Money.pl: Rząd szykuje się do podwyżki stawki podatku dla najbogatszych znów do 40 procent. To będą jakieś znaczące wpływy do budżetu?
Janusz Palikot, poseł Platformy Obywatelskiej, jeden z najbogatszych polskich parlamentarzystów: Ewentualna podwyżka nie będzie miała żadnegoznaczenia dla budżetu. Ci którzy będą go płacić i tak rozproszą swoje dochody. Pieniędzy z tego nie będzie.
Decyzja byłaby bardziej polityczna?
Oczywiście, to byłby czysty chwyt socjotechniczny, czepić się bogatych.
Dodatkowy podatek od wysokich zarobków jest Pana zdaniem w o ogóle sprawiedliwy? Bogaci inwestorzy giełdowi płacą 19 procent, właściciele firm także. Zostają lekarze czy managerowie, którzy po zmianach będą płacić więcej.
Dokładnie - to absurdalne aby fachowcy z ogromną wiedzą i wykształceniem musieli go płacić. Podniesienie podatku sprawi, że tacy na przykład lekarze znów zaczną kombinować.
Budżet cierpi, więc może jednak warto podwyższyć ten podatek? Przyda się każda suma, a jak nie z tego, to z czego rząd weźmie pieniądze?
Nie poprzez podwyżki podatków, a poprzez inwestycje. Niemcy, Węgry i inne państwa obniżają podatki, a my chcemy podwyższać. Pieniądze można wziąć z Narodowego Planu Inwestycji, czyli z trzech działań: prywatyzacji - dno kryzysu już minęło, nie ma co się bać, że nie sprzedamy spółek Skarbu Państwa, zwiększania zobowiązań Skarbu Państwa oraz inwestycji. Łącznie to 100 mld złotych, czyli z samego VAT-u państwo dostałoby 22 mld złotych.
Jeśli jednak rząd podniesie stawkę PIT do 40 proc., to jak Pan rozproszy swoje dochody?
Na szczęście ja już nie mam dochodów. Coś kiedyś miałem, sprzedałem, zapłaciłem za to podatek i teraz żyję z tych pieniędzy.