Gazeta twierdzi, że z dwóch poważnych źródeł dostała informację, że Podgórski, główny doradca premiera dzwonił w weekend do trzech gazet, by przekazać im newsa, że Daria Nałęcz była współautorką rządowego projektu noweli o RTV. Jacek Podgórski zaprzeczył temu.
W komunikacie rozesłanym mediom Podgórski oświadczył, że o udziale Darii Nałęcz - żony przewodniczącego sejmowej komisji śledczej - w pracach nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji dowiedział się w dniu publikacji tej informacji w prasie. Dodał, że "nie brał, nie bierze udziału w żadnych grach politycznych.
Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny "Newsweeka" także zaprzeczył, że Jacek Podgórski był informatorem dziennikarza z jego tygodnika. Powiedział IAR, że "Newsweek" zajmował się sprawą związku Darii Nałęcz z pracami nad ustawą medialną od ponad połowy tygodnia. "Nie powinno to nikogo dziwić, że w kilku gazetach równocześnie pojawia się podobna informacja, ponieważ zbyt wielu dziennikarzy interesuje się sprawą Rywina " - powiedział Tomasz Wróblewski.
Jego zdaniem sprawa zasługiwała wyłącznie na małą notkę, bo Tomasz Nałęcz nie popełnił żadnego wykroczenia. "Tygodnik chciał jednak zwrócić uwagę - powiedział - Tomasz Wróblewski, że już po raz drugi przewodniczący komisji śledczej nie poinformował o czymś opinii publicznej.
Także Tomasz Butkiewicz z "Życia Warszawy" zaprzeczył, że jego informatorem był Podgórski. W rozmowie z IAR dziennikarz zapewnił, że nad materiałem w sprawie Darii Nałęcz pracował już w poprzednim tygodniu, a fakt, że publikacja jego materiału w poniedziałek zbiegła się z informacjami na ten sam temat zamieszczonymi w "Newsweeku" i "Super Expressie" jest wyłącznie zbiegiem okoliczności. Butkiewicz dodał, że celem gazety nie było skłonienie Tomasza Nałęcza do rezygnacji, lecz podanie informacji w sposób - jak to ujął - "anegdotyczny"," jako ciekawostki".
Mariusz Ziomecki - redaktor naczelny Super Expressu, gazety, która domaga się ustąpienia Tomasza Nałęcza wyraził zdziwenie poszukiwaniem źródeł informacji dziennikarskiej, jeżeli - podkreslił - z góry wiadomo, że dziennikarz powinien swojego informatora chronić.