Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Wójcikowski: Listonosze do kielni!

0
Podziel się:

W kraju, gdzie brakuje murarzy, stolarzy, cieśli i dekarzy, gdzie żeby wyremontować dom, to trzeba zapisywać się do ekip budowlanych w kolejkę, rozpoczął się strajk listonoszy.

Wójcikowski: Listonosze do kielni!

W kraju, gdzie brakuje murarzy, stolarzy, cieśli i dekarzy - i żeby wyremontować dom, trzeba zapisywać się do ekip budowlanych w kolejkę - rozpoczął się strajk listonoszy.

Podobno pensje są za małe, torby za ciężkie, rejony za obszerne, buty za ciasne i w dodatku inni z państwowych posad już podwyżki dostali albo zaraz dostaną - takie pielęgniarki, nauczyciele, górnicy czy policjanci. A listonosz Poczty Polskiej to gorszy jest?

Praca na poczcie jaka jest, każdy widzi. Wieczne kolejki przy okienkach, obsługa jak z GS-owskiego sklepu za PRL-u (nawet mają jakiś dziwny towar do wciśnięcia dla klientów), listonosze wrzucają wszystko do skrzynek jak leci - prawie żaden nie pofatyguje się sprawdzić, czy w domu nie ma właściciela, Poczta Polska to ogólnie klasyczny monopolista mający klientów głęboko w... poważaniu.

Właściwie to poczta sprawia wrażenie, iż męczy się sama ze sobą. Ożywienie na twarzach pracujących tam ludzi widziałem tylko raz, gdy rozstrzygała się kwestia otrzymania darmowych akcji Telekomunikacji Polskiej. Teraz pracownicy doszli do wniosku, że znów przyszedł czas „bić się o swoje”.

Nie rozumiem, czemu nasz rząd zwleka z przyspieszeniem liberalizacji rynku pocztowego. Niech listonosze wezmą sprawy w swoje ręce. Niech założą spółkę doręczycielską na terenie Warszawy, niech konkurują ze sobą miłą obsługą, szybkością dostawy i ceną. Może dzięki temu zarobią więcej?

Ale tak może być tylko w jakimś niesolidarnym kapitalizmie. U nas listonosz wykonuje w pocie czoła ciężką służbę, za którą należy mu się godziwa płaca. Nikogo nie obchodzi, czy zdoła ją wypracować. Niech sobie poczta przynosi straty - w końcu jest państwowa i najwyżej się ją dokapitalizuje jakimś pakietem akcji prywatyzowanej spółki, jak LOT czy inną Kompanię Górniczą.

A listonosze niech uczciwie przyznają - ile dorabiają roznosząc renty i emerytury, sądząc po tym, ile dostają od moich rodziców - to wcale nie tak mało. Listonosz w naszej rzeczywistości jest jak kelner - napiwki to część jego wynagrodzenia. Ale o tym jakoś nie ma mowy podczas tego strajku. Pensja listonosza jest równa pensji asystenta na mojej macierzystej uczelni - tyle że asystent napiwków za ćwiczenia nie bierze...

Na koniec powrócę do początku mojego felietonu. Brakuje murarzy, dekarzy, cieśli... Panowie listonosze - jeśli chcecie dorobić - to minister Aumiller szykuje dwuletnie szkoły zawodowe, w których bezpłatnie będziecie się mogli zmienić profesję. A wyjeżdżając za granicę zarobicie w miesiąc więcej niż tutaj wystrajkujecie przez rok. Tylko trzeba chcieć.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)