Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Bereźnicki
Jacek Bereźnicki
|

Najniższe płace w Polsce. Sedlak: nikt już w Polsce nie zarabia 5 zł za godzinę, "śmieciówki" to mit

0
Podziel się:

- Jeśli popatrzymy na te tak zwane "śmieciówki" rzetelnie i uczciwie, to ich jest bardzo mało. Tak naprawdę to nie są "śmieciówki", tylko większość osób woli pracować na kontrakt, to jest ich decyzja, a nie konieczność życiowa - mówi założyciel firmy Sedlak & Sedlak.

Kazimierz Sedlak
Kazimierz Sedlak (Sedlak & Sedlak)

Czy praca na umowach śmieciowych za mniej niż 5 zł za godzinę jest w Polsce plagą społeczną jak przekonują centrale związkowe? Dopytywany o to przez Money.pl rzecznik Komisji Krajowej Solidarności przyznaje, że nie dysponuje takimi danymi i odsyła do... prowokacji dziennikarskiej jednej z gazet. Z kolei OPZZ, który alarmuje, że zdarzają się nawet stawki na poziomie złotówki za godzinę, nie odpowiada ani na nasze telefony, ani na maile. O tym, jak jest naprawdę, mówi nam dr Kazimierz Sedlak, założyciel i dyrektor firmy Sedlak & Sedlak, która od 25 lat bada rynek wynagrodzeń w Polsce.

Jacek Bereźnicki, Money.pl: Ilu Polaków zarabia mniej niż 5 zł na rękę?

Kazimierz Sedlak, Sedlak & Sedlak: Z punktu widzenia polskich przepisów nie ma możliwości aby ktokolwiek zarabiał 5 zł za godzinę. Dla mnie jest to bardziej fakt medialny niż rzeczywistość rynkowa. Chyba nikt nie ma takiej sumy, na jakiejkolwiek umowie o pracę.

Centrale związkowe są innego zdania.

Jak zobaczę osobę, która ma taką umowę, to uwierzę. W Polsce obowiązuje wynagrodzenie minimalne w wysokości 1750 zł brutto za 160 godzin pracy w miesiącu. To jest 1286 zł netto, ale są jeszcze zwolnienia podatkowe, więc realnie na koniec roku wychodzi trochę więcej. I tu w żaden sposób nie chce wyjść 5 zł za godzinę.

Są jeszcze umowy śmieciowe.

Jeśli popatrzymy na te umowy rzetelnie i uczciwie, to jest ich bardzo mało. W większości to nie są "śmieciówki". Bardzo dużo osób, takich jak graficy, projektanci, tłumacze, kierowcy, woli pracować na kontrakt i to jest ich decyzja, a nie konieczność życiowa. Niedawno prof. Janusz Czapiński policzył w "Diagnozie społecznej”, że na tego typu umowach jest zdecydowanie mniej osób niż podają to media.

Ale co z branżą ochroniarską, która jest znana z tego, że pracuje się w niej na "śmieciówkach", często za bardzo niskie stawki?

To nie do końca jest tak. Po pierwsze - nie mamy na ten temat realnych danych. Po drugie - to jest branża, w której nie stawia się pracownikom zbyt dużych wymagań i w której chętnie zatrudniają się np. emerytowani policjanci. Oni sobie po prostu dorabiają. Jak ktoś idzie na noc do pracy, to może sobie pozwolić na niższą stawkę. Praca zwykle nie jest trudna i często można sobie uciąć drzemkę. W sytuacjach związanych z zagrożeniami jestem pewien, że nikt nie będzie narażał życia za 5 zł. Bardzo dobrze potrafimy w Polsce tworzyć legendy o rynku pracy, ale nie mamy żadnych danych, by je uwiarygodnić.

Naprawdę takie sytuacje nie występują?

Jedyne, co na ten temat przeczytałem i wierzę w to, bo są tam podane nazwiska i fakty, to to, jak swoich pracowników traktuje związek zawodowy "Solidarność".

