Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Pomoc dla frankowiczów. Kopacz nie ma wątpliwości, że to jej powinność

0
Podziel się:

- Państwo powinno pomagać w sytuacjach nadzwyczajnych ludziom, którzy wzięli kredyty mieszkaniowe i są w trudnej sytuacji życiowej - mówi szef rządu.

Pomoc dla frankowiczów. Kopacz nie ma wątpliwości, że to jej powinność
(PAP/Radek Pietruszka)

Państwo powinno pomagać w sytuacjach nadzwyczajnych ludziom, którzy wzięli kredyty mieszkaniowe i są w trudnej sytuacji życiowej - uważa premier Ewa Kopacz. W środę prezes NBP Marek Belka apelował, by ostrożnie podchodzić do przewalutowania kredytów.

- Państwo polskie w sytuacjach nadzwyczajnych powinno się pochylić nad tymi, którzy brali kredyty we frankach, w euro, w złotówkach - bo tych jest najwięcej - i nagle ich sytuacja życiowa jest tak niekorzystna, że tracą cały swój dorobek życia. I wtedy uważam, że jest miejsce i pora na interwencję państwa - taką mądrą interwencję państwa - powiedziała premier pytana w czwartek w porannej rozmowie w TOK FM o wypowiedź prezesa NBP na temat pomysłów dotyczących przewalutowania kredytów hipotecznych z franków na złotówki.

W projekcie ustawy - autorstwa PO, która ma być rozpatrywana w czwartek w Sejmie, jest możliwość przewalutowania kredytów po kursie bieżącym NBP, koszty tego miałyby zostać rozłożone między banki a kredytobiorców (to znaczy połowę umorzyłby bank, a połowa rozłożona ma być na raty w złotych oprocentowane według referencyjnej stopy NBP). Zdaniem szefowej rządu propozycja PO jest racjonalna i zrównoważona, w odróżnieniu od innych. - Nasze propozycje są racjonalne - podzieliliśmy to ryzyko między banki, a kredytobiorców i nie obejmują wszystkich, którzy wzięli kredyt we frankach - podkreślała.

Wiceprezes PiS Beata Szydło zapowiedziała w czwartek, że jej klub złoży w pierwszym czytaniu poprawkę do projektu PO. Oceniła, że w obecnym kształcie projekt pomaga bankom, a nie kredytobiorcom. - Nie jesteśmy za odrzuceniem, bo uważamy, że problem jest bardzo poważny i trzeba prace nad projektem podjąć - zaznaczyła. Natomiast - jak powiedziała - nie jest on w pełni zgodny z zasadą, że trzeba pomagać kredytobiorcom, a nie bankom. Dodała, że projektów dotyczących kredytobiorców jest kilka, m.in. przygotowany przez PiS. - Jest z czego wybierać - powiedziała Szydło.

Belka: Ostrożnie z tym pomysłem

W środę w Sejmie szef NBP Marek Belka przestrzegał posłów, by ostrożnie podchodzili do pomysłów dotyczących przewalutowania kredytów hipotecznych z franków na złotówki. Zdaniem Belki, jeśli już Sejm zdecyduje się zmienić przepisy i przeprowadzić przewalutowanie kredytów, to musi to zrobić pod pewnymi warunkami. - Po pierwsze nie może być mowy o zaangażowaniu środków publicznych. Mam tu na myśli zarówno koszty dla budżetu, jak i poświęcenie znacznej części rezerw walutowych. Po drugie nie można destabilizować banków. I wreszcie to rozwiązanie powinno być nieobligatoryjne dla kredytobiorców - uzasadniał prezes NBP.

Zwrócił także uwagę, że frank szwajcarski może się osłabić. - Jak to jest możliwe, żeby tak malutka gospodarka szwajcarska, znacznie mniejsza od polskiej, była podstawą jednej z najważniejszych walut świata? - zwracał uwagę szef NBP. - Przecież, żeby utrzymać kurs waluty, Bank Szwajcarii musiał w pewnym momencie drukować chyba 60 mld franków szwajcarskich miesięcznie. Kiedyś ta bańka może pęknąć. Ja nie wiem, czy pęknie i kiedy pęknie, ale może się okazać, że ten frank szwajcarski może się osłabić. Wtedy ci kredytobiorcy, którym dzisiaj nakażemy przewalutować kredyt na złote, przyjdą i powiedzą: znów nas oszukaliście. Raz, gdy nas wpuściliście we franki i raz, gdy nas wpuściliście w złotówki. Cholera. Niedobrze - tłumaczył prezes banku centralnego.

Klub PO na początku lipca przedstawił projekt ustawy zakładającej pomoc klientom banków, którzy mają walutowy kredyt hipoteczny. Rozwiązania miałyby być skierowane najpierw do tych, których kredyt to obecnie minimum 120 procent wartości mieszkania, w następnym roku 100-120 proc., a w kolejnym 80-100 proc. Wielkość mieszkania nie może przekraczać 75 metrów kwadratowych, a domu 100 metrów kwadratowych, chyba że rodzina ma minimum trójkę dzieci. Mieszkanie czy dom muszą być użytkowane, kupione dla siebie, a nie na przykład na wynajem.

Ustawa miałaby dać możliwość przewalutowania kredytów po kursie bieżącym NBP, koszty tego miałyby zostać rozłożone między banki a kredytobiorców (to znaczy połowę umorzyłby bank, a połowa rozłożona ma być na raty w złotych oprocentowane według referencyjnej stopy NBP). Program miałby obowiązywać do 2020 roku. Oszacowano, że zmiana może kosztować banki od 9 do 9,5 mld zł. Banki nie płaciłyby jednak podatku dochodowego od umorzonej części kredytu. Pierwsze czytanie projektu w Sejmie ma się odbyć w czwartek wieczorem.

Zobacz też: Tani kredyt? Ostrożnie, to może nie potrwać długo

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)