Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PKN Orlen – afera w Czechach

0
Podziel się:

Orlen od dłuższego czasu ma spore kłopoty ze swoją gigantyczną czeską inwestycją, czyli przejęciem Unipetrolu. Były problemy z wykonywaniem prawa głosu ze swoich akcji, z większościowego pakietu akcji, który Orlen przejął w Unipetrolu. Dzisiejsza Rzeczpospolita donosi o kłopotach równie poważnych, o ile nie poważniejszych.

MAREK TEJCHMAN:
Orlen od dłuższego czasu ma spore kłopoty ze swoją gigantyczną czeską inwestycją, czyli przejęciem Unipetrolu. Były problemy z wykonywaniem prawa głosu ze swoich akcji, z większościowego pakietu akcji, który Orlen przejął w Unipetrolu. Dzisiejsza Rzeczpospolita donosi o kłopotach równie poważnych, o ile nie poważniejszych. Dziennikarze Rzeczpospolitej Bertold Kittel i Maciej Duda, którzy opisują problemy Orlenu są dziś moimi gośćmi. Proszę opowiedzieć, na czym one polegają?

BERTOLD KITTEL, dziennikarz „Rzeczpospolitej”:
Orlen, zanim czeski rząd zgodził się na prywatyzację Unipetrolu, zobowiązał się, że sprzeda chemiczną część tego koncernu miejscowemu przedsiębiorcy Andrzejowi Babiszowi (bardzo dobrze powiązanemu z politykami, którzy podejmowali decyzję w tej sprawie). Na tej umowie Orlen może stracić minimum 75 milionów euro, o ile się wycofa z tego nie realizując umowy – to jest kara umowna. Jeżeli ją zrealizują to straty sięgną 800 milionów złotych, czyli 200 milionów euro – tyle wyliczyli księgowi. Zostały zaniżone wyceny aktywów, które są sprzedawane do tego biznesmena.

MAREK TEJCHMAN:
Orlen sprzedaje swoje udziały Unipetrolu w paru spółkach Agrobohemie, Aliachemie, Kaucuku, Chemopetrolu. Co to za spółki?

BERTOLD KITTEL:
To są spółki chemiczne, w niektórych przypadkach, to po nazwie można się domyślić, czym się one zajmują. Na przykład w przypadku kauczuku, przetwarzają produkty powstałe w petrochemiach Unipetrolu, czy w zakładach petrochemicznych. Wszystkie należą do grupy najlepszych aktywów Unipetrolu. Zresztą po ostatnich badaniach ksiąg wyszło na to, że dzięki chyba czterem z tych spółek majątek Orlenu wzrósł o 20 procent. W związku z czym, tak naprawdę, Oreln będzie musiał zapłacić jeszcze premię prywatyzacyjną za dobre wyniki. Wszystkie te spółki mają bardzo dobrą sytuację, są dochodowe, są tak naprawdę bardzo liczące się na czeskim rynku i ich wycena jest ewidentnie zbyt niska, jest zaniżona o minimum 60 procent.

MAREK TEJCHMAN:
Czyli Orlen kupuje Unipetrol z tymi spółkami, które są w bardzo dobrej formie, kupuje je za spore pieniądze, żeby je o wiele taniej sprzedać?

BERTOLD KITTEL:
To wyglądało o wiele gorzej. Orlen kupił Unipetrol już de facto obiecawszy sprzedaż tych spółek Babiszowi za konkretną cenę. Sprzedał je nie wiedząc, co w nich jest. Nie wiedząc, jaka jest ich kondycja. Miał tylko kilka tygodni na diligence. Okazało się, że Orlenu będą gigantyczne, nawet zaważą na raporcie skonsolidowanym Orlenu, który będzie musiał być pomniejszony o stratę 180 milionów euro.

MAREK TEJCHMAN:
No to niezwykła decyzja. I sprzedaż niezwykłej firmie, niezwykłemu biznesmenowi?

