Paradoks rządów Recepa Tayyipa Erdogana, premiera i prezydenta elekta Turcji, polega na tym, że czynią one kraj jednocześnie bardziej zamożnym i mniej wolnym - ocenia w dzisiejszym komentarzu redakcyjnym Financial Times.
Zwycięstwo Erdogana w pierwszych w historii kraju powszechnych wyborach prezydenckich to _ przewidywalny triumf _ polityka, który proponuje atrakcyjną dla wyborców _ mieszankę dynamicznego rozwoju gospodarczego oraz islamizmu w tureckim wydaniu _ - ocenia brytyjski dziennik. Zdaniem gazety nie ma jednak dostatecznych gwarancji, że zdobytą władzę Erdogan wykorzysta na rzecz wzmocnienia demokracji, praworządności, poprawy stosunków z sąsiadami i partnerami na arenie międzynarodowej, a także przeprowadzenia gospodarki tureckiej do końca przez burzliwe czasy.
_ Im dłużej Erdogan dominuje w tureckiej polityce, tym bardziej nietolerancyjne są jego rządy. Zupełnie jakby widział siebie jako dobrotliwego możnowładcę, a 77 mln swoich rodaków jako biernych poddanych, a nie obywateli nowoczesnej demokracji _ - podkreśla _ FT _.
Według gazety te niepokojące tendencje widoczne były już przed brutalnym stłumieniem antyrządowych protestów w Stambule; przypomina w tym kontekście m.in. o rządowej blokadzie mediów społecznościowych czy agresywnej reakcji Erdogana na śledztwo korupcyjne w sprawie jego rodziny, ministrów i współpracowników.
Erdogan nie zostawił wątpliwości co do tego, że jako prezydent zamierza poszerzyć i umocnić swoje kompetencje. _ FT _ zauważa jednak, że na razie nie ma w parlamencie wymaganej do tego większości i wcale nie jest pewne, że wybory parlamentarne w przyszłym roku tę większość mu zagwarantują.
Tymczasem przeżywająca spowolnienie gospodarka Turcji, a także zagrożenie ze strony Iraku czy Syrii _ powinny mu dać (Erdoganowi) do myślenia _; zagraniczni inwestorzy chcą stabilnych rządów, a także ocieplenia relacji Ankary z USA i Unią Europejską - uważa _ FT _.
_ Erdogan uzyskał od wyborców solidny mandat. Teraz jego zadanie polega na tym, by zachować spokój w niepewnych czasach _ - konkluduje _ Financial Times _.
Czytaj więcej w Money.pl