Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Kapitan Żbik przegrał z Batmanem, miejsce Tytusa zajął Yoda. Polski komiks trafił na śmietnik. Jak do tego doszło?

0
Podziel się:

-Nie czytam innych dzieł, bo czytanie komiksów jest dla mnie nudne i męczące - zdradza Henryk Chmielewski.

Na zdjęciu Henryk Chmielewski vel Papcio Chmiel
Na zdjęciu Henryk Chmielewski vel Papcio Chmiel (Jozwiak/Reporter)

- _ Nie czytam innych dzieł, bo czytanie komiksów jest dla mnie nudne i męczące - zdradza Henryk Chmielewski, znany szerzej jako Papcio Chmiel, autor słynnego Tytusa, Romka i A'Tomka. _**- _ Polski komiks w PRL był jak kochanka. To co zakazane zawsze pociąga, elektryzuje i najbardziej smakuje. Dziś jest czymś popularnym, codziennym. Może dlatego straciliśmy nim zainteresowanie _- zastanawia się Tadeusz Raczkiewicz twórca Tajfuna. **Co robią dziś gwiazdy polskiego komiksu? Większość z nich jest już na emeryturach. Oczywiście tylko formalnie, bo jak przekonuje - prawdopodobnie najbardziej poczytny dziś autor rodzimego komiksu i twórca postaci Thorgala - Grzegorz Rosiński, artyści prawdziwej emerytury zwykle nie miewają. Muszą do końca pracować i albo giną na scenie, albo umierają gdzieś przy sztalugach. - _ Natura jest nieubłagana - artysta to taki facet, który czy mu za to płacą czy nie, będzie tworzył. Potrzebny mu tylko kawałek papieru i ołówek _ - zapewnia rysownik.

Większość z nich wciąż więc rysuje. Jedni do szuflady inni starają się publikować. - _ Jestem czystym rzemieślnikiem i nie potrafię filozofować. Nie czytam innych dzieł, bo czytanie komiksów jest dla mnie nudne i męczące. W ostatecznej życiowej męce, rysuję piąty, historyczny album 'Tytus Romek i A'Tomek w wojnie o wolność Ameryki z wyobraźni Papcia Chmiela narysowani' _ - opowiada Henryk Chmielewski.


Tadeusz Raczkiewicz. Fot. tadeuszraczkiewicz.pl- _ Dymki, proszę Pana. To coś, co sprawia, że kocham komiks. Od zawsze. Jak widziałem coś bez dymków, przestawało mnie interesować _ - zdradza Tadeusz Raczkiewicz, który w połowie lat 80. zasłynął rysując przygody Tajfuna, Kriss i Maar - trójki tajnych agentów kosmicznych służb specjalnych. - _ Bardzo się staram, aby nas nie zapomniano. W tym roku wydałem kolejnego Tajfuna. Cześć scenariuszy napisało kilku moich fanów, sam już tego nie robię. Teraz pracuję nad kolejnymi rysunkami. Bardzo bym chciał, aby chociaż ten bohater wyskoczył. Nie wiem..., nie wiem czy będzie coś z tego, czy nie. Może zostanie na zaś. Kto wie, może po mojej śmierci zdarzy się coś i ten komiks powróci do łask _.

Co jakiś czas uczestniczy też w konwentach i warsztatach. Uczy młodych rysunku. W maju 2006 roku był współprowadzącym warsztatów _ Satyra nad Nysą _. W przygotowaniu są kolejne wznowienia jego komiksów ze Świata Młodych, sam autor zaś pracuje nad kolejnym zeszytem nowej serii _ Fara. Brama do gwiazd _. Choć jest to opowieść fantastyczna, pojawia się w nim Gubiński kościół farny.

Z kolei Grzegorz Rosiński w czerwcu tego roku, w swoim rodzinnym mieście - Stalowej Woli - otworzył pierwszą w Polsce retrospektywną wystawę swoich prac. Obszerną prezentację dorobku rysownika, od jego dziecięcych prób i młodzieńczych publikacji, poprzez dojrzałą twórczość, zarówno polską, jak i realizowaną dla wydawców zachodnich, aż po najnowsze prace i projekty. - _ Dzisiaj rysowanie komiksów to już raczej obowiązek - nie mogę zawieść czytelników _ - zdradził autor Thorgala, którego kolejny album właśnie trafił na półki. Polskie komiksy Rosińskiego na wystawie reprezentowała seria o _ Kapitanie Żbiku _ i _ Pilocie śmigłowca _ oraz kilka innych rysunków publikowanych dawniej w magazynach Relax i Alfa.