BERTOLD KITTEL:
Nie wiem czy niezwykła, natomiast myślę, że tłumaczy wiele zdanie, które pada w korespondencji między Orlenem a doradcami finansowymi, którzy doradzali w sprawie przejęci Unipetrolu. Oni mówią, że owszem straty są, można by renegocjować cenę z tej umowy i żeby taki zapis znalazł się w tej umowie radzą. Ale umowa z tym Agrofertem, z tym przedsiębiorcom Babiszem jest niezbędna do wygrania przetargu o Unipetrol.

MAREK TEJCHMAN:
Kim jest ten biznesmen?

BERTOLD KITTEL:
Biznesmen Andrzej Babisz to jest człowiek o dawnych powiązaniach z czeską służbą bezpieczeństwa. Obecnie bardzo dobrze ustosunkowany w kręgach rządowych w Pradze i to zarówno z prawicowym ODSem, jak i obecnie rządzącą partią czeskich socjaldemokratów. Te jego powiązania przekładają się bardzo na silne wpływy gospodarcze, to znaczy zawsze dla niego łakomym kąskiem był Unipetrol i udawało mu się dzięki wpływom uzyskiwać pewne korzyści w Unipetrolu. Począwszy od 1998 roku, kiedy miał wpływ na obsadę stanowiska menadżerskiego, potem na początku lat 2000 wygrał tzw. pierwszy przetarg na prywatyzację Unipetrolu, który został unieważniony, ponieważ Babisz nie wpłacił pieniędzy, no i teraz kiedy został partnerem Orlenu dla wszystkich było jasne, że tak naprawdę on jest pewnym łącznikiem między Orlenem a sprzedającym ten Unipetrol czeskim rządem.

MAREK TEJCHMAN:
Czyli tak jak w najlepszych książkach pani prof. Staniszkis, najważniejsi ludzie to są ci, którzy mają najlepsze kontakty.

BERTOLD KITTEL:
Tak. Nawet Orlen nie ukrywał tego ani w korespondencji z doradcami, która była powiedzmy poufna, ani też oficjalnie. Znaleźliśmy wypowiedź z jakiejś debaty w Wirtualnym Nowym Przemyśle – takim miesięczniku sprzed około roku, gdzie wiceprezes Orlenu wprost powiedział, że chodzi o wpływy Agrofertu, które Orlen kupił, które sobie zaskarbił. Te wpływy były tak potężne, że doprowadził Babisza do tego, że rząd czeski zrezygnował chyba z oferty KazMunai Gaz, która była 40 procent wyższa od oferty Orlenu.

MAREK TEJCHMAN:
Orlen to tłumaczył przełożeniem swojej konkurencyjności, jakości w związku, z czym niższa cena mogła być.

BERTOLD KITTEL:
Orlen, o ile pamiętam, tłumaczył to w ten sposób, że dla Czechów oferta Orlenu była lepsza, bo była bardziej przejrzysta, bo tutaj powstawał koncern środkowoeuropejski. Tak czy siak Czesi, kiedy pojechaliśmy do Pragi, stwierdzili, że jedynym warunkiem wygrania przetargu była cena, to było jedyne kryterium. Nikt nie słyszał, żeby była jakaś umowa z Argofertem, z panem Babiszem.

MAREK TEJCHMAN:
Jak w ogóle wyglądało to śledztwo dziennikarskie w Pradze. Jak tam wyglądały kontakty z przedstawicielami czeskiego biznesu i rządu?

BERTOLD KITTEL:
Trafiliśmy na ścianę. To znaczy pojechaliśmy do pana Babisza, który w ogóle nie chciał z nami rozmawiać. Jego asystentka powiedziała, że jest na Ukrainie i że firma, która zresztą jest dużą firmą, nie ma zwyczaju dzwonić do pana prezesa, a jak pan prezes dzwoni do firmy, to mu się wtedy relacjonuje, co się dzieje. Powiedziała, że jak zadzwoni, to ona mu powie, że byli dziennikarze z Polski, ale nic nie obiecuje, i rzeczywiści żadnego odzewu nie było. Pojechaliśmy do Unipetrolu, gdzie w czasie rozmowy z prezesem, w końcu dużej spółki, giełdowej, doszło to takiej żenującej sytuacji, bo nas zaatakował w agresywny sposób twierdząc, że on tu zna zwyczaje, bo on nie pierwszy raz rozmawia z dziennikarzami, więc nie życzy sobie pytań o Agrofert, o Bobisza, tylko o to, żeby go zapytać, jaka jest sytuacja Unipetrolu i dlaczego jest taka dobra. Udało nam się porozmawiać z jednym z członków rządu czeskiego, który powiedział też, że właściwie wszystko było transparentnie, przejrzyście, uczciwie i on nie wie o żadnej
umowie z Babiszem. Także nie udało nam się porozmawiać z kimś, kto byłby w stanie odpowiedzieć nam na te podstawowe pytania. Dlaczego Orlen uważał, że niezbędne jest zawarcie tej umowy z Babiszem, żeby zwyciężyć w tym przetargu, skoro takiego warunku oficjalnie nie było.