Chodzi o słynny już hotel "Bałtyk”?

Akurat nie mówię o tym hotelu, ale o drugim, który znajduje się w Ustce lub Słupsku i nazywa się "Perła”.

To chyba jednak nie jest jedyny taki przypadek.

Nie mamy w Polsce rzetelnych danych na temat faktycznej liczby osób utrzymujących się z płacy minimalnej. Z danych GUS wynika, że w 2012 r. było to 7,58 proc. pracujących. Z naszych analiz statystycznych wynika jednak, że co najmniej połowa z nich faktycznie otrzymuje znacznie więcej. Analizy sugerują, że bardzo duża grupa pracodawców wpisuje na umowę stawkę minimalną i aby uniknąć podatków znaczną część wynagrodzenia wypłaca "pod stołem". Proceder ten jest bardzo popularny, bo korzysta na nim również pracownik, więc obie strony są zainteresowane takim rozwiązaniem. Trudno jednoznacznie ocenić, ile pracodawca tak postępuje. Jak na razie przeprowadziliśmy tylko wstępne analizy prawdopodobieństwa oszukiwania.

I co one pokazały?

Stwierdziliśmy, że co najmniej w połowie przypadków płacy minimalnej pracodawcy dodatkową część wynagrodzenia płacą "pod stołem". Praktyczny wniosek jest taki, że w 2012 r. płacę minimalną otrzymywało zaledwie 3,5 proc. pracowników. W związku z jej podniesieniem i wzrostem PKB można założyć, że w 2015 r. takich osób jest jeszcze mniej.

Czyli ta piątka za godzinę to nieprawda?

Jest to moim zdaniem mit, który znajduje potwierdzenie jedynie w incydentalnych sytuacjach. Jest grupa ludzi, których można określić jako bezradnych życiowo. Najczęściej są to osoby dotknięte strukturalnym bezrobociem. To są ludzie, którzy nie mają ani wykształcenia, ani umiejętności, ani konkretnych doświadczeń zawodowych. Ich trudna sytuacja życiowa nie wynika z braku pracy, lecz z ich małej przydatności dla pracodawców, bo nikt nie potrzebuje pracowników bez kwalifikacji. Oczywiście jest to ważny problem społeczny, ale wymaga on innych rozwiązań. Samo tworzenie miejsc pracy nie wystarczy, tym ludziom potrzebna jest zupełnie inna pomoc.

Czy bezrobocie to kolejny mit?

Na rynku pracy w Polsce w tej chwili brakuje rąk do pracy. Są takie obszary, gdzie firmy wręcz wyrywają sobie pracowników. Spójrzmy na liczbę ogłoszeń, posłuchajmy narzekań pracodawców, którzy nie radzą sobie, bo nie są w stanie zatrudnić pracowników. Powiem więcej: na najbliższe lata są bardzo smutne prognozy, bo dane demograficzne w Polsce wskazują, że będzie ubywać młodych i przybywać starszych osób.

A co z szarą strefą?

W każdym mieście są takie miejsca, gdzie zbierają się ludzie do wynajęcia, tam można poznać realne stawki, za ile są skłonni podjąć pracę. Jednak ta szara strefa wcale nie jest tak szara, jak może się wydawać, że tam jest pogarda i lekceważenie wobec pracowników. Oczywiście nie mówię o patologiach, bo zawsze może zdarzyć się pracodawca, który oszuka. Można też zajrzeć do działów ogłoszeń w gazetach "dam pracę, szukam pracy” - tu jest relacja około 50:1.

Jaka jest według pana realna najniższa stawka godzinowa na rękę?

Próbujemy monitorować szarą strefę i moim zdaniem jest to około 10 zł netto. Polscy pracownicy są coraz bardziej wymagający i w przypadku ciężkich prac niechętnie biorą takie zajęcie.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)