Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Agata Kalińska
|

Raport NIK o zawodówkach: marnie wyposażone, kształcące bezrobotnych

16
Podziel się:

41 proc. absolwentów zawodówek nie znajduje pracy, szkoły są marnie wyposażone i nie są w stanie wykształcić fachowców poszukiwanych na rynku - taki obraz szkół zawodowych wyłania się z ustaleń Najwyższej Izby Kontroli.

Raport NIK o zawodówkach: marnie wyposażone, kształcące bezrobotnych
(Lech Muszyński/ PAP)

NIK zauważa, że zapaść szkolnictwa zawodowego trwa właściwie od początku transformacji. Nie zmieniły tego liczne zapowiedzi polityków i plany odbudowania pozycji zawodówek. Na przykład niemal równo rok temu ówczesna minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiadała, że w najbliższych latach na szkoły zawodowe wydane będzie 900 mln euro. Szkoły zawodowe nadal są postrzegane jako placówki dla tych, którzy byli za słabi, by iść do lepszej szkoły. W efekcie przez dziesięć lat zniknął około tysiąc takich szkół i obecnie jest ich około 4 tysięcy, wobec ponad pięciu tysięcy w 2005 r.

Jak polskie zawodówki ocenia NIK? "Pozbawione zaplecza w zakładach pracy do prowadzenia zajęć praktycznych i źle wyposażone szkoły nie są w stanie wykształcić poszukiwanych na rynku specjalistów. Do tego oferta szkół nie zawsze odpowiada na zapotrzebowanie rynku. To wszystko powoduje, że aż 41 proc. absolwentów szkół zawodowych nie może znaleźć pracy" - czytamy w stanowisku Izby.

Problemem są pieniądze

Problemem, jak zwykle, są pieniądze. Jak zauważa NIK, ministerstwo edukacji rozpoczęło wprowadzanie zmian w systemie szkolenia zawodowego w 2012 r. Te zmiany to m.in. reorganizacja struktury szkolnictwa zawodowego, zmodyfikowanie klasyfikacji zawodów, zmiana podstawy programowej oraz ujednolicenie systemu egzaminów potwierdzających kwalifikacje. We wrześniu 2015 r. wprowadzono założenia dualnego systemu kształcenia zawodowego, czyli naukę teorii w szkole i zajęcia praktyczne u pracodawców.

Jeszcze za wcześnie - jak uznał NIK - żeby ocenić jakość tych zmian, ponieważ pierwsze roczniki uczące się według nowych zasad muszą najpierw skończyć szkołę.

Gorzej wygląda sprawa z finansowaniem. "Przebudowano system kształcenia w szkołach zawodowych i technikach, nie dostosowując do zmian modelu ich finansowania. W ocenie NIK sposób finansowania szkolnictwa zawodowego z budżetu państwa nie uwzględnia faktycznych kosztów kształcenia w poszczególnych zawodach" - czytamy.

W praktyce subwencja oświatowa jest dzielona niezależnie od tego, ile kosztuje wykształcenie specjalisty w danej dziedzinie. Samorządy wolą więc uruchamiać takie szkoły, w których kształcenie jest tańsze. W efekcie o liczbie o profilu szkół decydują nie potrzeby uczniów i rynku pracy, ale zasoby finansowe i kadrowe.

W latach 2012-2014 koszty kształcenia zawodowego sięgały średnio 7,4 mld zł rocznie i niemal w całości były pokrywane z budżetu państwa. Jak wyliczył NIK, kształcenie jednego ucznia we typach szkół zawodowych prowadzonych przez samorządy wynosiły od 6,4 tys. zł do 7 tys. zł rocznie. To daleko mniej niż np. w szkołach leśnych czy rolniczych, dla których organami prowadzącymi byli ministrowie. Tam kształcenie jednego ucznia to od 18,5 tys. do 24,4 tys. zł rocznie.

Zawodówki z kłopotami

NIK ustalił, że aż 40 proc. powiatów ma trudności z zapewnieniem odpowiednich warunków i infrastruktury do kształcenia zawodowego. W jedenastu na dwanaście skontrolowanych szkół stwierdzono nieprawidłowości w organizacji procesu kształcenia, warunków lokalowych i wyposażenia. Ponad jedna trzecia przepytanych przez NIK dyrektorów szkół przyznaje, że wyposażenie szkoły jest przestarzałe i nie wystarcza do realizacji programów nauczania. Marny i przestarzały sprzęt przekłada się na jakość kształcenia i, co za tym idzie, szanse absolwentów na rynku pracy.

Kontrolerzy NIK odnotowali także przypadki, w których samorządy zgadzały się na otwarcie szkół, które nie miały ani wykwalifikowanych nauczycieli, ani odpowiedniego sprzętu.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(16)
Nałęczowianka
8 lat temu
Moje technikum które robię zaocznie( zmiana profilu zawodowego)to też żal, brakuje komputerów, dwie sale komputerowe, w każdej brakuje po 10 komputerów na naszą grupę, te co są to albo nie działają, albo są przedpotopowe. Wszystko ogarniam sobie w domu na własnym kompie i z własnych książek, do szkoły to tylko na egzaminy i żeby zrobić papier po 4 semestrach.
Klik
8 lat temu
Za to po liceum praca pewna od ręki i zarobki powyżej średniej krajowej.
liszt
8 lat temu
bo musza byc pieniadze dla kolesi prowadzacych szkolenia biur posrednictwa najwieksze przewaly a jakosc marna
XYZ731
8 lat temu
Przecież dzięki pseudo reformom zawodówki były "be" więc ich nie doposażano, a stary sprzęt się zużył, lub technicznie zdegradował. Naukę z trzech lat skrócono do dwóch. Teraz okazuje się, że brak fachowców. To się kiedyś tak musiało skończyć. Kształcenie zawodowe powinno odbywać się w szkołach natomiast praktyki w zakładach pracy. Natomiast programy nauczania powinny częściowo uwzględniać tematykę zasugerowaną przez pracodawców.
Donald
8 lat temu
Za tą gangrenę w szkolnictwie podziękować POpaprańcom!!!!!