Zaostrza się kryzys byłego tygrysa Europy. Już po raz drugi w ciągu trzech miesięcy agencja ratingowa Standard&Poor's (S&P) obniżyła ocenę wiarygodności Irlandii.
Jednocześnie S&P ostrzega przed kolejną degradacją. Mimo to przyznana przez S&P ocena AA dla zobowiązań długoterminowych Irlandii jest trzecią pod względem wyników i odpowiada ocenie Japonii.
Irlandzki minister finansów Brian Lenihan obiecał, że kraj zajmie się odpowiednio starannie restrukturyzacją sektora bankowego. Według S&P głównym powodem obniżenia wiarygodności Irlandii są rosnące koszty ratowania banków. To natomiast skłoniło niektórych analityków do wskazania Wielkiej Brytanii, jako kolejnego kandydata do degradacji - także w tym przypadku powodem jest ogromny wzrost deficytu budżetowego, spowodowany ratowaniem banków.
Irlandia ma obecnie największe problemy w strefie euro - z oczekiwanym siedmioprocentowym spadkiem produktu krajowego brutto (PKB). Według szacunków rządu, mimo kursu oszczędnościowego deficyt budżetowy Irlandii wzrośnie do ponad dziesięciu procent PKB. Obciążenia z rekapitalizacji banków grożą wywindowaniem zadłużenia państwa z 40 procent PKB przed kryzysem, do ponad 100 procent.
Ekonomiści krytykują, że rząd w Dublinie pozwolił bankom na zbyt długie ukrywanie problemów. Teraz, za pomocą tzw. _ Bad Bank _, rząd zamierza przejąć od instytucji finansowych kredyty hipoteczne wysokości 90 mld euro. Na obecną degradację Irlandii rynki finansowe zareagowały wczoraj stosunkowo spokojnie. Analitycy są zdania, że porównania z sytuacją w Islandii są niedorzeczne.