Nie ma komu rysować, ani komu publikować...- _ Rosiński wybył na Zachód, Kasprzak też. Tam mają lepszy rynek. Robią komiksy zdecydowanie europejskie, inne od tych amerykańskich. Znacznie lepiej się sprzedają _- wzdycha Raczkiewicz. Faktycznie, we Francji czytanie komiksów to jeden z najczęstszych sposobów spędzania wolnego czasu. Co miesiąc wydaje się około tysiąca pozycji. Czołowi twórcy gatunku cieszą się tam prestiżem nie mniejszym, niż poczytni pisarze. Są gwiazdami. - _ Nie czuję się gwiazdą. Zupełnie nie. Ludzie sięgają po moje komiksy bo im się to co robię podoba _ - wzbrania się Grzegorz Rosiński.


Kuśmider i Filo, rys. Tadeusz RaczkowskiNajsilniejszy rynek komiksowy jest jednak w USA. Kolekcjonerzy za pierwszy komiks z Supermanem z 1938 roku są w stanie zapłacić 2,2 mln dolarów. Na świecie dostępnych jest około 100 kopi pierwszego wydania Action Comics, lecz tylko pięć z nich tak dobrze zachowana. Rok młodszy Batman sprzedany został za prawie 1,5 mln dolarów, a Spider-Man z 1960 roku, najtańszy na słynnej aukcji ComicConnect - za bagatela - 280 tys. dolarów.

- _ Daleko nam do tego rynku. Nikła jest szansa, abyśmy go kiedykolwiek dogonili. Nawet za najlepiej zachowany polski komiks, nie wylicytujemy takiej ceny jak za Supermana _ - przekonuje Janusz Pawlak z wykształcenia matematyk pracujący w krakowskim antykwariacie Rara Avis. Choć na co dzień zajmuje się restaurowaniem oprawionych w skórę, starych ksiąg i woluminów, w domu pielęgnuje kolorowe historie z dymkami.

Ale nie tylko zabytkowe komiksy zarabiają tam pieniądze. Duże nakłady, rzesze czytelników przynoszą wydawnictwom ogromne zyski. Jedno z największych amerykańskich wydawnictw DC Comics oraz jego główny konkurent Marvel Comics, od 2008 roku kontrolujące około 80 procent udziałów rynku komiksu, rocznie odnotowują zysk przekraczający 50 milionów dolarów każde.

Tymczasem w Polsce nowe komiksy osiągają sprzedaż sięgającą ledwie kilkuset sztuk, a starsze pozostają w sferze zainteresowań jedynie kolekcjonerów i prawdziwych fanów. - _ Polski komiks umarł wraz z upadkiem PRL. Sądziłem, że w wolnej Polsce rozwinie skrzydła, że będzie jak na Zachodzie. Jeszcze w końcu lat 80. drukowało się komiksy w nakładzie po 200 tysięcy egzemplarzy, a z półek znikały równie szybko co świeże bułeczki. Czasem trzeba było wybłagać egzemplarz spod lady. Co się zdarzyło? Nie wiem _ - rozkłada ręce Tadeusz Raczkiewicz.

[

Fragment najnowszego komiksu z serii "Tytus, Romek i A'Tomek", jeszcze przed korektą został nam przesłany przez Pana Henryka Chmielewskiego. Plansza opatrzona notatkami autora. Fot. Archiwum prywatne ]( http://static1.menstream.pl/i/art/99/253027_big.jpg ) autora. Rys. Papcio Chmiel.