MAREK TEJCHMAN:
No jak widać gdzieś tam nieoficjalnie taki warunek mógł się pojawić. Teraz porozmawiamy z rzecznikiem PKN Orlen, z panem Dawidem Piekarzem. Jakie jest stanowisko Orlenu, po informacjach, jakie ujawniła dziś "Rzeczpospolita"? Po dosyć zagmatwanej sprawie prywatyzacyjnej?

DAWID PIEKARZ:
Nie będę ukrywał, że jestem trochę w dyskomfortowej sytuacji, ponieważ umowa, o której panowie napisali, o której panowie rozmawiamy pomiędzy PKN Orlen a Agrofertem, jest niestety umową poufną, która przewiduje bardzo istotne sankcje za naruszenie tajemnicy jej zapisów. Zwróciliśmy się swego czasu do Agrofertu z prośbą o przekazanie przynajmniej części informacji dotyczących tej umowy, niestety nie uzyskaliśmy takiej zgody. Siłą rzeczy muszę być bardzo oszczędny w słowach. Natomiast chciałbym podkreślić, że nowy zarząd PKN Orlen niezwłocznie po tym, jak uzyskał możliwość dostępu do informacji na temat tych aktywów, zlecił niezależnym ekspertom przeprowadzenie analizy wszystkich możliwych konsekwencji tychże umów. Ponadto transakcja przejęcia Unipetrolu była przez Biuro Kontroli i Bezpieczeństwa Spółki bardzo szczegółowo zbadana i wnioski z tych analiz i kontroli, w momencie kiedy pojawia się taka potrzeba, są niezwłocznie przekazywane zarówno prokuraturze, jak i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jak i
Centralnemu Biuru Śledczemu. Co ważne, zarząd PKN Orlen, obecny, kierując się interesem spółki i mając na celu maksymalne zabezpieczenie interesów Orlenu w Czechach, przyjął i przedstawił radzie nadzorczej strategie minimalizacji negatywnych skutków z realizacji tychże umów.

MAREK TEJCHMAN:
Na czym taka strategia może polegać?

DAWID PIEKARZ:
Niestety przedmioty tej strategii są w tej chwili przedmiotem rozmów z Agrofertem, więc nie mogą zostać ujawnione. Chodzi generalnie o to, żeby w jak najwyższym stopniu zabezpieczyć interes spółki, zabezpieczyć interes akcjonariuszy.

MAREK TEJCHMAN:
A zabezpieczyć też własność spółki w innych spółkach?

DAWID PIEKARZ:
Zabezpieczyć interesy oznacza całokształt interesów PKN Orlen w Czechach związanych z tą sprawą. Nie bardzo możemy w tym momencie o tym mówić coś więcej. Natomiast zapewniam, że mamy i realizujemy strategię minimalizacji skutków tych umów.

MAREK TEJCHMAN:
Minimalizacja strat, co to może oznaczać?

BERTOLD KITTEL:
Sprawa jest dosyć oczywista. Zarząd Orlenu ma dwa wyjścia, albo nakłonić Agrofert do renegocjacji tego kontraktu pod względem ceny, albo zapłacić karę umowną, co jest stuprocentowym dowodem na to, jakim absurdem są te umowy.

MAREK TEJCHMAN:
Lepiej jest zapłacić karę umowną i zachować akcje nawet, jeżeli to będzie 75 milionów euro?

