Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Niemcy nie chcą TTIP. A Amerykanie naciskają coraz mocniej

0
Podziel się:

Porozumienia broni również kanclerz Angela Merkel. Czy rzeczywiście mamy się czego obawiać?

Niemcy nie chcą TTIP. A Amerykanie naciskają coraz mocniej
(greensefa/Flickr (CC BY 2.0))

Kilkadziesiąt tysięcy przeciwników porozumienia o wolnym handlu między UE a USA uczestniczyło w sobotę w demonstracji w Hanowerze zorganizowanej w przeddzień wizyty w Niemczech Baracka Obamy. On jednak przekonywał, że TTIP przyniesie korzyści nie tylko USA, ale też Europie i twierdził, że zrobi wszystko, by "przepchnąć" je jeszcze w tym roku. Tego porozumienia broni również kanclerz Angela Merkel. Czy rzeczywiście mamy się czego obawiać?

- Już czas, żeby utworzyć strefę wolnego handlu, a Stany Zjednoczone są gotowe na każdy wysiłek, aby jeszcze w tym roku osiągnąć ambitne, pełne i dające wysokie standardy porozumienie - zapowiedział Obama, który razem z Angelą Merkel otworzył w niedzielę wieczorem Międzynarodowe Targi Przemysłowe w Hanowerze.

Sami Niemcy nie wydają się jednak entuzjastycznie nastawieni na podpisanie umowy. Na czele pochodu protestacyjnego, który dzień wcześniej przeszedł przez Hanower, jechało 35 ciągników rolniczych. Na jednej z przyczep ustawiono drewnianego konia z napisem "TTIP - Koń Trojański". Uczestnicy nieśli też transparenty z hasłem "TTIP go home". W demonstracji wzięło udział tysiące osób. Organizatorzy mówią o 90 tys. uczestników, policja szacuje ich liczbę na 35 tys. - podała telewizja publiczna ARD.

Niechęć potwierdzają też badania. Z opublikowanego w tym tygodniu sondażu na zlecenie Fundacji Bertelsmanna wynika, że zaledwie 17 proc. Niemców uważa umowę za korzystną. Co trzeci zdecydowanie sprzeciwia się podpisaniu porozumienia.

Przeciwnicy umowy obawiają się ograniczenia praw pracowniczych i ochrony konsumentów, a także negatywnych skutków dla rolnictwa i hodowli zwierząt. Ich zdaniem wielkie międzynarodowe koncerny zdobędą zbyt wielkie wpływy kosztem narodowych parlamentów. Krytykowane jest też utrzymywanie przebiegu negocjacji w tajemnicy.

Podobne obawy ma też Polska. - Te umowy nie zawierają niczego korzystnego dla społeczeństwa. Ich jednymi beneficjentami będą wielkie korporacje - mówi money.pl Maria Świetlik z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności. Jej zdaniem TTIP jest zagrożeniem dla demokracji i suwerenności państw. - Kwestie społeczne, korzyści dla obywateli, ochrony środowiska czy zdrowia będą musiały ustąpić przed generowaniem zysków korporacji - uważa.

"Nie mogę zrozumieć, czego boją się Niemcy"

Merkel jest zdecydowaną zwolenniczką porozumienia. W cotygodniowym posłaniu wideo do obywateli zapewniła, że umowa z USA "nie oznacza obniżenia obowiązujących obecnie w Europie standardów, lecz wręcz przeciwnie, gwarantuje ich przestrzeganie" na całym obszarze transatlantyckim. Zastrzegła, że negocjacje dotyczące umowy handlowej nie mogą być dla wszystkich jawne. - Nie chcemy niczego ukrywać, ani też nie chcemy rezygnować ze standardów - oświadczyła szefowa niemieckiego rządu.

Unijna komisarz do spraw handlu Cecilia Malmstroem wyraziła zdziwienie z powodu rosnących obaw Niemców przed umową z USA. - Szczerze mówiąc, uważam za trochę dziwne, że największe opory przed umową TTIP mają Niemcy - kraj bardzo silny ekonomicznie - powiedziała Malmstroem "Spieglowi". - Nie mogę zrozumieć, czego się boją Niemcy.

Polska też powinna się obawiać?

Zwolennicy TTIP podkreślają, że dzięki umowie wzrośnie PKB, firmy będą rozwijać się dynamiczniej, powstaną nowe miejsca pracy. Dodatkowo porozumienie pozwoli polskim firmom wejść na nowe rynki. To tylko jedna strona medalu.

- Wrócę na chwilę do analogicznej umowy NAFTA, przy której również mówiono o wzroście PKB, rozwoju rynku pracy itd. - mówi Maria Świetlik. - Z perspektywy czasu widać zupełnie coś przeciwnego. PKB wcale nie wzrosło, tak jak się tego spodziewano, a rynek pracy w Meksyku zamiast urosnąć skurczył się.

Jak dodaje ekspertka, Polska może właśnie stać się takim Meksykiem w umowie TTIP. - Ceny europejskich produktów rolnych spadną, bo zaleje nas tańsza i gorszej jakości żywność produkowana przemysłowo z USA - komentuje przedstawicielka Instytutu Globalnej Odpowiedzialności. - Zagrożony jest polski przemysł chemiczny, nie mówiąc o środowisku naturalnym. Również prognozy PKB przewidują nieznaczny wzrost od 0,1 do 0,3 proc. i to wygenerowany przez inne sektory gospodarki. O takich szczegółach głośno się nie wspomina.

Czym jest TTIP?

Umowa wykracza poza zwykłe porozumienie o wolnym handlu. Oprócz obniżenia stawek celnych przewiduje także ograniczenie barier regulacyjnych oraz określenie zasad współpracy regulacyjnej między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi, co ma obniżyć koszty dla przedsiębiorstw prowadzących handel i inwestujących po obu stronach Atlantyku. Komisja Europejska oraz władze USA podkreślają, że stworzenie strefy wolnego handlu między dwiema największymi światowymi gospodarkami nada im nowy impuls rozwojowy.

Przeciwnicy TTIP twierdzą, że obowiązujące mechanizmy rozwiązywania sporów inwestycyjnych w drodze arbitrażu międzynarodowego działają na korzyść zagranicznych korporacji, dyskryminują inwestorów lokalnych i m.in. z powodu braku możliwości apelacji, osłabiają pozycję rządów.

Inwestorzy podkreślają natomiast, że arbitraż - mimo wysokich kosztów - pozwala na uniknięcie przeciągających się procesów w sądach narodowych i wyeliminowanie ryzyka zależności wymiaru sprawiedliwości od władz państwowych.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)