Dawniej jego 'historyjki obrazkowe', bo tak zwykło się nazywać komiksy w czasach PRL-u, masowo publikował Świat Młodych, popularne wówczas czasopismo harcerskie dla młodzieży. Młodzi zaczytywali się w jego cyklu Kuśmider i Filo, opowieściach o inspektorze Tomie Monku, czy później Tajfunie. - _ Kiedyś wszyscy je kupowali. W kioskach Ruchu ustawiały się kolejki po 'kolorowe zeszyty', jak je wówczas nazywano. Sam, jako młody człowiek, byłem wśród wiernych czytelników 'Tytusa, Romka i A'Tomka' i polskich przedruków 'Lucky Luke'a' - wspomina rysownik. - _ Dziś niewielu o nich pamięta. Młodzi nie znają polskiego komiksu. _ Oni, jeśli coś czytają, to te amerykańskie, albo japońską mangę. Na dodatek już nie w papierze, ale na tabletach. Z żalem wspominam stare, dobre czasy. Dziś jesteśmy nieco zakurzoną atrakcją dla wąskiego grona fanów. _

Dla tych niektórych, komiksy, a zwłaszcza te sprzed transformacji końca lat 80., to bezcenne okazy, białe kruki. Za kultowe historie o kapitanie Żbiku Rosińskiego, _ Czterech pancernych _, narysowanych przez Kobylińskiego czy zabytkowe _ Tytusy... _ Chmielewskiego, są skłonni zapłacić po kilkaset złotych.

NAJDROŻSZE POLSKIE KOMIKSY

Zdaniem Leszka Kaczanowkiego, badacza komisu z wydawnictwa Ongrys, powodów było kilka. Po pierwsze, po 1989 roku zmieniła się sytuacja na rynku wydawniczym. -_ Wcześniej komiksy były drukowane w albumach i zeszytach, w takich magazynach komiksowych jak: Przygoda, Relax, Alfa, oraz w gazetach, w odcinkach - Świat Młodych, Express Ilustrowany, Dziennik Wieczorny. Albumy czy zeszyty miały wówczas ogromny nakład i cieszyły wielkim zainteresowaniem _ - zaznacza ekspert. - _ Jednak wydawnictwa te upadły wraz z końcem PRL-u. Podobnie było z czasopismami zamieszczającymi komiksy. Rysownikom z pewnością w nowej sytuacji trudno było się odnaleźć. Ci autorzy, którzy publikowali dotychczas - Tadeusz Baranowski, Szarlota Pawel, Janusz Christa - zostali nagle pozbawieni wydawcy. Siłą rzeczy, ich działalność znacznie się ograniczyła _ - tłumaczy.


"Tajfun. Synonim Zła" rys. Tadeusz Raczkiewicz
wyd.OngrysDla przykładu _ Tajfun _ Raczkiewicza, podobnie jak wczesny _ Tytus _Chmilewskiego wydawany był w Świecie Młodych, który sprzedawany był dziesięciu tysiącach egzemplarzy, dwa dni w tygodniu. Docierał więc do ludzi nawet pomimo tego, że długo nie doczekał się wydania albumowego. - _ Do Tajfunów zrobiłem okładki i zakończenia, tak jak w tych wydanych w albumach komiksach. Wszystko, wszyściutko... Zawiozłem do Krajowej Agencji Wydawniczej, do Warszawy. Przyjęli chętnie, ale już się komunizm walił. Nigdy się nie ukazały _ - wspomina Raczkiewicz. Dopiero w 2006 roku wydany został pierwszy album, a stare obrazki zostały na nowo pokolorowane przez Filipa Wiśniowskiego. Pierwszy album - _ Tajfun _ - to zbiorcze wydanie historii znanych ze Świata Młodych i póki co ostatnie z logiem warszawskiego wydawnictwa. Mandragora zapowiadała druk kolejnych, nowych komiksów Raczkiewicza z tym bohaterem, ale ostatecznie całkowicie zawiesiła działalność.

- _ Komiks w Polsce dziś tworzą pasjonaci dla pasjonatów. Albumów wydanych na przykład przez Ongrys sprzedaje się trochę za mało, by zwróciły się koszty produkcji, nie mówiąc już o zyskach. Ale komiks to moje hobby, a nie biznes, więc mimo to chcę wydawać kolejne pozycje _ - przyznaje Leszek Kaczanowski, który objął patronat nad twórczością między innymi Tadeusza Raczkiewicza. - _ Problemem w wolnej Polsce są stale zmniejszające się nakłady. W PRL nakład przykładowego Kajka i Kokosza czy Tytusa wydawano w 200-300 tysiącach egzemplarzy, powstały dużo później Wiedźmin wyszedł dla przykładu w już 100 czy nawet w 50-tysiącznym, a na dodatek połowa z tego wróciła do wydawcy. Dziś sprzedaż na poziomie 20 czy 50 tysięcy to marzenie wydawcy _.