BERTOLD KITTEL:
75 milionów euro, czyli 75 procent ceny. To jest tak naprawdę paradoks wynikający z tego obniżenia wartości tych spółek, ponieważ prawdopodobnie stronom podpisującym było trudno przyjąć karę umowną na 200 procent ceny, więc przyjęli taką 70 procentową, która jest taką betonową zaporą przed zerwaniem umowy. Ale paradoksalnie, ponieważ cena tych aktywów jest tak zaniżona, to też kara umowna jest dosyć niska w stosunku do potencjalnych strat.

MAREK TEJCHMAN:
Nie wiem czy Panowie zwrócili uwagę jak Dawid Piekarz podkreślił słowo obecny zarząd Orlenu. Chyba ten obecny zarząd dosyć mocno odcina się od działań poprzedniego zarządu Orlenu?

BERTOLD KITTEL:
To jest dostrzegalne w oświadczeniach spółki, że obecny zarząd w żaden sposób się nie identyfikuje z poprzednim. Do tego stopnia, że w korespondencji, którą prowadziliśmy z Orlenem na temat tej sprawy, jest wyraźnie napisane, że obecni pracownicy Orlenu mają problem z odpowiedzią na nasze pytania, ponieważ nie pracuje żadna z osób, które ten kontrakty negocjowały. A w dodatku, tak rozumiem, nie ma z nimi kontaktu obecny zarząd, skoro nie może ich zapytać o to, jakie są konsekwencje, czy implikacje wokół tej sprawy. To było jasno powiedziane, od razu w oficjalnych pismach, w oficjalnych stanowiskach. Wręcz odnieśliśmy takie wrażenie, że obecny zarząd, dowiedział się o umowach z Agrofertem niejako przypadkiem.

MAREK TEJCHMAN:
Czy można mówić o tym, że te osoby z dawnego zarządu ponoszą jakąś odpowiedzialność, może to oznaczać jakąś odpowiedzialność karną.

BERTOLD KITTEL:
Sprawę prowadzi prokuratura apelacyjna w Krakowie i nie wyklucza, że będą jakiś zarzuty. Wręcz oficjalne oświadczenie jest takie, że w tej chwili jest analizowane, w jakim charakterze wzywać osoby, które wymienione są w naszym artykule, zwłaszcza jedną osobę.

MAREK TEJCHMAN: Kogo?

BERTOLD KITTEL:
Nie wiem, prokuratura nie podała nazwiska. Ja też nie chce formułować żadnych precyzyjnych wniosków. Łatwo się domyślić.

MAREK TEJCHMAN:
Prokurator Jerzy Balicki – czy może Pan zdradzić o jaką osobę chodzi?

JERZY BALICKI: Ja chciałbym powiedzieć o takiej sprawie, na jakim etapie prokuratura jest w tej chwili w postępowaniu. Mianowicie jest to jeden z kilkuset wątków tzw. sprawy paliwowej, którą prowadzi prokuratura apelacyjna w Krakowie. Już w kwietniu tego roku jeden z przesłuchiwanych świadków, który następnie był przesłuchiwany przez orlenowską komisję śledczą, podał pewne fakty dotyczące tej transakcji związanej z zakupem Unipetrolu. Od tego momentu były dokonywane czynności związane z zabezpieczeniem dokumentacji związanej z tą transakcją. Oczywiście ta dokumentacja wymaga tłumaczenia z języka czeskiego i angielskiego. Również prokuratura dysponuje nagraniami na kasetach z rozmów, które mają związek z przebiegiem tej transakcji. W tej chwili ekspertyzy w tym zakresie wydaje Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Przewidywana jest także pomoc prawna od strony czeskiej. Dlatego między innymi, aby stwierdzić, czy skompletowana dokumentacja jest pełna i czy obie strony posiadają dokumentacje identyczną, bo
tutaj mogą się rodzić pewne wątpliwości.

MAREK TEJCHMAN:
Ta osoba, o którą może chodzić, to może być osoba, która lubi whisky i cygara?

BERTOLD KITTEL: No słyszałem, że tak, że jest wielbicielem.

MAREK TEJCHMAN: Jest taka osoba, która ma duży wpływ na to, co działo się w Orlenie.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)