Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wstępny budżet przyjęty. Jest zbyt optymistyczny?

0
Podziel się:

Zobacz, co o założeniach budżetowych na przyszły rok sądzą ekonomiści i posłowie.

Wstępny budżet przyjęty. Jest zbyt optymistyczny?
(PAP/Leszek Szymański)

Rząd przyjął wczoraj wstępnie projekt budżetu państwa na 2013 rok. Deficyt ma wynieść nie więcej niż 35,6 mld zł, wzrost gospodarczy 2,2 proc. Dochody zaplanowano na kwotę 299,18 mld zł, wydatki - na 334,78 mld zł - podało Centrum Informacyjne Rządu.

W projekcie założono, że realny wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej wyniesie 1,9 proc. Planowane jest utrzymanie zamrożenia funduszu wynagrodzeń we wszystkich jednostkach państwowej sfery budżetowej. Inflacja ma wynieść 2,7 proc., wzrost zatrudnienia w gospodarce 0,2 proc.

Wskaźniki w budżecie na przyszły rok są zbyt optymistyczne - uważa rzecznik SLD Dariusz Joński. Posłowi chodzi m.in. o szacowane w projekcie 13-procentowe bezrobocie. Rzecznik SLD mówił w Pulsie Trójki, że rząd zakłada wzrost wpływów z podatków przy zwiększającej się liczbie osób bez pracy. W opinii Jońskiego, aby zmienić ten stan, należy między innymi zmienić sposób szkolenia bezrobotnych.

- _ Te osoby, przy bardzo krótkich kursach nie są w stanie z jednej strony tej wiedzy w jakiś sposób dostać, a z drugiej strony nie ma ofert pracy po tych kursach. Więc dostosować kursy do indywidualnych potrzeb - to jest pierwsza rzecz. Druga - będę się jednak domagał, żeby te środki, które każdy z nas odprowadza, mówię o pracodawcach i pracownikach, 2 procent od naszej składki, były przekazywane na Fundusz Pracy, a następnie z tego funduszu konkretnie na walkę z bezrobociem _ - mówił Dariusz Joński.

O zbytnim optymizmie rządu mówi również Beata Szydło, posłanka i wiceprzewodnicząca Prawa i Sprawiedliwości. _ - Wzrost gospodarczy na poziomie 2,1-2,2 procenta mieści się w granicach przyzwoitości, ale chyba wciąż jest to zbyt optymistyczne założenie. Zabiegi ministra Rostowskiego przypominają działania w małej gminie. Skupia się tylko na tym, by wszystko się na papierze dopięło, bez względu na to, czy założenia są realne _ - mówi Szydło.

Według posłanki w przyszłym roku będzie niezwykle ciężko utrzymać bezrobocie na poziomie poniżej 13 procent. _ - No chyba, że rząd zachęci Polaków do drugiej fali emigracji. Przecież mamy bardzo poważny kryzys w branży budowlanej, firmy wstrzymują się z nowymi inwestycjami, perspektywy dotyczące eksportu również nie są optymistyczne. To wszystko będzie miało negatywny wpływ na budżet i obecne prognozy będzie trzeba weryfikować - _ twierdzi Beata Szydło.

Senator Abgarowicz z PO broni rządowego projektu i ma inny sposób na tworzenie nowych miejsc pracy. Zdaniem polityka Platformy Obywatelskiej, należy raczej pobudzać poziom inwestycji niż wydawać pieniądze na zwalczanie bezrobocia.

- _ Dwa miliony osób bezrobotnych i czterdzieści tysięcy ofert pracy. Jeżeli gospodarka nie zacznie się rozwijać, po prostu więcej ofert nie będzie. Stymulacja gospodarki jest więc rzeczą kluczową, a to jest ruszenie inwestycji, to jest być może również taki duży program krojenia rozmaitego typu innych wydatków _- mówił senator Abgarowicz.

Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Gospodarczej przy premierze, podkreśla, że ciągle będziemy notować wzrost gospodarczy. _ - Nasza prognoza jest dość konserwatywna, na pewno nie za bardzo optymistyczna - _mówi Bielecki. _ - Wiele będzie zależało od sytuacji w Niemczech, a ta powinna się poprawiać. Na pewno Niemcy nie odnotują stagnacji gospodarczej, co będzie miało pozytywny wpływ na sytuację naszych eksporterów - _ dodaje.

Według ekonomistów założenia do przyszłorocznego budżetu Polski są w tej chwili realistyczne, ale za pół roku mogą być nieaktualne. Wszystko zależy od rozlewającej się po Europie recesji. Część ekspertów nie wyklucza, że minister finansów będzie zmuszony podnieść podatki.

Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich przyznaje, że wcześniej minister finansów Jacek Rostowski był większym budżetowym optymistą. Ekspert tłumaczy, że sytuacja w Europie wymusiła na nim urealnienie przyszłorocznego budżetu Polski:

- _ Kwartał temu, kiedy Ministerstwo Finansów przedstawiło pierwsze szacunki budżetu na przyszły rok, krytykowałem je jako zbyt optymistyczne. Według dzisiejszej wiedzy to są urealnione wskaźniki. Natomiast nie mogę wykluczyć za pół roku sytuacja nie będzie gorsza. W związku z tym każdy minister finansów i premier musi mieć wariant B, C i D. I to są warianty niestety gorsze niż ten bazowy _ - mówi Ryszard Petru.

Profesor Witold Orłowski dodaje, że Polacy powinni przygotować się nawet na podwyższenie podatków. Ekonomista ostrzega, że rząd w sytuacji powiększającej się dziury budżetowej może w stosunkowo łatwy sposób sięgnąć po dodatkowe fundusze od obywateli.

- _ Na papierze łatwiej jest podwyższyć podatki, bo to jeden ruch i w gruncie rzeczy nikt nie jest zadowolony, ale też nikt nie wyjdzie z tego powodu na ulice demonstrować. Natomiast problem polega na tym, że podwyżki podatków to jest właśnie to, co bardzo uderza we wzrost gospodarczy. To jest to, czego powinniśmy w tym momencie się wystrzegać _ - twierdzi Witold Orłowski.

Przyjęte przez rząd założenia różnią się od tych, które przedstawiono w czerwcu. Zmieniła się prognoza wzrostu gospodarczego, który ma wynieść 2,2 procent, a więc mniej o 0,7 punktu procentowego. Zmieniła się także wartość szacowanego deficytu budżetowego w 2013 roku - ma wynieść do 35 miliardów złotych. Wcześniej zakładano 32 miliony złotych.

Bezrobocie na koniec roku ma wynieść 13 procent, a poziom inflacji ma sięgnąć 2,7 procent. Zgodnie z konstytucją, rzad musi najpóźniej do końca września złożyć w Sejmie projekt ustawy budżetowej na kolejny rok.

Czytaj więcej w Money.pl
Rząd przyjął wstępny projekt budżetu na 2013 rok Dochody zaplanowano na blisko 300 mld zł, wydatki będą prawie 35 mld zł wyższe - podało Centrum Informacyjne Rządu.
Nie ma zgody na budżet Unii. Szykują się cięcia Unijni decydenci nie wiedzą jeszcze, w jakich obszarach należałoby szukać oszczędności.
Zaskakujący wynik budżetu państwa Deficyt budżetowy po lipcu miał wynosić ponad 32,5 mld złotych, na koniec roku prawie 35 mld złotych.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)