Kapitan Żbik to polski bohater, który super moce zastępuje
szerokim wachlarzem umiejętności funkcjonariusza MO.
Potwierdzają to również młodzi twórcy komiksów. - _ Doskonale zdajemy sobie sprawę z pojemności polskiego rynku. Szczególnie rynek komiksów typu 'superhero' w Polsce jest trudny. Być może znajdzie się jednak miejsce dla chociaż dla jednego superbohatera - mówi w rozmowie z MenStream.plMaciej Kmiołek, scenarzysta komisowy, który wraz z bratem postanowił stworzyć serię Biały Orzeł _. - _ Komiks ten tworzymy, wydajemy i finansujemy zupełnie sami, tak naprawdę dla własnej przyjemności. Jesteśmy realistami, na zbicie fortuny nie liczymy. _

Względnie krótka tradycja komiksowa w Polsce też ma wpływ na słabą kondycję polskich historii obrazkowych. Komiks frankofoński i amerykański, kształtował się w latach 20., XIX wieku i wtedy była to jedyna forma obrazkowej rozrywki, którą można było dostarczyć młodemu czytelnikowi. W Polsce, pomimo że pierwsi rysunkowi bohaterowie mają przedwojenne korzenie, komiks z pełną mocą wszedł na rynek dopiero w latach 90. i z miejsca musiał konkurować z całą masą innych pop kulturowych mediów. - _ W Ameryce jest on mocno zakorzeniony. Traktuje się go z uznaniem. Ale trudno się dziwić, w Polsce był czymś względnie nowym. Kiedy u nas pojawiały się pierwsze rysunki z dymkiem, tam wydawane były już ponad od stu lat _ - potwierdza twórca Tajfuna. - _ W komunie komiksy były kolorowymi obrazkami w szarej rzeczywistości. Jednak po jej upadku weszły inne, konkurencyjne media. Wcześniej telewizja, jeśli ktoś w ogóle miał odbiornik, nadawała jeden, dwa programy. Nie było kolorowych pism, a książki wydawane były na makulaturowym
papierze. Dziś mamy internet, gry, filmy, interaktywną telewizję i kreskówki trójwymiarowe. Te nasze obrazkowe opowieści atrakcyjne są już tylko dla wąskiego grona fanów, głównie tych starszych czytelników, którzy wychowywali się jeszcze na Świecie Młodych _.

[

Kajko i Kokosz, okładka komiksu "Dzień Śmiechały" , rys. Janusz Christa ]( http://static1.menstream.pl/i/art/107/253035_big.jpg )

Eksperci twierdzą, że wpływ na upadek polskiego komiksu miała również ekspansja zagranicznych wydawców. Polski rynek, na początku lat 90., zdobył miedzy innymi TM-Semic, publikujący w ogromnej ilości komiksy z amerykańskimi superbohaterami. Stąd większość młodych kojarzy bardziej Spider-Mana, Supermana, czy Batmana, a mniej Kajka i Kokosza czy kapitana Żbika. - _ Dla osób urodzonych w latach 80. to oni stali się więc bohaterami z dzieciństwa. Jeszcze młodsi czytelnicy pytani o polskie komiksy, wskażą za pewne na bohaterów wywodzących się z komisów tworzonych przez fanów tej materii - tak zwanych fanzinów, jak choćby: Jeża Jerzego czy Wilq. Dzisiejsze dzieciaki czytają komiksy w gazetkach dotyczących ich ulubionych kreskówek, jak na przykład 'Star Wars. Wojny klonów' _ - przekonuje ekspert z wydawnictwa Ongrys.

PRL, czyli Prawdziwy Raj Legend polskiego komiksu
PRL, choć oficjalnie był niechętny komiksowi widząc w nim przejaw zgniłej, amerykańskiej kultury, był paradoksalnie rajem dla polskich twórców. - _ Dziś dużo trudniej jest żyć z rysowania komiksu, to nie to samo co w PRL-u. Wówczas były z tego ładne pieniądze. Dziś są małe nakłady, małe zainteresowanie, małe pieniądze. Gdyby nie normalna praca, człowiek klepałby biedę _- narzeka Tadeusz Raczkiewicz.


