzech lat sunnickiej rebelii.

Premier Nuri al-Maliki przybył w poniedziałek do Dubaju, stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, po dwóch dniach spędzonych w Arabii Saudyjskiej, a z Dubaju poleci jeszcze do Kuwejtu. Jest to jego pierwsza podróż zagraniczna od 20 maja, kiedy został zaprzysiężony jako nowy premier Iraku.

Przewodniczący parlamentu irackiego Mahmud Maszhadani wyruszył tymczasem do Iranu i Bahrajnu, a szef irackiej dyplomacji Hosziar Zebari spotkał się w poniedziałek w Ankarze z premierem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem i ministrem spraw zagranicznych Abdullahem Gulem.

Maliki rozmawiał w sobotę z przywódcami saudyjskimi, a w niedzielę był z pielgrzymką w Mekce i spotkał się z saudyjskimi biznesmenami.

Według oficjalnego komunikatu irackiego, król Arabii Saudyjskiej Abdullah wyraził gotowość udzielenia wszelkiej pomocy niezbędnej do tego, by w Iraku "zapanowała z powrotem normalna sytuacja".

Jak podał saudyjski dziennik "Al-Hajat", król prosił zarazem Malikiego, aby wziął w obronę arabskich sunnitów jako "jedną z mniejszości, które w minionych trzech latach były celem ataków". Król miał tu na myśli doniesienia, że sunnici są celem ataków szyickich bojówek.

Arabscy sunnici (20 proc. Irakijczyków) byli uprzywilejowani za rządów Saddama Husajna, ale po jego upadku dominującą pozycję we władzach kraju uzyskali szyici, stanowiący 60 proc. ludności kraju.

Arabia Saudyjska, w ogromnej większości sunnicka, jest kolebką wahabizmu, purytańskiej odmiany sunnickiego islamu, która stanowi inspirację dla wielu irackich i zagranicznych dżihadystów walczących pod egidą Al-Kaidy o obalenie zdominowanego przez szyitów rządu Malikiego i usunięcie z Iraku obcych wojsk.

Wśród setek Arabów, którzy przeniknęli do Iraku, by wesprzeć tamtejszych rebeliantów, jest wielu Saudyjczyków. Maliki rozmawiał w Dżuddzie i Rijadzie między innymi o sposobach uszczelnienia 814- kilometrowej granicy między obu krajami.

Oficjele saudyjscy niepokoją się, że saudyjscy dżihadyści walczący w Iraku mogą wrócić do kraju i dołączyć do komórek Al- Kaidy, które próbują obalić monarchię, znienawidzoną przez nie za ścisły sojusz ze Stanami Zjednoczonymi.

Biznesmenów saudyjskich Maliki zachęcał do inwestowania w Iraku. Zapewniał, że "trudności z bezpieczeństwem nie występują w całym Iraku i ograniczają się do Bagdadu".

Być może reagując na podróż Malikiego, przywódca rebelianckiej Rady Zgromadzenia Mudżahedinów, Abu Raszid al-Bagdadi, zaapelował w niedzielę wieczorem do sunnitów w krajach arabskich i muzułmańskich, aby pomogli partyzantce, atakując w swoich krajach te firmy, które zaopatrują w Iraku wojska koalicyjne. Rada Zgromadzenia Mudżahedinów skupia ugrupowania ekstremistyczne, w tym iracką Al-Kaidę.

Niezależny deputowany do parlamentu irackiego Mahmud Osman wątpi, by podróże przywódców coś dały. "Uważam te wizyty za niepotrzebne - powiedział. - Nasze trudności mają charakter wewnętrzny i trzeba je rozwiązywać we własnym zakresie. W ciągu minionych trzech lat nasi oficjele często jeździli do Arabii Saudyjskiej i innych krajów, ale nic z tego nie wynikło".

Jednak politolog z Uniwersytetu Bagdadzkiego Nabil Salim uważa, że wizyty te są ważne, bo wiele ugrupowań politycznych w Iraku utrzymuje ścisłe kontakty z sąsiednimi krajami.

"Jeśli pragnie się pojednania narodowego, każda strona [konfliktu irackiego] powinna wykorzystać swe wpływy u sąsiadów", by nakłonić ich do wsparcia starań o uspokojenie sytuacji w Iraku - powiedział Salim.

Ministrowie spraw zagranicznych państw regionu mają spotkać się w najbliższy weekend w Teheranie, stolicy Iranu, aby przedyskutować problemy Iraku.

Maliki ostrzegł, że porażka w walce z terroryzmem oznaczałaby "koniec istnienia państwa irackiego".

"Właśnie dlatego wszyscy, którym zależy na jedności Iraku, muszą poprzeć nasz rząd. Mamy ostatnią szansę" - powiedział premier niezależnemu dziennikowi kuwejckiemu "Al-Kabas".

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)