Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Protest górników się rozszerza. Pod ziemią już 2 tysiące osób

0
Podziel się:

"Gdzie jest Kopacz", "złodzieje, złodzieje" - można usłyszeć na powierzchni.

Grupa górników na dachu jednego z budynkówu na terenie ruchu "Centrum" </br>w KWK Bobrek-Centrum w Bytomiu.
Grupa górników na dachu jednego z budynkówu na terenie ruchu "Centrum" </br>w KWK Bobrek-Centrum w Bytomiu. (PAP/Andrzej Grygiel)

Coraz więcej górników protestuje przeciwko planom likwidacji czterech kopalń Kompanii Węglowej (KW). Według związkowców w podziemnych strajkach w tych zakładach bierze już udział ponad 2 tysiące górników. Na powierzchni protestuje ok. tysiąca kolejnych osób.

Rząd zapowiedział, że w ramach planu naprawczego KW zamierza zlikwidować kopalnie: Brzeszcze w miejscowości o tej nazwie, Bobrek-Centrum w Bytomiu, Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu oraz Pokój w Rudzie Śląskiej.

Jak podała śląsko-dąbrowska Solidarność w kopalni Brzeszcze 640 metrów pod ziemią strajkuje 750 górników. W kopalni Bobrek-Centrum na powierzchnię nie wyjechało 500 osób, które przebywają 840 metrów pod ziemią. W proteście bierze też udział ok. 500 górników z kopalni Sośnica-Makoszowy strajkujących 700 metrów pod ziemią. Do akcji protestacyjnej dołączyło blisko 300 górników z kopalni Pokój, którzy znajdują się 790 metrów pod ziemią.

W piątek rano, według informacji przekazanej przez związkowców, w podziemnym proteście brało udział ok. 1,3 tys. pracowników czterech kopalń. W kopalni Brzeszcze tę formę protestu załoga podjęła jeszcze w środę, w dzień prezentacji rządowego programu.

Związkowcy przekazali też, że taką samą formę protestu, jak górnicy, którzy po swoich zmianach pozostają pod ziemią, przyjmują pracownicy powierzchni, których zgodnie z rządowym planem przede wszystkim obejmą zwolnienia (większość górników dołowych z likwidowanych kopalń ma być przeniesiona do innych zakładów). To głównie pracujący w zakładach przeróbczych oraz w administracji.

Szef górniczej Solidarności Jarosław Grzesik mówił, że w swoich miejscach pracy pozostali m.in. pracownicy przeróbki z obu części ostatniej bytomskiej kopalni. Na tzw. ruchu Centrum protestujący wyszli na dach zakładu przeróbczego - podobnie jak czynili to w przeszłości przy protestach przeciwko likwidacji swojej kopalni. W piątek rano w przewidzianych do likwidacji zakładach odbyły się kolejne już masówki. Związkowcy mówili na nich o kwestiach związanych z planem naprawczym dla KW.

W piątek protesty odbywały się także poza zakładami. Przed kopalnią Brzeszcze manifestowali pracownicy, mieszkańcy oraz przedstawiciele lokalnych władz. Mieli ze sobą flagi, transparenty związkowe. Skandowali m.in. _ Gdzie jest Kopacz _, _ Złodzieje, złodzieje _. Protestujący zablokowali też ronda w Zabrzu i Rudzie Śląskiej.

Związkowcy nie przyjechali w piątek do Warszawy, gdzie zaprosił ich pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciech Kowalczyk. Wystosowali natomiast list do premier Ewy Kopacz, w którym zgłaszają gotowość natychmiastowego rozpoczęcia rozmów na temat branży. Warunkiem podjęcia rozmów jest wycofanie się przez rząd z planów likwidacji kopalń. Są też zdania, że takie rozmowy powinny odbyć się na Śląsku.

Na poniedziałek w całym regionie śląsko-dąbrowskim zaplanowano akcję protestacyjno-strajkową. Związkowcy na razie nie chcą zdradzać szczegółów. Podkreślają jednak, że chodzi nie tylko o problemy górnictwa, lecz także sytuację znajdującego się na krawędzi upadku gliwickiego Bumaru (z branży zbrojeniowej) czy też zakładów przemysłu stalowego.

Według przyjętego w środę przez rząd planu naprawczego dla KW możliwości dofinansowania tej spółki wyczerpały się i bez restrukturyzacji upadnie ona w ciągu miesiąca. Wśród rozwiązań wskazano likwidację czterech kopalń KW, przeniesienie 6 tys. osób do innych zakładów i osłony dla 5,2 tys. zwalnianych - kosztem ok. 2,3 mld zł.

Związkowcy podkreślają, że realizacja rządowego planu będzie miała bardzo negatywne skutki dla regionu. Przypominają, że miasta takie jak Bytom, w których przed kilkunastu laty zlikwidowano kopalnie, do dzisiaj borykają się ze strukturalnym bezrobociem i innymi problemami społecznymi.

Czytaj więcej w Money.pl
Kompania Węglowa straciła miliard złotych. Premier odpowiada na postulaty górników _ Trzeba rozmawiać argumentami siły, bo dialog się skończył. Ten dialog zniszczył Tusk _ - mówił szef Solidarności Piotr Duda.
"Żaden górnik na Śląsku nie może czuć się bezpieczny". Jest data wielkiej akcji strajkowej Eksperci oceniają, że propozycje rządu to _ tylko półśrodki _. Wydamy na nie... 2,3 mld złotych.
Kompania Węglowa musi ograniczyć koszty wydobycia Koszt ratowania Kompanii Węglowej szacuje się na około 2,3 miliarda złotych.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)