Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Osiecki
|

PiS ciuła większość w Sejmie

0
Podziel się:

Nowa koalicja czy przyspieszone wybory? Jeżeli PiS nie zmontuje parlamentarnej większości, do urn możemy pójść już w listopadzie.

PiS ciuła większość w Sejmie
(PAP/ Radek Pietruszka)

Co nas czeka? Nowa koalicja czy przyspieszone wybory? Jeżeli PiS nie zbierze większości w Sejmie, do urn możemy pójść już w listopadzie.

Wczoraj wieczorem Jarosław Kaczyński wyrzucił z rządu Andrzeja Leppera i zerwał koalicję z Samoobroną.

„Podjąłem decyzję o zwrócenia się do pana prezydenta o odwołanie Andrzej Leppera ze stanowiska wicepremiera i ministra rolnictwa” – oświadczył premier Jarosław Kaczyński.

Kaczyński: Lepper wrócił do warcholstwa "Pan Andrzej Lepper otrzymał szansę zmiany nie tylko swojego politycznego image ale także swojej politycznej funkcji w naszym życiu publicznym. Z tej szansy nie skorzystał. Po krótki czasie powrócił do czegoś co można określić jednym słowem: warcholstwo. My warcholstwa w żadnym razie nie możemy tolerować" – dodał premier.

„Chamstwo, chamstwo i jeszcze raz chamstwo" – Andrzej Lepper nie przebierał w słowach komentując decyzję premiera.

Dlaczego tak nagle zerwano koalicję? Zwłaszcza, że czwartek nie wydarzyło się nic co mogłoby przelać czarę goryczy u szefa koalicji.

Wątpliwe jest to, aby Jarosława Kaczyńskiego zdenerwowało wystąpienie Andrzeja Leppera, który oświadczył, że ktoś z rządu usiłuje zbierać haki na niego. „W kancelarii pana premiera zażądano bez mojej wiedzy dokumentów na temat sprzedaży zboża z zapasów na polecenie Unii Europejskiej. Jest to przygotowywane pod to żeby oświadczyć, że Lepper jest winny tego, iż zdrożał chleb” – oświadczył lider Samoobrony.

Jednak kilkanaście minut po jego konferencji prasowej szef klubu parlamentarnego PiS Marek Kuchciński ogłosił, że Andrzej Lepper złamał umowę koalicyjną. Stwierdził, że od tego momentu jego partia nie może traktować Samoobrony jako poważnego koalicjanta.

„Apeluję do posłów Samoobrony żeby przyłączali się do koalicji większościowej, jeżeli nie chcą, aby nastąpiło samorozwiązanie Sejmu i to szybsze” – ogłosił Kuchciński. „Jeżeli nie będzie koalicji większościowej, poprzemy każdy wniosek o samorozwiązanie Sejmu, bądź sami taki wniosek złożymy” - dodał

Po tym oświadczeniu liderzy Samoobrony mieli nietęgie miny. „Ale gdzie
Czy właśnie to przesądziło o rozpadzie koalicji? Andrzej Lepper złamał umowę? W którym momencie? – dopytywał się Krzysztof Filipek. „Nasi działacze dalej zajmują stanowiska wicepremiera i ministrów, a więc koalicja trwa” – mówił bez przekonania.

Kilka godzin później okazało się, że Filipek nie miał racji. Premier ogłosił, że zmierza zwrócić się w piątek do prezydenta z wnioskiem o odwołanie Leppera ze stanowiskach zajmowanych w rządzie.

Na swoich stanowiskach, przynajmniej na razi, pozostają jednak ministrowie z Samoobrony: szefowa resortu pracy polityki społecznej Anna Kalata oraz minister budownictwa Antoni Jaszczak

"Popatrzcie kto siedzi u kierownictwa partii. Są tam nasze dwie gwiazdy: Adam Bielan i Michał Kamiński. Ich obecność może wiele wyjaśnić" – powiedział nam jeden z wyżej postawionych posłów PiS.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że PiS już od dłuższego czasu usiłował zerwać koalicję. Prowadzono także próby „werbunku” posłów z Samoobrony do nowej koalicji.

