Oczy całej Europy będą dziś zwrócone na Włochy, gdzie przed południem ustępujący premier Mario Monti ma zdradzić swoje plany na przyszłość.
Przed rozwiązaniem parlamentu szef rządu był namawiany do udziału w wyborach, teraz - gdy już wiadomo, że odbędą się one w drugiej połowie lutego - inni politycy próbują go odwieść od tego zamiaru.
Silvio Berlusconi oferował Montiemu pozycję lidera całej włoskiej centroprawicy, a nie otrzymawszy odpowiedzi, postanowił sam na jej czele iść do wyborów.
Centrolewica, która nigdy nie uznawała profesora za swojego, także widzi w nim konkurenta. Przedstawiciele tych sił, z którymi konsultował się prezydent Giorgio Napolitano przed rozwiązaniem parlamentu, otwarcie powtarzali, ze nie chcą, aby Mario Monti brał udział w kampanii wyborczej.
Sam zainteresowany oświadczył wczoraj lakonicznie, że _ jeszcze się zastanawia _ i przypomniał, ze do tej pory ani niczego nie obiecywał, ani nie straszył. Przypuszcza się jednak, że w czasie przedpołudniowej konferencji prasowej Mario Monti nie tylko podsumuje trzynastomiesięczną pracę swego rządu, ale powie coś na temat własnej przyszłości. To jedyna niewiadoma, jaka pozostała na drodze do przyszłorocznych wyborów.
| Czytaj więcej w Money.pl | |
|---|---|
| Jest oficjalna data wyborów we Włoszech Kilka godzin temu prezydent Giorgio Napolitano rozwiązał parlament. Decyzja ta jest następstwem piątkowej dymisji gabinetu. | |
| Premier Włoch ma już dość, oświadczył... Mario Monti opiera się naciskom, by kandydował w przyszłorocznych wyborach. |