"Kapitan Żbik. Skoda TW6163".
rys. Grzegorz Rosiński.Wtóruje mu Grzegorz Rosiński, który po 1992 roku opuścił Polskę i na stałe mieszka w Mollens w Szwajcarii. - _ Nie znam w moim środowisku nikogo, kto byłby bogaty. Żyję tak, że do pierwszego mi starcza. Mam gdzie mieszkać, mam czym jeździć i tyle. Grosz do grosza - to jest droga do spokojnej starości - przekonuje . _
- _ Rysowałem, bo drukowano i płacono, i mogłem z tego żyć. Tak to leciało, aż doszedłem do progu uwiądu starczego. Rysowałem, bo jako chłopiec miałem zakorzenione lubowanie historyjek obrazkowych sprzed wojny - tych zamieszczanych w Karuzeli i Wędrowcu _ - wyznaje Henryk Chmielewski.

Choć brak papieru to coś, co w tamtych czasach nieraz dawało artystom w kość, rysownicy z sentymentem opowiadają historie z Polski Ludowej. - _ W sklepie nie można było dostać farb, ołówków, tuszy. Pamiętam jak w latach 70. Grzesiek Rosiński kupował mi przyrządy. On miał legitymację artysty plastyka. Mógł w specjalistycznych sklepach próbować dostać farby i pędzle, piórka i ołówki. To dla mnie był niedostępny świat. Nie mogłem nawet wejść do tego sklepu, patrzyłem jedynie przez szybę _ - opowiada Raczkiewicz. - _ Załatwienie mi tych profesjonalnych przyrządów, to był dla mnie najcenniejszy gest. Odtąd nie musiałem kupować w sklepach 'Kubuś' farbek dla dzieci i byle jakich papierów _.

Do dziś nie przetrwało zbyt wiele dobrze zachowanych egzemplarzy polskich kolorowych zeszytów. - _ Trudno jest ratować te stare komiksy. Drukowane nietrwałym tuszem, na kiepskim papierze, niedbale złożone mają małą szansę przetrwać - wylicza antykwariusz Janusz Pawlak. - Wiele z nich wydawane było w gazetach, a nie zeszytach, czy nawet albumach - jak się to robi dziś. Te dbają o siebie same. Nasze komisy częściej były wycinane z gazet, bo format gazetowy utrudniał ich przechowywanie . Jednak wartość tych opowieści w dymkach jest nieoceniona. Przecież to najpiękniejszy komentarz tamtej rzeczywistości. _

Wiele sytuacji z PRL-owskiej codzienności posłużyło w końcu rysownikom i scenarzystom jako inspiracja do tworzenia dialogów i kolejnych rysunków. Przecież to socjalistyczny kult pracy i ukryte bezrobocie wyśmiewa Chmielewski słowami choćby A'Tomka, który iście propagandowym żargonem prokuruje: _ Dobra organizacja pracy to zwiększone efekty produkcyjne. A więc: Romek ładuje, Tytus wozi, a ja... liczę taczki _.

Pracę na sto dwadzieścia procent normy, komentuje również Janusz Christa wygłaszając w Kajku i Kokoszu słynny meldunek kaprala: _ Hegemonie, melduję, że zgodnie z planem mieliśmy budować machinę przez tydzień, zobowiązaliśmy się czas ten skrócić o sto procent, a zobowiązanie przekroczyliśmy o dwieście procent _.

| Kajko i Kokosz. Dzień Śmiechały, rys. Janusz Christa | Kajko i Kokosz. Mirmil w opałach, rys. Janusz Christa |
| --- | --- |

-_ Szczęściem nie miałem większych problemów z cenzurą. Sam się dziwię czemu. Może dlatego, że zajmowałem się tematyką science fiction, oderwaną od rzeczywistości - zauważa Raczkiewicz. - Raz jeden powiedziano mi, abym nie wchodził więcej w sferę polityczną, a będzie dobrze i nikt nie będzie mi kreślił po komiksie _- wspomina autor Tajfuna.