W czwartek rano Andrzej Lepper wyrzucił ze swojej partii Jana Bystrego. Posła, który jako pierwszy dogadał się z Pis i usiłował wyciągnąć ze swojej partii jak najwięcej kolegów, tak by stworzyć nowe ugrupowanie i zapewnić większość w nowej koalicji.

Zdaniem naszych informatorów wyrzucenie „wtyczki” PiS z Samoobrony stało się sygnałem do rozpoczęcia planowanej od dłuższego czasu akcji. Do Bestrego dołączyło około 11 posłów. "W tej chwili mamy 12 osób" – przyznał w czwartek o północy w rozmowie z Money.pl.

J

Lepper ma problem, z klubu może odejśc 12 posłów
PAP/ Tomasz Gzelleszcze w czwartek w nocy stało się jasne, że liderzy PiS się przeliczyli. Od wczoraj rząd nie ma w sejmie większości. PiS ma 154 posłów, do tego może liczyć na wsparcie 29 parlamentarzystów LPR, pięciu osób z Narodowego Koła Poselskiego (byli działacze Ligi wyrzuceni z partii przez Giertycha), siedmiu posłów niezrzeszonych oraz około 12 secesjonistów z Samoobrony. To daje razem 209 głosów w 460 osobowym parlamencie.

Do akcji szybko przystąpili specjaliści PiS od PR. Działa wytoczono w kierunku PSL. Ta partia według sondaży nie przekroczy progu wyborczego i nie znajdzie się w sejmie. W jej interesie jest więc trwanie tej kadencji możliwie długo.

„PiS daje sobie kilkanaście dni na zbudowanie nowej koalicji większościowej. Jeśli to się nie uda dobrym terminem na przyspieszone wybory parlamentarne byłby 26 listopada czyli podczas drugiej tury wyborów samorządowych” – oświadczył rzecznik PiS Adam Bielan. „Aby wybory do Sejmu i Senatu mogły odbyć się w tym terminie, wniosek o samorozwiązanie Sejmu musiałby zostać przyjęty na początku drugiej dekady października” - dodał

Nie wiadomo czy Bielan i Kamińsk osiągnęli sukces. Waldemar Pawlak nie chciał się zdeklarować czy pozostanie w opozycji czy wejdzie do rządu. „Nie wydaje się możliwe, czy prawdopodobne aby PSL wszedł do koalicji" – stwierdził enigmatycznie. Jednak żadne twarde deklaracje nie padły.

„On wcale nie pali się do tej koalicji, ale zna sondaże. Będzie miał twardy orzech do zgryzienia’ – mówi jeden z polityków, który wczoraj rozmawiał z Pawlakiem.

Wiele wskazuje na to, że liderzy PiS nie są pewni czy uda im się stworzyć nową koalicję. Jeden z wyżej postawionych posłów przyznał w rozmowie z nami, że wcześniejsze wybory według niego będą na 60 proc. Jarosław Kaczyński podczas spotkania posłami prognozując taki scenariusz mówił nawet o 75 proc.

Dużym testem na to czy akcja się udała, będzie dla PiS poranne piątkowe głosowania. Sejm będzie rozpatrywał m.in. pomysł wprowadzenia sądów 24 godzinnych. Odrzucenie tej ustawy może być wskaźnikiem, iż koalicji nie uda się stworzyć i doprowadzi to do wcześniejszych wyborów.

Wszystko wskazuje na to, że już od dziś zacznie się ostra wojna między Samoobrona a PiS. Obie partie będą na siebie zrzucały winę za rozpad koalicji. A liderzy obydwóch ugrupowań zaczną wyciągać „kwity” na przeciwników. Sytuacja nq scenie politycznej po rozpadzie koalicji zamiast się uspokoić tylko się zaogniła.

ZOBACZ TAKŻE:

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)