Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

70 zł dla emerytów. Tusk już próbował, teraz spróbuje rząd Szydło

140
Podziel się:

Koniec z waloryzacją na poziomie 2 zł dla najbiedniejszych emerytów. Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska zapowiedziała minimalną podwyżkę na poziomie 70 złotych miesięcznie.

70 zł dla emerytów. Tusk już próbował, teraz spróbuje rząd Szydło

Koniec z waloryzacją na poziomie 2 zł dla najbiedniejszych emerytów. Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Elżbieta Rafalska zapowiedziała w rozmowie z "Super Expressem" minimalną podwyżkę na poziomie 70 złotych miesięcznie. Tusk już próbował, ale dostał zgodę od Trybunału Konstytucyjnego tylko na rok. Czy uda się Szydło?

Najniższa obecnie emerytura wynosi 882,56 zł, a pobiera ją prawie 150 tysięcy osób. Za takie pieniądze muszą cały miesiąc obecnie przeżyć osoby, które nie spełniły w ZUS kryteriów stażu pracy. 1 marca ta grupa dostała zaledwie 2 zł podwyżki. Przy obecnych zasadach waloryzacji (decyduje inflacja powiększona o 20 proc. wzrostu wynagrodzeń) emerytury wzrosły w tym roku o zaledwie 0,24 proc. i był to najniższy przyrost od dekady. Wszystko z powodu deflacji.

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej chce teraz zwiększyć pobory najbiedniejszych emerytów. System, który minister Elżbieta Rafalska ma zamiar wprowadzić od 2018 roku, oznaczałby w praktyce pomoc dla tych, którzy otrzymują najniższe świadczenia.

- Nie może być tak, że te najniższe emerytury nie pozwalają na pokrycie czynszu i innych podstawowych wydatków, tylko wpychają seniorów w strefę ubóstwa - powiedziała Elżbieta Rafalska w "Super Express".

Jej zdaniem dobrym rozwiązaniem byłaby właśnie waloryzacja kwotowo-procentowa.

- W jakiejś części byłby mechanizm procentowy, ale dla tych najbiedniejszych uzupełnilibyśmy go o kwotową podwyżkę. Jeśli jest mechanizm mieszany, to pozwala on wyżej podnieść niższe świadczenia, a pozostałe zwaloryzować procentowo. Myślę, że wprowadzilibyśmy takie rozwiązanie od 2018 r. - zapowiada szefowa resortu pracy.

Tusk już raz to zrobił. Trybunał Konstytucyjny zgodził się tylko na rok

Do Trybunału Konstytucyjnego w lutym 2012 roku trafił wniosek ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego o zbadanie zgodności z Konstytucją przepisów ustawy, wprowadzającej kwotową waloryzację rent i emerytur. Podwyżka miała mieć wartość 71 zł dla wszystkich, czyli prawie tyle samo co w obecnej propozycji.

Wątpliwości prezydenta wzbudził wówczas fakt, że przez podwyżkę kwotową dla wszystkich, część lepiej uposażonych emerytów (z emeryturą powyżej 1480 zł) nie zachowa realnej wartości poborów, tj. inflacja spowoduje, że będą mniej realnie zarabiać.

Trybunał Konstytucyjny dziesięć miesięcy później potwierdził zgodność z konstytucją, ale tylko jednorazowego przeprowadzenia takiej operacji. Rząd nie musiał dzięki temu dodatkowo zwiększać pozostałych świadczeń (tych, których waloryzacja 71 zł nie dogoniła inflacji), a argumentem TK była dbałość o równowagę finansów publicznych oraz fakt, że zmiany zasad waloryzacji przyjęły też inne kraje.

Dwa lata później rząd Tuska zaproponował podwyżkę emerytury procentową z kwotą minimalną (36 zł). Ta propozycja jest chyba najbliższa obecnym planom resortu pracy i polityki społecznej.

Pojawiały się też pomysły podwyżki tylko o stopę inflacji emerytur wyższych, a o łączoną stopę inflacji i wzrost wynagrodzeń tych niższych. PSL z ministrem Kosiniakiem-Kamyszem chciało nawet zmieniać konstytucję, żeby umożliwić różne podwyżki dla różnej wielkości emerytur.

Skąd pieniądze?

Planowana mieszana waloryzacja musiałaby spowodować wzrost wydatków budżetu na dotacje do Funduszu Emerytalno-Rentowego. W ciągu czterech pierwszych miesięcy roku rząd wpłacił już na ten fundusz 5,3 mld zł z 17,8 mld zł planowanych na cały rok. Przy realizacji Programu 500+ budżet robi się już napięty i dokładanie kolejnych wydatków mogłoby zachwiać jego stabilnością.

Jak podawał niedawno prof. Marian Noga, były członek RPP, decyzja o 500+ może zwiększyć deficyt budżetu do 4 proc. PKB, czyli o 1 punkt procentowy. - Rocznie, przy wszystkich obiecywanych programach, będzie potrzebnych już nie 50 mld zł nowych dochodów, lecz raczej 70 mld zł - mówił ponad miesiąc temu dziennikarzowi "Gazety Wyborczej".

Wzrost poziomu deficytu budżetowego to byłby natomiast zły sygnał dla inwestorów, kupujących polskie obligacje a ich oprocentowanie z pewnością by wzrosło. Co zmuszałoby do likwidacji wszystkich nowych wydatków.

Ambitne plany Ministerstwa Pracy muszą być więc najpierw skonfrontowane z efektami polityki zacieśniania dziury w podatku VAT. W pierwszych czterech miesiącach podatki pośrednie spływały szybciej niż rok wcześniej - 32,4 proc. zaplanowanych kwot (62,9 mld zł), podczas gdy w 2015 roku 30,2 proc. (60,3 mld zł)... ale wolniej niż w 2014 r. (odpowiednio 35,6 proc. i 63,8 mld zł).

70 zł dla emerytów. Tusk już próbował, czy uda się Szydło?

emerytury
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(140)
aj waj
8 lat temu
CHCEMY GODNIE ŻYĆ A NIE DZIADOWAĆ
MY POLACY O...
8 lat temu
CHCEMY GODNIE ŻYĆ A NIE DZIADOWAĆ
cccc
8 lat temu
2000-zl obligatoryjnie dla kazdego obywatela Polski plus lata pracy
cccc
8 lat temu
2000-zl obligatoryjnie dla kazdego obywatela Polski plus lata pracy
cccc
8 lat temu
2000-zl obligatoryjnie dla kazdego obywatela Polski plus lata pracy
...
Następna strona