Zdarzało się jednak, że komiks niespodziewanie i tajemniczo ginął gdzieś w redakcjach albo wydawnictwach._ - Wówczas wysyłało się oryginały. Nie było dostępu do ksera. Wysłałem do wydawnictwa 'Zagłobę i Frankensteina' i spodobała im się moja kreska. To był dobry komiks, kompletna seria. Mieli drukować też 'Umowę' bodajże, takie science fiction. Nie wiem, co się stało z moimi pracami. Zaginęły, nigdy nie dostałem odpowiedzi jak i dlaczego. Szkoda, bo pewnie poszło to wszystko na przemiał - _żali się autor rysunków Kuśmidra i Filo.

- _ To trzeba ocalić! Być może za kilkanaście lat będą bardziej docenione _- emocjonuje się kolekcjoner - antykwariusz Janusz Pawlak. - _ Pewnego dnia kolega znalazł na śmietniku mnóstwo komiksów. Głównie tych z lat 90. Uświadomiłem sobie, że wszystkie te historie już niedługo spotka taki właśnie los. Wylądują w śmieciach. Postanowiłem więc zadbać o swoje Tytusy i Żbiki. Zwłaszcza, że do dziś mam jeszcze te stare egzemplarze, które kupiłem jako młody człowiek. _

* "Antresolka Profesorka Nerwosolka" rys. Tadeusz BaranowskiSztuka porzucona, bo infantylna *Dziś archiwalne prace najbardziej cenionych rysowników tamtych lat: Tadeusza Baranowskiego, Grzegorza Rosińskiego, Szarloty Pawel, Janusza Christy czy Tadeusza Raczkiewicza wystawiane są w galeriach i na wernisażach. Przychodzą tłumy fanów. Głównie trzydziesto-czterdziestolatkowie. Młodzieży jest mało. _ - Dopiero kiedy dostałem zaproszenie na Międzynarodowe Forum Komiksu uświadomiłem sobie, że mogę mieć jeszcze fanów. I dlatego tylko przyjechałem. Pomyślałem sobie, jakich fanów? Tyle lat minęło, jak nic nie tworzę - _wspomina twórca Tajfuna. To dla nich, jak twierdzi Raczkiewicz, przede wszystkim podróż sentymentalna. Na spotkanie z dawnymi bohaterami przychodzą z dziećmi. - _ Być może historia zatoczy koło _.

Jednak nie wszystkich twórców, dawnych gwiazd polskiego komiksu, przekonują te archiwalne wystawy. - _ Bez mojego zachwytu, pokazuje się na objazdowych wystawach moje pierwsze, jeszcze przed książeczkowe Tytusy..., te zamieszczane w Świecie Młodych. Nie bierze się pod uwagę faktu, że więcej czasu traciłem na zdobywanie nierozlewającego tuszu brystolu, niż na samo rysowanie. Że pędzelki przysyłał mi kuzyn ze Szwecji, a tempery i tusze mogłem otrzymać z przydziału ZPAP dla członków związku, jedynie w ograniczonej ilości. Nie było dostępu do żadnych komiksów 'parszywego Zachodu', a bicz cenzury, wisiał nad każdym scenariuszem, hamując pomysły niezgodne z linią partii _ - komentuje Henryk
Chmielewski.


Kadr z nowego Tytusa, Romka i A'Tomka,
udostępniony nam jeszcze przed korektą, dzięki
uprzejmości Pana Henryka Chmielewskiego.
Rys. Henryk Chmielewski. Do dziś tak zwana kultura wysoka omija komiks szerokim łukiem. Dla przykłady nigdy nie pokazywany on był na kongresach kultury.

- _ W zeszłym roku słyszałem że Polskie Stowarzyszenie Komiksu zaproponowało organizatorom kongresu, żeby komiks się pojawił, ale organizatorzy zrobili wszystko, żeby ich zniechęcić. Na program komiksowy nie było żadnych środków, autorom prelekcji i punktów programowych odmówiono nawet darmowych wejściówek, a cale wsparcie organizatorów dla części komiksowej to sala gdzieś w piwnicy, karteczki samoprzylepne i marker _ - udowadnia Leszek Kaczanowski.

