Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W imię Boga i dla pieniędzy

0
Podziel się:

Wynalazek pieniądza przypisywany jest Fenicjanom. Jako pierwsi stworzyli namiastki bezgotówkowych form rozliczeń w postaci uwierzytelnionych tabliczek służących do dokonywania operacji finansowych. Fenicja, to starożytna kraina na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego, która obejmowała tereny dzisiejszego Libanu, zachodniej Syrii i północnego Izraela. Cóż za zbieg okoliczności.

W imię Boga i dla pieniędzy

W starożytności Izrael zajmował tereny, które nazywane są Palestyną. Drugi żydowski król, Dawid (lata około 1000-965 p.n.e.) podbił większość okolicznych narodów. Zdobył Jerozolimę i uczynił ją stolicą królestwa. Później dzieje państwa izraelskiego to pasmo podbojów (najczęściej to izraelitów podbijano), pogromów i niewoli. Podbijali Izrael Persowie, Grecy, Rzymianie, Bizantyjczycy, Europejczycy w ramach wypraw krzyżowych, w końcu Arabowie, Mamelucy (Egipt) i Turcy.

Nic dziwnego, że w 1841 r. w Jerozolimie żyło około 500 Żydów. Jednak już 15 lat później ich liczba wzrosła stukrotnie. Państwo Izrael od początku swojego istnienia, czyli od 14 maja 1948 r. znajduje się w stanie wojny z okolicznymi narodami. Otoczony jest przez państwa, które trudno uznać za przychylne swojemu sąsiadowi. Granice z Egiptem, Jordanią, Libanem czy Syrią nie raz i nie dwa płonęły. Mimo tych nieprzychylnych okoliczności Izrael przetrwał, co więcej stał się największym mocarstwem w tym regionie świata. Jak to możliwe? Oczywiście dzięki pieniądzom.

Dziś, gdy wybuchł na nowo konflikt, którego areną stał się Liban i ostrzeliwane są miasta Izraela mało kto pamięta, że uderzenia prewencyjne to wypróbowana taktyka państwa żydowskiego. Prewencyjny charakter miała zarówno Wojna Sześciodniowa w 1967 r., jak i Kampania Sueska w 1956 r., stąd obecne działania wojenne na bliskim wschodzie nie powinny być zaskoczeniem. Odkąd organizacja Hamas znalazła się w parlamencie Palestyny, uderzenie Izraela było kwestią czasu. Sojusz Hamasu i Hesbollahu nie podlega dyskusji – obie organizacje mają w swych statutach wpisane jako cel nadrzędny zniszczenie Izraela. Oczywiście głoszą swe cele z imieniem boga na sztandarach. Choć tego nie przyznają otwarcie walczą również o pieniądze.

Do tej pory wszystkie konflikty w jakich brał udział Izrael kończyły się jego zwycięstwami. Wynika to nie tylko z dominacji militarnej w regionie, ale również gospodarczej. W 2004 r. PKB wyniósł w Izraelu 113,7 mld USD, co w przeliczeniu na osobę daje 17,2 tys. USD. PKB per capita w regionie porównywalny z Izraelskim ma jedynie Arabia Saudyjska. Pozostałe kraje mogą jedynie poważyć o takiej zamożności. Izrael nie posiada zbyt wielu bogactw naturalnych. Zbudowany za pieniądze z zagranicy (w tym reparacje wojenne) przemysł należy do najnowocześniejszych na świecie. Izrael jest czołowym producentem uzbrojenia, sprzętu i oprogramowania komputerowego, aparatury medycznej, czy techniki druku.

Nie przez przypadek doszło do wybuchu konfliktu właśnie teraz, gdy sytuacja w regionie jest bardzo napięta. Iran wznowił prace nad wzbogacaniem uranu, mimo protestów Unii Europejskiej i USA. Tak na marginesie w 1981 r. izraelskie siły powietrzne przeprowadziły operację „Babilon”, podczas której zbombardowano iracki ośrodek nuklearny w Osirak. Konflikt w obecnej postaci, czyli ataki na terytorium Libanu i akcje odwetowe Hesbollahu nie są w stanie zachwiać światową gospodarką. Jak na razie nie ucierpiała również gospodarka samego Izraela. To czego należy się obawiać, to rozszerzenia się działań wojennych na kraje sąsiednie.

Siły z którymi walczy obecnie Izrael, czyli Hamas i Hesbollah są powiązane ekonomicznie zarówno z Irakiem jak i Syrią. Trudno jednak przypuszczać, by w razie eskalacji konfliktu Egipt czy Arabia Saudyjska pozostawały w życzliwych stosunkach z Izraelem. Choć sam Izrael nie ma właściwie złóż ropy naftowej, to mają je jak najbardziej zarówno Iran, Egipt i Arabia Saudyjska. Już teraz analitycy przebąkują, że ten ostatni kraj może zmniejszyć wydobycie ropy, by wywierać nacisk na USA. W tej wojnie bowiem oprócz rakiet i czołgów orężem, kto wie czy nie potężniejszym jest czarne złoto. Dalszy wzrost cen ropy naftowej dla światowej gospodarki oznacza recesję. Wiedzą o tym zarówno stratedzy Hespollahu, jak i USA, czy UE. Być może ta świadomość pomoże w szybkim ugaszeniu tego konfliktu. I pomyśleć, że historia, nie tylko Izraela, ale całego świata potoczyłaby się inaczej, gdyby nie niewinny wynalazek Fenicjan.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)