Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: Na przejęcia czas zawsze jest dobry

0
Podziel się:

Kryzys na światowych rynkach finansowych to nie tylko czas spektakularnych bankructw i masowych zwolnień pracowników banków i funduszy.

Jakimczyk: Na przejęcia czas zawsze jest dobry

Kryzys na światowych rynkach finansowych to nie tylko czas spektakularnych bankructw i masowych zwolnień pracowników banków i funduszy. To także okazja do zastanowienia się nad niespodziewanymi możliwościami, jakie okres niepewności oferuje tym instytucjom, które nie popadły w tarapaty w skutek lekkomyślnej polityki swych menedżerów.

Ich zarządzający mogą teraz śledzić dalszy rozwój wypadków wypatrując atrakcyjnych okazji do przejęć aktywów wystawionych na sprzedaż przez spółki, które zostały zmuszone do radykalnych cięć kosztów swej działalności i skupienia się na operacjach w krajach macierzystych. Niewykluczone, że możemy być w najbliższych miesiącach świadkami podobnych zdarzeń w naszym kraju.

Od mniej więcej tygodnia na rynku krążą pogłoski o tym, jakoby włoski UniCredit rozważał za i przeciw sprzedaży swego pakietu ponad 59 proc. akcji Pekao S.A. Posiadaczy depozytów w największym polskim banku zainteresuje zapewne wiadomość, że według danych pochodzących z tego same źródła, co cytowane wyżej, centrala UniCredit w Mediolanie otrzymała ofertę odkupienia Pekao S.A. od hiszpańskiej grupy finansowej Santander.

Od obrotu kontrolnymi pakietami akcji polskich banków pomiędzy zagranicznymi inwestorami o wiele bardziej interesujące wydają się jednak perspektywy, jakie stoją przed rodzimymi instytucjami finansowymi, znajdującymi się pod kontrolą Skarbu Państwa. Jeśli chodzi o zdolność do przejęć, to w grę wchodzą jedynie PZU i ewentualnie jeszcze PKO BP. Tylko one dysponują odpowiednim kapitałem, żeby chociaż realnie przymierzyć się do stworzenia odpowiedniego wehikułu finansowego, który pozwoliłby na szybkie i agresywne działanie wobec wystawionych na sprzedaż banków w Europie Zachodniej.

Taka akcja wymagałaby jednak rewolucji w myśleniu nie tylko managementu największych polskich instytucji finansowych, ale także odwagi i determinacji ze strony ich politycznych nadzorców, którzy musieliby pozbyć się kompleksów wobec swych kolegów z klasy rządzącej w krajach tzw. _ starej _ Unii Europejskiej. Trzeba bowiem powiedzieć sobie otwarcie: nieoczekiwane przejęcie jakiejś renomowanej spółki z rynku finansowego, np. w Niemczech czy we Włoszech przez inwestora polskiego wywołałoby burzę nie tylko w mediach nad Wisłą.

Mogłoby spotkać się także z próbą przeciwdziałania ze strony narodowego regulatora, działającego pod presją miejscowych elit politycznych i biznesowych. Wówczas polskiemu inwestorowi w sukurs musieliby przyjść polscy politycy, którzy podnieśliby larum w Brukseli i protestowaliby przeciwko rugowaniu kapitału z Polski.

Autor jest dziennikarzem specjalizującym się
w tematyce bezpieczeństwa narodowego.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)