Czytanie komiksów w Polsce powszechnie postrzegane jest jako rozrywka dla dzieci, zaś sięganie po nie w późniejszym wieku często traktowane jest jako przejaw emocjonalnej niedojrzałości. Tymczasem, jak z mozołem przekonują twórcy, wydawcy i krytycy, komiks jest równorzędną sztuką jak film, czy malarstwo - ma swoje ambitne i mniej ambitne odsłony.

Owszem, zdarzają się również przedsięwzięcia pro-komiksowe. W programach ministerstwa kultury dotyczących wsparcia literatury, czasem znajdą się dotacje przyznane przedsięwzięciom komiksowym.

Kraków Muzeum Sztuki i Techniki Japonskiej Manggha. Otwarcie wystawy 'Grzegorz Rosiński - Mistrz ilustracji i komiksu'. Wystawa retrospektywna Fot. M. Lasyk/REPORTER/Easy News

- _ Częściej jednak ogranicza się do tego, że uznani artyści jak Chmielewski, Christa, Pawel, Polch czy Baranowski dostają odznaczenia państwowe od ministra kultury, ale oni raczej już nie tworzą nowych komiksów. Dla młodszych osób i komiksów powstających obecnie praktycznie nie ma wsparcia _.

Ratunkiem dla polskiego komiksu może okazać się jednak coraz bardziej popularna wersja elektroniczna. Jesienią w Polsce pojawią się co najmniej dwie specjalne platformy do dystrybucji e-komiksów – tańszych i łatwiej dostępnych niż te tradycyjne. - _ Być może ta technologia, za 10-15 lat uratuje naszych bohaterów. Może coś się zmieni. Być może to jest ratunek dla komiksu. A może nie _. _ Bo przecież komiks to również możliwość czucia papieru, zbieranie albumów, możliwość postawienia ich na półce, delektowanie się zeszytem ­ _- waha się Raczkiewicz.


"Kajko i Kokosz. Festiwal Czarownic",
rys. Janusz ChristaStare komiksy to jednak najczęściej limitowane edycje, dostępne przede wszystkim w wyspecjalizowanych sklepach komiksowych. - _ Zabytkowe komisy można kupić na konwentach w Warszawie albo Łodzi, ale tam zwykle ceny są horrendalne. Czasem udaje się znaleźć perełki w specjalizujących się antykwariatach i kupić je za przystępną cenę _ - zdradza Janusz Pawlak. - _ Elektroniczne wydania dają więc szansę dłuższego życia tych zabytkowych egzemplarzy. Nie tylko popularyzują polskich bohaterów wśród młodych, ale i dają szansę starym egzemplarzom na odrobinę spokoju. Nikt ich stale nie kratkuje, aby przeczytać. Stają się białymi krukami, które leżą zabezpieczone w teczkach i czekają na lepsze czasy - _ dodaje antykwariusz.

Dodatkowy argument przemawiającym za komiksem z tabletu to kwestia ceny. Papierowy komiks nie jest tani w produkcji, więc cena jest wysoka również tych nowych powieści obrazkowych. Dobre albumy to najczęściej wydatek od 40 do 100 złotych, a przeważają tytuły powyżej 50 złotych. Niskie nakłady w Polsce, w obniżeniu ceny również nie pomagają. Wysoka cena z kolei nie przyczynia się do wzrostu liczby nowych czytelników historii obrazkowych i rozpropagowaniu komiksu w Polsce. Tak więc dla naszego komiksu dystrybucja cyfrowa może być ważniejsza niż w USA czy Francji.

Czytaj w Menstream.pl
Nowy Spider-Man. Szmira czy hit? Nowy reżyser, nowe twarze, budżet za ponad 215 milionów dolarów, kultowy komiks Marvela i technologia 3D - to za mało, aby zachwycić.
Super Man sprzedany za rekordowe 2,16 mln dol Cena wywoławcza pierwszego numeru Action Comic, w którym debiutuje ten znany superbohater, wynosiła 1 dolar, ale szybko pobiła światowy rekord.
Thorgal dla dorosłych i to bez cenzury -_ Zawsze lubiłem rysować seksowne kobiety, to jakoś samo wychodzi _ - mówi Grzegorz Rosiński. Niektóre z jego komiksów zostało ocenzurowanych. Dziś swoją polską premierę ma kolejny zeszyt _ Statek Miecz _.

http://tadeuszraczkiewicz.pl/

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)