Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Minimalna stawka godzinowa 12 zł już od połowy roku? Ministerstwo właśnie przedstawiło pomysł

0
Podziel się:

Już od połowy tego roku pracujący na zleceniu będą zarabiać przynajmniej 12 złotych za każdą przepracowaną godzinę. Rząd PiS właśnie rozpoczyna walkę z tak zwanymi "umowami śmieciowymi".

Minimalna stawka godzinowa 12 zł już od połowy roku? Ministerstwo właśnie przedstawiło pomysł

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej właśnie przedstawiło projekt zmian w ustawie o pensji minimalnej. Główne założenia: pracujący na umowie zlecenie nie będą mogli zarabiać mniej niż 12 złotych na godzinę. A na straży przepisów ma stanąć wzmocniona Państwowa Inspekcja Pracy.

Jak rząd tłumaczy zmiany? Po pierwsze chce, by w końcu zniknęły ogłoszenia o pracę, które za godzinę wysiłku oferują zaledwie kilka złotych. "Dochodzi bowiem do sytuacji, w których osoba wykonująca pracę na podstawie umowy cywilnoprawnej ma ustaloną stawkę godzinową na poziomie znacznie niższym od minimalnego wynagrodzenia przysługującego za pracę w ramach stosunku pracy. Umowy cywilnoprawne często zastępują stosunek pracy stając się praktyką mającą na celu obniżenie kosztów zatrudnienia" - czytamy w uzasadnieniu projektu. A po drugie - co ministerstwo oficjalnie przyznaje - jest to spełnienie obietnicy Beaty Szydło z expose.

Projekt ustawy o zmianie ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy to w zasadzie trzy pomysły - godzinowa stawka minimalna, wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy oraz usunięcie nierówności dla świeżych pracowników. W takiej sytuacji jest każdego roku około 90 tysięcy osób.

Elżbieta Rafalska uznała, że osoby nowo-zatrudnione nie powinny być skazane na 80 procent pensji minimalnej. Do tej pory przepisy umożliwiały pracodawcy płacenie pomniejszonego wynagrodzenia, jeżeli staż pracy wynosił mniej niż rok. Rząd chce to zmienić. A żeby przepisy były przestrzegane potrzebna jest mocniejsza Państwowa Inspekcja Pracy. Od teraz kontroler będzie mógł decyzją administracyjną zmusić pracodawcę to wypłaty np. zaległego wynagrodzenia. Do tej pory pracownik musiał iść do sądu i walczyć przez lata o zaległą wypłatę.

Taka zmiana cieszy związkowców. Piotr Duda, oceniający kilka miesięcy temu w money.pl powołanie Elżbiety Rafalskiej na stanowisko ministra, jako jeden z priorytetów działań resortu wymienił właśnie uregulowanie na nowo całego rynku pracy. Poza tym przewodniczący Solidarności podkreślił konieczność walki z nieuczciwymi pracodawcami, którzy chcą oszczędzać na pracownikach i tylko na tym budować swoją przewagę nad konkurencją. Silniejsza Inspekcja Pracy to właśnie klucz do realizacji tych postulatów.

Pozytywnie o pomyśle ministerstwa wypowiada się również Bogusław Ziętek, szef Solidarności'80. Jednocześnie Ziętek postuluje rozpoczęcie rozmów nad całą ustawą o funkcjonowaniu Państwowej Inspekcji Pracy. - Inspekcja czeka na zmiany, które odciążą sądy i zmniejszą liczbę absurdów w prawie - dodaje.

Ustawa ma zacząć obowiązywać już od 1 lipca 2016 roku. Jednak nie wszyscy zaczną zarabiać więcej od razu. Na początku 12 złotych za godzinę dostaną tylko podpisujący nową umowę cywilnoprawną. Dopiero po trzech miesiącach (od 1 października) obowiązek podwyższenia wypłaty spadnie na wszystkich pracodawców. Z kolei przepisy wyrównujące wypłatę nowych osób zaczną obowiązywać od 1 stycznia 2017 roku.

Jeżeli założymy, że zatrudnieni np. w branży ochroniarskiej, zaczną zarabiać 12 złotych na godzinę i będą w ciągu miesiąca pracować po 8 godzin przez 20 dni, to ich wypłata wyniesie 1920 złotych brutto. Czyli o 70 zł więcej niż w przypadku płacy minimalnej dla zatrudnionych na umowę o pracę.

Na zmianach skorzystają nie tylko pracownicy, ale również budżet. To proste - wyższe płace to większe wpływy z tytułu podatków dochodowych i obowiązkowych składek. W ciągu 10 lat budżet ma zyskać około 2 mld zł.

Jak wynika z "Oceny Skutków Regulacji" projektu na pewno straci część przedsiębiorców. Co ciekawe resort prognozuje "prawdopodobne zwiększenie kosztów zatrudnienia". Związki pracodawców są przekonane, że stanie się tak na pewno. W ciągu 10 lat obowiązywania przepisów duże przedsiębiorstwa zapłacą więcej o ponad 1,5 mld zł. Z kolei średnie przedsiębiorstwa wyłożą o 3,3 mld zł.

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki społecznej jest przekonane, że zmiany nie spowodują masowego wyrzucania pracowników ze względu na zbyt wysokie koszta pracy.

"Biorąc pod uwagę dobrą sytuację na rynku pracy oraz pozytywne prognozy (zarówno krajowe jak i międzynarodowe), oraz wyższy poziom kwalifikacji kolejnych roczników wchodzących na rynek pracy (większy odsetek osób z wykształceniem wyższym, znajomością języków obcych, etc.) w porównaniu do sytuacji w przeszłości, potencjalne negatywne efekty wprowadzenia rozwiązań nie powinny być znaczące" - czytamy w ocenie skutków regulacji projektu.

Jednocześnie warto zwrócić uwagę na inny zapis. Urzędnicy są przekonani, że niektórym będzie trudniej znaleźć pracę. Problem dotknie zwłaszcza najmniej wykwalifikowanych, którzy dopiero zaczną karierę zawodową.

Zobacz także: Zobacz także: Ile zarabiają Polacy?
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)